ďťż
czy porywać się na budowę?




mario1976 - 11-11-2007 22:00

Nie wiem czy zauważyliście że ostatnio pojawiła się nowa kategoria budujących (sam do nich należę); to ludzie z większych miast, którzy są za biedni na mieszkanie spełniające założenie rodzina 2+2 lub 2+3. Jeżeli dodamy do tego miejsce parkingowe to już po prostu poza zasięgiem i dom 180m2 staje się porównywalny z mieszkaniem ok 72 m2 (lub tańszy) Ja także. Miałem do wyboru. 60m2 w bloku (gdzie za 10 lat będą zasikane windy) z miejscem parkingowym lub 125m2 z garażem 25m2 i 1000m2 działki 5km od granic i 10 od centrum miasta.





Krzysztofik - 11-11-2007 22:05

Nie wiem czy zauważyliście że ostatnio pojawiła się nowa kategoria budujących (sam do nich należę); to ludzie z większych miast, którzy są za biedni na mieszkanie spełniające założenie rodzina 2+2 lub 2+3. Jeżeli dodamy do tego miejsce parkingowe to już po prostu poza zasięgiem i dom 180m2 staje się porównywalny z mieszkaniem ok 72 m2 (lub tańszy) Ja także. Miałem do wyboru. 60m2 w bloku (gdzie za 10 lat będą zasikane windy) z miejscem parkingowym lub 125m2 z garażem 25m2 i 1000m2 działki 5km od granic i 10 od centrum miasta. Zapomniałeś o czynszu do us...nej śmierci.



androzek - 11-11-2007 22:08
Nareszcie przeszliśmy od hurraoptymizmu do realizmu.
Pewnie,że lepiej dom niż mieszkanie w bloku ( za te same pieniądze ) ale najpierw trzeba je MIEĆ lub MIEĆ kredyt i możlwiośc jego spłaty a o tym rozmawiamy.



Wowka - 11-11-2007 22:16
Mariuszu - policzmy:
180 000 zł kredytu na 30 lat to koniecznośc spłaty tych 180 000 zł + 220 000 zł odsetek Razem ~ 400 000 zł.
Do tego nalezy doliczyc kilka tysięcy złotych opłat wstępnych itd.

Miesiąc w miesiąc trzeba bedzie spłacać przez 30 lat (360 miesięcy) kwotę powyżej 1100 zł.
Czyli z dochodu netto 2100 zł zostanie na życie niecały tysiąc zł.
Pamiętaj, że aż do chwili spłaty zadłużenia dom nie jest Twoim domem lecz własnością banku.

Ps. Podaj przykład banku który udzieli kredytu w wysokości 180 000 zł na 30 lat przy dochodzie netto 2100 zł.
Pamiętaj takż Mariuszu - policzmy:
180 000 zł kredytu na 30 lat to koniecznośc spłaty tych 180 000 zł + 220 000 zł odsetek Razem ~ 400 000 zł.
Do tego nalezy doliczyc kilka tysięcy złotych opłat wstępnych itd.

Miesiąc w miesiąc trzeba bedzie spłacać przez 30 lat (360 miesięcy) kwotę powyżej 1100 zł.
Czyli z dochodu netto 2100 zł zostanie na życie niecały tysiąc zł.
Pamiętaj, że aż do chwili spłaty zadłużenia dom nie jest Twoim domem lecz własnością banku.

Ps. Podaj przykład banku który udzieli kredytu w wysokości 180 000 zł na 30 lat przy dochodzie netto 2100 zł.





jacekp71 - 11-11-2007 22:30
czyli zaznacza nam sie wyraznie kwestia priorytetow.
dom za wszelka cene i wieksza wygoda, ale za to maly margines na reszte wydatkow. albo male, ale samodzielne mieszkanko, za to wiecej kasy na inne rzeczy.

w skrocie: b. przecietny domek i nic poza tym, lub mieszkanko i czasem "darujesz sobie odrobine luksusu" ....

osobiscie wybralbym to drugie.



Krzysztofik - 11-11-2007 22:35

czyli zaznacza nam sie wyraznie kwestia priorytetow.
dom za wszelka cene i wieksza wygoda, ale za to maly margines na reszte wydatkow. albo male, ale samodzielne mieszkanko, za to wiecej kasy na inne rzeczy.

w skrocie: b. przecietny domek i nic poza tym, lub mieszkanko i czasem "darujesz sobie odrobine luksusu" ....

osobiscie wybralbym to drugie.
Czyli czarne jest białe, cóż ...bywa :wink:
Jesteś dziennikarzem?
To co piszesz to nie jest rzeczywistość.



jacekp71 - 11-11-2007 23:07

czyli zaznacza nam sie wyraznie kwestia priorytetow.
dom za wszelka cene i wieksza wygoda, ale za to maly margines na reszte wydatkow. albo male, ale samodzielne mieszkanko, za to wiecej kasy na inne rzeczy.

w skrocie: b. przecietny domek i nic poza tym, lub mieszkanko i czasem "darujesz sobie odrobine luksusu" ....

osobiscie wybralbym to drugie.
Czyli czarne jest białe, cóż ...bywa :wink:
Jesteś dziennikarzem?
To co piszesz to nie jest rzeczywistość. a napisz prosciej ;-)
bo nie zrozumialem ....



Krzysztofik - 11-11-2007 23:12

........

w skrocie: b. przecietny domek i nic poza tym, lub mieszkanko i czasem "darujesz sobie odrobine luksusu" ....

osobiscie wybralbym to drugie.
Widocznie nie potrafie czytać ze zrozumieniem.



jacekp71 - 11-11-2007 23:26
a o to chodzi.
no to wszystko w porzadku.
obaj rozumiemy co jest napisane.

takie jest moje zdanie. nie zabralbym sie za budowe domu, jesli mialoby to pochlonac moje wszystkie zasoby finansowe.



BOHO - 12-11-2007 09:19

a o to chodzi.
no to wszystko w porzadku.
obaj rozumiemy co jest napisane.

takie jest moje zdanie. nie zabralbym sie za budowe domu, jesli mialoby to pochlonac moje wszystkie zasoby finansowe.
w dodatku przez jakieś 30 lat ! obłęd.....



