ďťż
Co straciliście (oprócz pieniędzy i zdrowia) przez budowę?




Karollinka - 23-07-2008 16:49
my jeszcze nie zaczeliśmy budowy, pozwolenie mamy mieć wkrótce, prace rozpoczniemy w październiku, narazie gromadzimy wszelkie materiały a już nie ma z kim dzielić tej radości, nie mówię tu o rodzicach i rodzeństwu bo oni akurat dopingują i pomagają jak mogą, ale chodzi mi o znajomych. Nagle nikt nie ma czasu sie spotkać, nikt nie ma ochoty zobaczyc działki, nikt nie pomoże bo ... no właśnie bo co? bo zazdroszczą? do momentu kiedy im było lepiej, kiedy się dorabiali urządzali swoje piętra w domu rodziców to wszystko było wspaniale, my pomagaliśmy, wspieraliśmy a odkąd zaczelismy wspominać o budowie koniec znajomości. Przykre to jest ale zdrugiej strony po co tacy fałszywi przyjaciele...





stukpuk - 23-07-2008 17:14
My mamy takich znajomych!
Zazdrośniki!
Jak kupiliśmy aparat to oni kamerę.
Jak żona prawko to tamta też.(i tak w życiu nie będzie jeździć)
Jak my działkę to oni raptem też by coś kupili!
I nie zajeżdżają już do nas tak często od czasu wystartownia z budową.
I całe życie im pomagaliśmy bo zaczynali od zera! A teraz on dobrze zarabia, ona w życiu nie pracowała. Mieszkanie na kredyt wzieli i czekają pewnie jak nam się noga podwinie!



Karollinka - 23-07-2008 17:25
nasza znajoma mówi że ona to by się nie cieszyła jakby ktoś dał jej pieniądze na budowę (bo nam działkę dała moja mama a na budowe pieniadze ze sprzedaży pola dają teście) i my nie powinniśmy brać tylko sami się dorabiać;) bo tak to nie ma radości i satysfakcji z budowy, a sama przeklina teściów że mają działkę a nie dadzą



stukpuk - 23-07-2008 18:01
Nasi śmieją się z nas, bo mają dostać ziemię od rodziców. A my na wszystko musieliśmy zarobić sami. I rodzina pomaga przy budowie.
Nie mieli amochodu to ich wcześniej wszędzie zabierliśmy, teraz mają swój(oczywiście lepszy)i przez 2 lata nigdy nigdzie nie zaproponowali wspólnego wyjazdu.
Najlepszy motyw.
Byliśmy z żoną świadkami u nich i byliśmy przy wszystkich prezentach. itp. Zostaliśmy dwa dni dłużej bo to najlepsza koleżanka żonki.Potem poprosili o pomoc bo samochodu nie mieli, i zawieźliśmy wszystkie prezęty, i ich do domu. Suma sumarum widzieliśmy co dostali. I dostali między innymi 2 miksery. I skwitowali ten fakt ze śmiechem"a to się komuś wciśnie kiedyś......." :lol:
No się wcisneło......................................... ................nam( rok po nich braliśmy ślub i ich zaprosiliśmy) :-? :evil:
Jagbym w mordę dostał!!!! :-?





Karollinka - 23-07-2008 19:16
ojjj to trzeba miec tupet, nasza koleżanka jak przyjezdzala do nas to zaglądała dziecku pod bluzkę czy ma firmowe ubranko:):) mojego mężą doprowadza to do szału a mnie to już z ich strony nic nie zdziwi;)



OK - 23-07-2008 20:27

ojjj to trzeba miec tupet, nasza koleżanka jak przyjezdzala do nas to zaglądała dziecku pod bluzkę czy ma firmowe ubranko:):) mojego mężą doprowadza to do szału a mnie to już z ich strony nic nie zdziwi;) :o :o :o
No ja przepraszam, ale o takim numerze to nawet nie słyszałam :o
Oj, u mnie by nie musiała czekać na budowę :wink:



daggulka - 23-07-2008 21:52
my znajomych straciliśmy wielu ....ale nie przez zazdrość , czy zawiść ...tylko z powodu braku czasu na spotkania, wspólne wyjścia ... budowa tak nami zawładnęła że przez 1,5 roku nie mieliśmy kompletnie na nic czasu :(
w dzień na budowie,. wieczorami w necie szukając okazji :roll:
teraz - kiedy już mieszkamy próbujemy coś naprawić, odnowić