Kryspin - 12-11-2007 09:31

a o to chodzi.
no to wszystko w porzadku.
obaj rozumiemy co jest napisane.

takie jest moje zdanie. nie zabralbym sie za budowe domu, jesli mialoby to pochlonac moje wszystkie zasoby finansowe.
w dodatku przez jakieś 30 lat ! obłęd..... to raczej nawet nie obłęd a masakra....
naprawdę szkoda życia...



Newfie - 12-11-2007 12:30

2100 - 800 (rata) - 200 (jakies tam rachuneczki) - 100 (paliwo i takie tam), zostaje tysiak .... wow 100 zł na paliwo? :o Nawet przy gazie za 2,5/l to jest na 40 litrów, przy spalaniu 10l/100 km to wystarczy na 400 km ... na miesiąc :o a gdzie te "takie tam" ?



magija77 - 12-11-2007 13:32
W życiu nie zdecydowałbym sie na budowe domu w imie jedzenia chleba z cukrem :o
Rozumiem, że przy dzisiejszych kosztach mieszkań alternatywą jest dom budowany systemem gospodarczym, ale trzeba to albo umiec zrobić, albo miec nieco więcej gotówki niż 200 tys.
ponadto kwestia kredytu - myslicie, że jakikolwiek bank uwierzy w to, że wybudujecie dom za 200 tys i z dochodem nieco ponad 2 tys. i sfinansuje tę inwestycję ?



bociek_waleczny - 12-11-2007 13:36
Witam,
biorąc pod uwagę Wasze możliwości finansowe rozpoczęcie budowy uważałbym za dosyć ryzykowne. Budowa wypompowywuje ogromne ilości gotówki a będziecie mieli przecież też bieżące wydatki. Gdy od przychodów odejmiesz ratę kredytu to robi się dosyć skąpa kwota na życie z którą nie poszalejesz.
Biorąc pod uwagę wzrost cen zarówno materiałów jak i robocizny to przewidywany budżet najprawdopodobniej okaże się nie wystarczający.
Obym nie był złym prorokiem ale żeby się nie okazało że nie dość że budowy nie skończysz ( w domyśle nie zamieszkasz) to jeszcze brak ci będzie na Życie od przysłowiowego 10 do 10.
Ten budżet byłby realny gdybyście zaczynali w 2006 roku. A teraz ...
Główkujcie i podejmijcie właściwą decyzję
pozdrawiam



mario1976 - 12-11-2007 13:39

2100 - 800 (rata) - 200 (jakies tam rachuneczki) - 100 (paliwo i takie tam), zostaje tysiak .... wow 100 zł na paliwo? :o Nawet przy gazie za 2,5/l to jest na 40 litrów, przy spalaniu 10l/100 km to wystarczy na 400 km ... na miesiąc :o a gdzie te "takie tam" ? Dla mnie cały czas te minimalistyczne wyliczenia z miarką w ręku to abstrakcja. Ja jeżdze tylko do pracy (30km dziennie) + budowa i wypady weekendowo wakacyjne no i normalne życie (sklepy) i wydaje 500-800 na benzynę :cry:



jacekp71 - 12-11-2007 14:20
te moje "wyliczenia" to dla zobrazowania skali.
mam jakies tam autko i wiem ze setka na paliwo to nic. podobnie jak rachunki za 200.



BigPiotr - 12-11-2007 15:09
No i zajrzałem po tygodniu od rozpoczęcia w ten temat i bardzo proszę SZ.P. Moderatora o zmianę tyułu wątku na: "Jak przeżyć za ??? zł?"
Przecież tu więcej przepisów na sałatkę z biedronki niż postów o tanim budowaniu (lub nie tanim).
Zaczynam mieć wątpliwości co do autorytetu niektórych najlepszych doradców (z powodu postów nabitych wypowiedziami o niczym).
Pozdrowienia dla budujących.



Wowka - 12-11-2007 19:24

.... Przecież tu więcej przepisów na sałatkę z biedronki niż postów o tanim budowaniu (lub nie tanim). Zaczynam mieć wątpliwości co do autorytetu niektórych najlepszych doradców (z powodu postów nabitych wypowiedziami o niczym).
Pozdrowienia dla budujących.
Czy mnie masz na myśli?
Jeśli tak to przepraszam, że nie przekazalem żadnej rady jak za 140 000 zł wybudować dom. Takiej rady nie podałem, gdyż takowej nie znam.
Przeciwnie, jako były inwestor który zakończył w 100% cykl budowy wiem ile to kosztuje i jakim wysiłkiem finansowym jest to okupione.
I właśnie to starałem sie w swoich postach przekazać.
Sorry, że swoją wiedzę przekazałem tak nieumiejętnie, że niczego nie zrozumiałeś.

Ps. Tak dla jasności. Jadłospisu nie układałem. Ukazywałem absurd co poniekórych wyliczeń. Przeczytaj moje posty ponownie (oraz odpowiedni posat M@riusza- autora przepisu na smazona kiełbasę z sałatką.
Przeczytaj proszę tym razem ze zrozumieniem tego co czytasz



Staszek budowniczy - 12-11-2007 20:31
To ja napiszę ile mnie zycie będzie kosztowało. Domowe dochody netto to około 5 600 PLN .
Spłata kredytu będzie wynosiła około 2 400 miesięcznie ( cały dochód żonci :wink: ) -chcę spłacić szybciej kredyt.
Z pozostałych pieniędzy MUSZĘ żyć i wyposażyć swój domek.
Na życie ( opłaty , bilety miesięczne na autobus , prąd ,gaz, woda, szambo + jedzenie na 2 osoby) powinienem wydać nie więcej niż 2 000 PLN - zaznaczam że nie mam pojęcia le to wszystko kosztuje :wink: , na pewno coś z tego urwę ale ile sam nie wiem .
Pozostaje więc co miesiąc 1 200 PLN na wyposażanie mieszkania .
I obawiam się że z 3 lata mi to zajmie :evil:
Nie wyobrażam sobie mieć dochód netto 2 100 i żyć i budować i wyposażyć ten dom.
NIEMOŻLIWE .
Przemyślałem sprawę- BOHO z uporem maniaka broni swoich racji.
Ale ma niestety rację



Geno - 12-11-2007 20:55

To ja napiszę ile mnie zycie będzie kosztowało. Domowe dochody netto to około 5 600 PLN .
Spłata kredytu będzie wynosiła około 2 400 miesięcznie ( cały dochód żonci :wink: ) -chcę spłacić szybciej kredyt.
Z pozostałych pieniędzy MUSZĘ żyć i wyposażyć swój domek.
Na życie ( opłaty , bilety miesięczne na autobus , prąd ,gaz, woda, szambo + jedzenie na 2 osoby) powinienem wydać nie więcej niż 2 000 PLN - zaznaczam że nie mam pojęcia le to wszystko kosztuje :wink: , na pewno coś z tego urwę ale ile sam nie wiem .
Pozostaje więc co miesiąc 1 200 PLN na wyposażanie mieszkania .
I obawiam się że z 3 lata mi to zajmie :evil:
Nie wyobrażam sobie mieć dochód netto 2 100 i żyć i budować i wyposażyć ten dom.
NIEMOŻLIWE .
Przemyślałem sprawę- BOHO z uporem maniaka broni swoich racji.
Ale ma niestety rację
Zgadzam się. Jeśli ktoś uważa inaczej to niestety musi być pod wpływem nadmiaru serotoniny.



BOHO - 13-11-2007 00:26

To ja napiszę ile mnie zycie będzie kosztowało. Domowe dochody netto to około 5 600 PLN .
Spłata kredytu będzie wynosiła około 2 400 miesięcznie ( cały dochód żonci :wink: ) -chcę spłacić szybciej kredyt.
Z pozostałych pieniędzy MUSZĘ żyć i wyposażyć swój domek.
Na życie ( opłaty , bilety miesięczne na autobus , prąd ,gaz, woda, szambo + jedzenie na 2 osoby) powinienem wydać nie więcej niż 2 000 PLN - zaznaczam że nie mam pojęcia le to wszystko kosztuje :wink: , na pewno coś z tego urwę ale ile sam nie wiem .
Pozostaje więc co miesiąc 1 200 PLN na wyposażanie mieszkania .
I obawiam się że z 3 lata mi to zajmie :evil:
Nie wyobrażam sobie mieć dochód netto 2 100 i żyć i budować i wyposażyć ten dom.
NIEMOŻLIWE .
Przemyślałem sprawę- BOHO z uporem maniaka broni swoich racji.
Ale ma niestety rację
to nie są MOJE RACJE..... to tylko prosta kalkulacja pt."Ile kosztuje codzienne życie".... i to też niekoniecznie wystawne.....
na podstawie kilku prostych założeń starałem się pokazać, że NIE DA SIĘ, natomiast są tacy, według których DA SIĘ, bo można jechać na chlebie z masłem i cukrem..... chyba nastapiło pewne oderwanie części towarzystwa od realiów kraju nad Wisłą, pokutująca młodzieńcza wiara że "chcieć to móc"....
trzeba zacząć twardo stąpać po glebie, tym bardziej gdy ma się plany inwestycyjne.... a nie wymyslać diety całodzienne za 5 czy 6 złotych na osobę....
cytowałem juz Olechowskiego w debacie z Endriu : Nie wystarczą dobre chęci - z gówna bicza nie ukręcisz.....
trzeba mieć po prostu kasę, kasę, kasę..... czego wszystkim życzę..... :D



BOHO - 13-11-2007 00:33

Przemyślałem sprawę- BOHO z uporem maniaka broni swoich racji.
Ale ma niestety rację
a byłeś taki niemiły w swoim pierwszym poście.... :wink:



el-ka - 13-11-2007 00:36
Młodzi są, naczytali się forum, naoglądali domków to i się napalili. :wink:

Niech poczekają deczko, kupią korzystnie mieszkanie za niewielki spokojny kredyt, popracują, dorobią się trochę, zdolność kredytowa i oszczędności wzrosną i wtedy całą parą biorą za budowę - jak im nie przejdzie do tej pory! :lol:



Krzysztofik - 13-11-2007 01:18

Przemyślałem sprawę- BOHO z uporem maniaka broni swoich racji.
Ale ma niestety rację
a byłeś taki niemiły w swoim pierwszym poście.... :wink: Jesteście ludźmi małej wiary i małego serca.
Nie zgadzam sie z wami.
Jak będe miał więcej wolnego czasu to wybuduje trzeci dom.
Pozdrawiam.



Geno - 13-11-2007 07:18

Przemyślałem sprawę- BOHO z uporem maniaka broni swoich racji.
Ale ma niestety rację
a byłeś taki niemiły w swoim pierwszym poście.... :wink: Jesteście ludźmi małej wiary i małego serca.
Nie zgadzam sie z wami.
Jak będe miał więcej wolnego czasu to wybuduje trzeci dom.
Pozdrawiam. Niestety jakoś niektórzy nie wierzą w zaczarowane pierścienie*

*Powrót Arabeli, czyli jak Rumburak został władcą Krainy Baśni



Kryspin - 13-11-2007 08:54

Jesteście ludźmi małej wiary.... Bo to jakoś tak się składa, że sama wiara jeszcze nikomu nic materialnego dała, no chyba że kiecunkom dary od owieczek.

A powiedzenia Dzięki Bogu etc... ty tylko powiedzenia... materialnie puste a powiedzmy szczerze budowa domu to wytwór przede wszystkim materialny i siłą wiary woli czy sił nadprzyrodzonych można tutaj sobe tylko krzywdy narobić.



Sasha - 13-11-2007 09:05
kiedyś przy podobnej dyskusji ktoś na forum napisał że wystarczy się przejechać na prowincję - tam ludzie w większych wsiach budują nowe i ładne domy. Mysliście że mają na to budżety po 500 tys?



BOHO - 13-11-2007 09:25

kiedyś przy podobnej dyskusji ktoś na forum napisał że wystarczy się przejechać na prowincję - tam ludzie w większych wsiach budują nowe i ładne domy. Mysliście że mają na to budżety po 500 tys? ale oni mogą w dużej części wyżywić się sami, bo maja swoje ziemniaki, cebulę, jajka i kurczaki.....a nawet świnkę, jeśli dobrze się zakręca.....
trzeba troszkę myśleć, a nie podawać coraz to bardziej beznadziejne przykłady..... mniej plotek - więcej konkretów!



mario1976 - 13-11-2007 09:26

kiedyś przy podobnej dyskusji ktoś na forum napisał że wystarczy się przejechać na prowincję - tam ludzie w większych wsiach budują nowe i ładne domy. Mysliście że mają na to budżety po 500 tys? Na prowincji buduje się prawie cała moja bardzo daaaaaaleka rodzina ? A wiesz jak wygląda to budowanie ? Pięciu braci w rodzinie, w daleszej rodzinie 7 braci, ze strony stryjów trzech braci, i taki sam układ u sąsiadów zza miedzy :wink: . Każdy zna się troche na murarce. Jeden brat pracuje w mleczarni, jeden orze w polu a trzech buduje, pomaga im dorywczo trójka braci z dalszej rodziny a w soboty sąsiąd z synem....i tak jest ze wszystkim. Elektryke umie robić sołtys więc zrobi, a za to pomoże się sołtysowi przy wykopkach. Hydraulikę robią sami itp. itd. jeszcze kilka naście lat temu byli w 100% samowystarczalni bo pustaki sami robili. Zapewniam Cię także, że nie siedzą przed netam na forum muratora.

Oni de facto płacą za same materiały. Zywią się tym co w oborze i na polu. I tak rzeczywiście można i polska wieś się buduje.

Ale tutaj wszyscy (prawie wszyscy) uparcie twierdzą, że za 2200 na rękę i sto kilkadziesiąt kredytu wynajmują ekipę, kupują materiały, jedzą za 5 zł na dobę, tankują za 100 i jeszcze zrobią wypad do pizzerni. Nie psują im się samochody, telewizory, dzieci nie chorują nie jeżdzą na wakacje :-?

W taki system budowania (jak przedtsawiłem) wierzę. Ale oni własnymi rękami ciągną całą budowę, nie pracują na etatach, nie płacą ZUSów, a zryw sąsiedzki i rodzinny sprawia, że na budowie pracuje czasami 10 chłopa.



BOHO - 13-11-2007 09:31


Ale tutaj wszyscy (prawie wszyscy) uparcie twierdzą, że za 2200 na rękę i sto kilkadziesiąt kredytu wynajmują ekipę, kupują materiały, jedzą za 5 zł na dobę, tankują za 100 i jeszcze zrobią wypad do pizzerni. Nie psują im się samochody, telewizory, dzieci nie chorują nie jeżdzą na wakacje :-?
:lol: ! ja tak nie twierdzę......

PS. jakie "tankuja za 100" ? 100zł to ma być za wszystko - ubezpieczenie , paliwo, remonty, przeglądy, części, żarówki, płyny, oleje, nowe opony, itp., itd..... :wink:
to jest sztuka.....



BOHO - 13-11-2007 09:41

Przemyślałem sprawę- BOHO z uporem maniaka broni swoich racji.
Ale ma niestety rację
a byłeś taki niemiły w swoim pierwszym poście.... :wink: Jesteście ludźmi małej wiary i małego serca.
Nie zgadzam sie z wami.
Jak będe miał więcej wolnego czasu to wybuduje trzeci dom.
Pozdrawiam. OOOOOOOO!
my ludzie małej wiary i małego serca....... :(
ku radości ludzi dużej wiary i dużego serca proponuję wątek: "Bezrobotni i bezdomni budują domy!"....... to dopiero będzie festiwal wiary i zapału....



carringtontomas - 13-11-2007 09:50
Tak się zastanawiam, gdzie jest moderator tego forum -już dawno wątek powinien być zamknięty/skasowany.



mario1976 - 13-11-2007 09:53


Ale tutaj wszyscy (prawie wszyscy) uparcie twierdzą, że za 2200 na rękę i sto kilkadziesiąt kredytu wynajmują ekipę, kupują materiały, jedzą za 5 zł na dobę, tankują za 100 i jeszcze zrobią wypad do pizzerni. Nie psują im się samochody, telewizory, dzieci nie chorują nie jeżdzą na wakacje :-?
:lol: ! ja tak nie twierdzę......

PS. jakie "tankuja za 100" ? 100zł to ma być za wszystko - ubezpieczenie , paliwo, remonty, przeglądy, części, żarówki, płyny, oleje, nowe opony, itp., itd..... :wink:
to jest sztuka..... Ogólnie cała ta dyskusja to jakas paranoja. Nie lubie siedzieć w czyimś portfelu. Jak ktoś pracuje zawodowo i wydaje na paliwo 100zł, nie płaci AC, ma bezawaryjne auto, wydaje 5pln na jedzenie, nie chorują mu dzieci i nie lubi wakacji, a co najważniejsze przy zarobkach o jakich tu mowa jeszcze buduje - BRAWO.

Tylko nie można robić ludziom wody z mózgu i jak pytają czy za 140 się budować to nagle jest hurra optymizm - tak buduj, powinno się udać do odważnych świat należy.

I przypominam, że ekipy budujące domy 100-150m2 za 10 000 to albo EWENEMENTY albo....albo własnie się uczą :wink: . I to także trzeba człowiekowi wyraźnie zaznaczyć. "Mam ekipę za 10 000 ale nie wiem czemu budują u mnie cały dom w cenie stanu zero + schody" :wink: .



M@riusz_Radom - 13-11-2007 11:11
Pomieszałeś wszystko. Nikt nie neguje tego, że za 140 000 PLN nie wybuduje się domu do zamieszkania. Jakbyś dobrze przeczytał to byś się zorientował, że sam osobiście proponowałem aby zwiększyć kwotę kredytu do 140 000 PLN + 40 000 PLN własnych i robi się pomału realny obraz.

Kredyt 140 000 PLN na 30 lat to w Kredyt Banku rata około 810 PLN - jakby nie patrzeć przy dochodach 2100 pozostaje jeszcze 1300 na tzw "życie i opłaty". Nie oszukujmy się też - dochody stale ROSNĄ i nic nie wskazuje na to, że miałyby maleć, powoli zaczyna brakować rąk do pracy więc pracodawcy zwiększają pobory a co za tym idzie tych pieniędzy "na życie" BĘDZIE coraz więcej ..



mario1976 - 13-11-2007 11:52

jakby nie patrzeć przy dochodach 2100 pozostaje jeszcze 1300 na tzw "życie i opłaty"... .......i na budowę (bo z pensji czasem też trzeba dołozyć). Moim zdaniem zycie, budowa, opłaty + w przyszłości dzieci przy takiej kasie to 30 letni koszmar.

Ja bym napisał, że nie zostje "jeszcze" ale zostaje "tylko". Ten kredyt pochłania 40% budżetu domowego :o .

Czytałem bardzo dokładnie cały watek. Nie chodzi mi nawet o konkretne kwoty tylko o zdrowy rozsądek. Przez 30 lat nie można zyć z ołówkiem w reku i modlić się aby podwyżka pensji zrekompensowała podwyżke benzyny, chleba i aby nie pospuła się lodówka, a leczenie dziecka zakończyło się witaminą C, a nie antybiotykiem za 100zł.

Fakt..dochody rosną ale tylko w niektórychc sektorach (budownictwo, IT, inzynierowie - słowem specjaliści). Bo jeśli dochody tak rosną to skąd protesty budżetówki ? Im chyba nie rośnie.

Tyle z mojej strony. Nie polemizuje więcej....baaa mogę nawet pogratulować samozaparcia i entuzjazmu :wink:



sSiwy12 - 13-11-2007 12:04
A może popatrzeć na problem z innej strony?
KTO NIE RYZYKUJE, NIC NIE MA :oops:
Może warto podjąć ryzyko, jesli nie dla nas samych, to może dla naszych dzieci.
Prawdopodobnie wiekszość na tym Forum miała (ma) rodziców, lub dziadków, którzy ryzykowali - całe swoje życie - "odejmując sobie od ust" (może właśnie żyjąc za te przysłowiowe 5,-), po to aby nas wykształcić, może umożliwić lepszy start, niz Oni sami mieli.
Większość (i to zdecydowana) własnie tak żyła - z ołówkiem w ręku (były specjalne notatniki). Czy sie opłacało? Dla Nich TAK, a owocem tego jest, między innymi, to, że my możemy sie budować.
To tak pod rozwagę.



Sasha - 13-11-2007 12:38

A może popatrzeć na problem z innej strony?
KTO NIE RYZYKUJE, NIC NIE MA :oops:
Może warto podjąć ryzyko, jesli nie dla nas samych, to może dla naszych dzieci.
Prawdopodobnie wiekszość na tym Forum miała (ma) rodziców, lub dziadków, którzy ryzykowali - całe swoje życie - "odejmując sobie od ust" (może właśnie żyjąc za te przysłowiowe 5,-), po to aby nas wykształcić, może umożliwić lepszy start, niz Oni sami mieli.
Większość (i to zdecydowana) własnie tak żyła - z ołówkiem w ręku (były specjalne notatniki). Czy sie opłacało? Dla Nich TAK, a owocem tego jest, między innymi, to, że my możemy sie budować.
To tak pod rozwagę.
Bardzo dobrze że to zauważyłeś. Traktując budowę jako inwestycję przyznacie że wyliczenia nagle się zmieniają - dom zyskuje na wartości dużo szybciej niż podwyżka w pracy - więc może warto się pomęczyć aby w przeszłości wysłać swoją córkę / syna na medycynę czy prawo?



remekb - 13-11-2007 12:44
Przed rozpoczęciem budowy napisałbym - pewnie, ze się da, dużo rzeczy można zrobić samemu itp. Pamiętam jak się kłóciłem z kolegami w pracy, że się da dużo taniej niz oni, "frajerzy" zbudowali.

Teraz po zakończeniu uważam, że się nie da. Dochody mają ta tendecję, że w wyniku awansów,, zmian pracy itp sięzwiększają. Ale zazwyczaj nei o 100% z dnia na dzień.

Inna sprawa to praca własna. Coś co ekipie zjmuje tydzień, osobie pracujacej samemu popoludniami zajmie pewnie jakieś miesiąc. Do tego trzeba zalozyc, ze czlowiek się uczy, trzeba poprawiać po sobie, materialu tez moze pojsc troszke wiecej. I mysle ze wtedy wychodzi poltorej miesiaca. Wiem, bo naprawdę dużo rzeczy robiłem sam i raczej nie mam "dwóch lewych rak".

Do tego jeśli pracuje się zawodowo - nie ma czasu wielu rzeczy zrobić samemu. Do tego kwestia kupowania tanszych materiałow - tańszych - trzeba za nimi pojezdzić. A hurtownie złośliwie są czynne wtedy kiedy zazwyczaj się pracuje. A tego urlopu 26 dni tylko.

Kwestia standardu - naprawdę, zakładałem budowę w średnim standardzie, ale trudno jest utrzymać dyscyplinę. W końcu ładna bateria kosztuje tylko 30 zł wiecej niż tańśza. Tu 30 zł, tam 40 i się robia spore sumy.

A najgorsze jest jeśli weźmie się kredyt, spłaca się go i wprowadza do niewykończonego domu. Dalsze materiały kosztują, a kupować nie ma za co - kredyt plus opłaty nowego domu dadzą ładną sumke.
Tego na szczęscie udało mi się uniknąć - mam małe dzieci i warunkiem przeprowadzki było wykończone wnętrze.

To tyle z mojego filozofowania. Ale to autor tematu podejmie decyzję i on będzie ponosił negatywne skutki złej decyzji lub cieszył się dobrą decyzją :)



magija77 - 13-11-2007 13:14
Największym błędem, jaki ludzie robią , pragnąc wybudować swój wymarzony dom jest irracjonalna wiara, że "jakoś to będzie". Ogromny kredyt, który jest ogromnym obciążeniem dla bieżącego budżetu, stwarza duże ryzyko niewypłacalności i utraty domu. Może ktoś mi wytłumaczy, jak to jest, że przy budowie domu, gdzie wydaje się setki tysięcy złotych , mozna godzić się na najtańsze materiały i najtańszych fachowców? Jak można , budując dom, myśleć o wykonczeniu dwóch pomieszczeń, i liczyć że spłacając kredyt i mając bardso niskie zarobki wierzyć, że wykonczy się dom, tak jak się wymarzyło.Jest to zgoda na życie w trudach i wyrzeczeniach przez wiele lat, a dom, budowany dzięki wyborom tańszych materiałów często nie jest już domem marzeń. Toż to inwestycja praktycznie na całe życie. Co będzie , jeśli okaże się, że to nie jest taki dom, jaki sobie wymarzylłem? Niestety, jest wiele robót, choćby zbrojenie fundamentów i izolacje, których złe wykonanie ujawni się po latach.
Decyzja o budowie domu, jak wynika z niektórych wypowiedzi w tym wątku to najczęsciej decyzja podjęta pod wpływem obejrzenia kolorowych obrazków, zdjęc domów forumowczów - bez zastanowienia się, ile to wszystko kosztowało , albo z myśla - ja to wszystko potrafię zrobić sam. A najczęsciej jest tak, że ludzie mają mgliste pojęcie o technologiach, materiałach i rozwiązaniach.
Sama wiedza jest absolutnie niezbędna, ale nie wystarczy do osiągnięcia celu jakim jest dom. Należy się zastanowić, gdzie i jak można wydać mniej, bez szkody dla jakości, a nie wierzyć w to, ze uda się zaoszczędzić na wszystkim, bo przeciez ci , którzy mówią o rzeczywistych kosztach, plotą bzdury, a ja jestem super gość i nie dam się naciągnąć. Ludzie, przecież nikt nie chce wydać na dom więcej, niż jest to warte, czy to tak trudno zrozumiec?



magija77 - 13-11-2007 13:34
I jeszcze jedno - jakoś nie pasuje mi wyrażenie "marzenie o domu" . Tak samo irracjonalne jak wiara. Może wrarto zastąpic je "planami na dom". Istotą marzeń jest halucynacyjna wiara w spełnienie mimowolnych irracjonalnych popędów. :wink: Budowa domu nie ma z tym nic wspólnego - a przynajmniej nie powinna mieć.
Tak samo jak "porywanie" się na budowę - czasy gorączki romantycznej chyba już za nami



BOHO - 13-11-2007 16:55
Przychodzi 8-letni synek do tatusia i mówi, że chce rowerek. Tatuś na to

- nie mogę Ci kupić rowerka bo zaciągnęliśmy duży kredyt na dom a na dodatek mama w zeszłym tygodniu straciła pracę.

Następnego dnia tatuś wstaje i widzi, że synek się spakował i chce się wyprowadzać więc go pyta dlaczego?

Synek na to - wczoraj wieczorem przechodziłem obok waszej sypialni i słyszałem jak mama powiedziała, że już odlatuje a ty za chwilę powiedziałeś, że też zaraz dojdziesz.

Musiałbym być zdrowo stuknięty, żeby zostać tu sam z takim wielkim kredytem i bez rowerka...



Krzysztofik - 13-11-2007 19:22
Poczytałem sobie , i być może sie myle.
Ty do niczego, nigdy sam nie dojdziesz. :D



BOHO - 13-11-2007 19:27

Poczytałem sobie , i być może sie myle.
Ty do niczego, nigdy sam nie dojdziesz. :D
to niby do mnie ?
a więc masz rację - znowu się mylisz (skąd wiedziałeś ? :lol: )
ja już nie muszę się szarpać - mogę z dystansem obserwować rzeczywistość....
nawet nie mieszkając w Olsztynie i nie kupując w Biedronkach..... 8)



magija77 - 13-11-2007 19:48

Poczytałem sobie , i być może sie myle.
Ty do niczego, nigdy sam nie dojdziesz. :D
to niby do mnie ?
a więc masz rację - znowu się mylisz (skąd wiedziałeś ? :lol: )
ja już nie muszę się szarpać - mogę z dystansem obserwować rzeczywistość....
nawet nie mieszkając w Olsztynie i nie kupując w Biedronkach..... 8) Człowieku, ty sie powinieneś leczyć , masz nierówno pod sufitem :lol:
Każde twoje zdanie kompromituje cię . Siedzisz tu juz tyle lat, nic nie budujesz i dajesz wszystkim naokoło rady, otrząsnij się w koncu.mimo ze w niektórych sprawach w tym watku zgadzam się z tobą to twoj poziom kultury jest tak niski, że az strach



Krzysztofik - 13-11-2007 19:48
Poszarpałeś się i co z tego?
Dalej mieszkasz w największej wiosce w Polsce. :wink:
A ja w mniejszej ale urokliwej :D



BOHO - 13-11-2007 20:09

Poczytałem sobie , i być może sie myle.
Ty do niczego, nigdy sam nie dojdziesz. :D
to niby do mnie ?
a więc masz rację - znowu się mylisz (skąd wiedziałeś ? :lol: )
ja już nie muszę się szarpać - mogę z dystansem obserwować rzeczywistość....
nawet nie mieszkając w Olsztynie i nie kupując w Biedronkach..... 8) Człowieku, ty sie powinieneś leczyć , masz nierówno pod sufitem :lol:
Każde twoje zdanie kompromituje cię . Siedzisz tu juz tyle lat, nic nie budujesz i dajesz wszystkim naokoło rady, otrząsnij się w koncu.mimo ze w niektórych sprawach w tym watku zgadzam się z tobą to twoj poziom kultury jest tak niski, że az strach boisz się bardzo? :lol:
tak sobie docinamy i żartujemy z kolegą, a ty 1) wcinasz się między wódzię a zakąskę... 2) łamiesz regulamin Forum obrażając mnie....

może trochę humoru w życiu i dystansu ? przydaje się..... naprawdę..... nie zachowuj się jak stara ciotka na imieninach..... :wink:

PS. ty za to pojawiłaś się kilka dni temu i zaczynasz od obrażania obcych ludzi.... niezły początek - dający do myślenia....



BOHO - 13-11-2007 20:12

Poszarpałeś się i co z tego?
Dalej mieszkasz w największej wiosce w Polsce. :wink:
A ja w mniejszej ale urokliwej :D
od samiuśkiego urodzenia, więc jakoś mi to nie wadzi.... a urok tego czy owego - jest rzeczą względną.....

PS.i już nie muszę się szarpać - to z tego.....



Wowka - 13-11-2007 20:50
Informacja z netu (Gazeta Wyborcza)

Banki zaostrzą kryteria przyznawania kredytów?

- Główny Inspektorat Nadzoru Bankowego analizuje sytuację na rynku kredytowym - a efektem tych analiz może być rekomendowanie bankom zaostrzenia kryteriów przyznawania pożyczek - powiedział w Radiu PIN, prezes Narodowego Banku Polskiego Sławomir Skrzypek. Według niego banki powinny bardzo uważać, komu pożyczają pieniądze.
Banki nie powinny obniżać kryteriów przyznawania pożyczek, bo choć na razie sytuacja jest dobra, to nie wiadomo, czy się nie pogorszy" - mówi prezes Skrzypek.

Niedawno przed możliwymi problemami na rynku pożyczek ostrzegał też wiceprezes NBP prof. Krzysztof Rybiński. Jak mówił, problem dotyczy przede wszystkim kredytów hipotecznych, które jego zdaniem nie powinny być udzielane na zbyt długi okres, a ich wartość nie powinna przekraczać wartości nieruchomości kupowanej za pożyczane pieniądze.

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomos...9,4669070.html



BOHO - 14-11-2007 10:09
coś w temacie:

http://wiadomosci.onet.pl/1450419,2678,1,kioskart.html



sebo8877 - 14-11-2007 10:28
Boho no i co chcesz tym atykułem udowodnić - że jesteśmy białymi niewolnikami na Zachodzei????

Każ - komus pracowac w Polsce 18 godzin - żyć w 1-nym pokoju z czterema osobami - tyrać na okręta.

Chłop na budowie w 10 h może zarobic 100 zł - pracując 18 - dostanie 200 zł - ale nie u nas kazdy chce pracowąc 8 h - zarabiac 5000 zł/m jeżdzic najnowszym modelem samochodu....

Na zachodzie zapierd-alają jak małe robociki nie patrząc na zdrowie, status społeczny itp. - tam się upadlaja- bo pracują za euro czy funty

W polsce niełaska.

Mam sporo znajomych którzy wyjechali na zmywaki, do domów OS itp prac. - Zasuwają po 12-15 h na dobę - by zarobić???

Dlaczego nie tyrają tak w Polsce??? - tez zarobili by całkiem niemało.....

Sebo



BOHO - 14-11-2007 11:15
to miało być akurat nawiązanie do wątku kulinarnego dyskusji.... czyli jak mało wydać na jedzenie....



Sasha - 14-11-2007 11:23
Dobre pytanie. W Polsce dalej pokutuje przesąd że nie warto się wysilać bo zasiłek można dostać, na czarno dorobić, coś zakombinować...

Własnie to umiłowanie do zakombinowania powoduje ze w Polsce ludziom nie chce się pracować, ale jak wyjadą na zach. to nie ma zmiłuj. Oczekiwania wzrastają i trzeba. Nagle się okazuje że przecież można pracować wydajnie, ułożyć sobie życie i być szczęśliwym.

Wg mnie powodem tego wszystkiego jest otoczenie: rodzice, znajomi, babcia, itd. Ogólny marazm jaki nas czasem otacza i ludzie przestają wierzyć że moze im się udać.

PS
całe szczęscie się to zmienia, ekipy które u mnie pracują nie mają czasu na narzekanie. Oni po prostu zarabiają pieniądze, więc muszą robić szybko i dokładanie aby potem nie musieć poprawiać. Za swoją pracę chcą więcej niż Panowie spod budki z piwem, ale pracują aż miło popatrzeć.
Czasem jest mi ich po prostu żal - szczególnie chłopaków od deskowania i papowania jak padał deszcz i śnieg, temp w okolicach 0 stopni.... ale pracują i to pracują za więcej niż 10 zł / godz



sebo8877 - 14-11-2007 13:38

Dobre pytanie. W Polsce dalej pokutuje przesąd że nie warto się wysilać bo zasiłek można dostać, na czarno dorobić, coś zakombinować...

Własnie to umiłowanie do zakombinowania powoduje ze w Polsce ludziom nie chce się pracować, ale jak wyjadą na zach. to nie ma zmiłuj. Oczekiwania wzrastają i trzeba. Nagle się okazuje że przecież można pracować wydajnie, ułożyć sobie życie i być szczęśliwym.

Wg mnie powodem tego wszystkiego jest otoczenie: rodzice, znajomi, babcia, itd. Ogólny marazm jaki nas czasem otacza i ludzie przestają wierzyć że moze im się udać.

PS
całe szczęscie się to zmienia, ekipy które u mnie pracują nie mają czasu na narzekanie. Oni po prostu zarabiają pieniądze, więc muszą robić szybko i dokładanie aby potem nie musieć poprawiać. Za swoją pracę chcą więcej niż Panowie spod budki z piwem, ale pracują aż miło popatrzeć.
Czasem jest mi ich po prostu żal - szczególnie chłopaków od deskowania i papowania jak padał deszcz i śnieg, temp w okolicach 0 stopni.... ale pracują i to pracują za więcej niż 10 zł / godz Bardzo dobrze powiedziane - żal tego że ludzie w tym kraju wykonując identyczną pracę sa traktowani różnie - i to boli - ale liczę że zmieni się to z czasem..

Sebo8877



BOHO - 23-11-2007 10:55
jeszcze o żywieniu......

Mam kolegę Darka, który na Wyspy przyleciał razem ze mną dwa lata temu – mówi Mariusz z Londynu. – Od tamtej pory dzień w dzień na śniadanie je owsiankę. Gdy w supermarkecie jest promocja na tuńczyka, wtedy je owsiankę z tuńczykiem. Do pracy kupuje sobie paczkę orzeszków za 20 pensów i nimi się zapycha na cały dzień.

http://wiadomosci.onet.pl/1646220,28...adomosceu.html

tak też można ...... :wink:



jacekp71 - 23-11-2007 11:07

jeszcze o żywieniu......

Mam kolegę Darka, który na Wyspy przyleciał razem ze mną dwa lata temu – mówi Mariusz z Londynu. – Od tamtej pory dzień w dzień na śniadanie je owsiankę. Gdy w supermarkecie jest promocja na tuńczyka, wtedy je owsiankę z tuńczykiem. Do pracy kupuje sobie paczkę orzeszków za 20 pensów i nimi się zapycha na cały dzień.

http://wiadomosci.onet.pl/1646220,28...adomosceu.html

tak też można ...... :wink:
kolega oszczedza na dom w Polsce ?? ;-)



insz - 29-11-2007 00:10
Czy porywać się na budowę ?

Kończę właśnie stan surowy otwarty.
150 m2 + garaż + piwnica, razem będzie 290 m2.
Żadnych cudów (dachówka betonowa), sytem gospodarczy, z ekipami i trochę swojej roboty.
Stuknęło 210 kPLN :o , co daje 725 pln/m2
Wydaje mi sie, ze to duzo, nie wiem.
Jednak jakoś nie mogę wyobrazić sobie domu 100 m2 na gotowo za 200 tys.
Uwierzę, jeśli ktoś ma podpisane umowy na materiały i robociznę.
Też myślałem, że jakoś to będzie - no i było: o 25% więcej niż planowałem...



I.W. - 29-11-2007 01:13


Bardzo dobrze że to zauważyłeś. Traktując budowę jako inwestycję przyznacie że wyliczenia nagle się zmieniają - dom zyskuje na wartości dużo szybciej niż podwyżka w pracy
A kiedy trafi się jakaś recesja i problemy ze spałata kredytów (patrz USA) nie dość że wynagrodzenia nie rosną to ceny nieruchomości spadają. Ja bym domu nie traktował jako inwestycję która ma być zabezpieczeniem czegokolwiek. Tzn jak nie mamy co z kasą zrobić proszę bardzo można kupic jakąs nieruchomość ale nie mówmy że coś wybudowane na kredyt pożerający kilkadziesiąt procent dochodów to inwestycja. Inwestuje się coś co sie ma. Zaraz pewnie ktos napisze o dźwigni finansowej ale to już inna sprawa gdzie trzeba umieć kalkulować ryzyko a ktos z takimi umiejętnościami chyba nie zarabia tak mało że rata kredytu jest znaczącym obciążeniem.



Będzienasczwórka - 29-11-2007 06:59

Największym błędem, jaki ludzie robią , pragnąc wybudować swój wymarzony dom jest irracjonalna wiara, że "jakoś to będzie". Ogromny kredyt, który jest ogromnym obciążeniem dla bieżącego budżetu, stwarza duże ryzyko niewypłacalności i utraty domu. Może ktoś mi wytłumaczy, jak to jest, że przy budowie domu, gdzie wydaje się setki tysięcy złotych , mozna godzić się na najtańsze materiały i najtańszych fachowców? Jak można , budując dom, myśleć o wykonczeniu dwóch pomieszczeń, i liczyć że spłacając kredyt i mając bardso niskie zarobki wierzyć, że wykonczy się dom, tak jak się wymarzyło.Jest to zgoda na życie w trudach i wyrzeczeniach przez wiele lat, a dom, budowany dzięki wyborom tańszych materiałów często nie jest już domem marzeń. Toż to inwestycja praktycznie na całe życie. Co będzie , jeśli okaże się, że to nie jest taki dom, jaki sobie wymarzylłem? Niestety, jest wiele robót, choćby zbrojenie fundamentów i izolacje, których złe wykonanie ujawni się po latach.
Decyzja o budowie domu, jak wynika z niektórych wypowiedzi w tym wątku to najczęsciej decyzja podjęta pod wpływem obejrzenia kolorowych obrazków, zdjęc domów forumowczów - bez zastanowienia się, ile to wszystko kosztowało , albo z myśla - ja to wszystko potrafię zrobić sam. A najczęsciej jest tak, że ludzie mają mgliste pojęcie o technologiach, materiałach i rozwiązaniach.
Sama wiedza jest absolutnie niezbędna, ale nie wystarczy do osiągnięcia celu jakim jest dom. Należy się zastanowić, gdzie i jak można wydać mniej, bez szkody dla jakości, a nie wierzyć w to, ze uda się zaoszczędzić na wszystkim, bo przeciez ci , którzy mówią o rzeczywistych kosztach, plotą bzdury, a ja jestem super gość i nie dam się naciągnąć. Ludzie, przecież nikt nie chce wydać na dom więcej, niż jest to warte, czy to tak trudno zrozumiec?
Swieta prawda.Popieram



czarne-jagody - 29-11-2007 07:58
Nie chciałabym osłabiać zapału młodych forumowiczów ale również nie wierzę w budowe domu za 200 tyś. My zaczęliśmy budowę w 2005 roku, dom trochę większy od domu Kachny o garaż i pokój nad garażem. Wprowadziliśmy się w połowie 2006 roku, a więć przed szaleństwem cenowym i lekko przekroczyliśmy kwotę 300 tys. W tym liczę ogrodzenie, kostkę betonową, meble do kuchni, szafę wnękowę i zabudowę przedsionka. Pustaki kupowaliśmy po 1,62 zl, ceny materiałów w ogóle odbiegały od cen obecnych. W promieniu 2 km mamy 2 hurtownie budowlane i nigdy nie płacilismy za transport, ceny materiałów zawsze negocjowaliśmy i porównywaliśmy. Nie przepłacaliśmy również za robociznę. Koszt postawienia domu do stanu surowego wyniósł nas 15 tys. Mieszkamy na Podkarpaciu, kilkadziesiąt km od wspomnianego tutaj Sandomierza. Tak wieć trudno mi uwierzyć w takie cuda jak dom za 200 tyś, nawet 100m, przy obecnych cenach.
Z drugiej strony do odważnych świat należy, myślę że jak ma się jasno wytyczony cel to pieniądze zawsze uda się zarobić.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ricofoto.xlx.pl



  • Strona 9 z 10 • Zostało znalezionych 1179 postów • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10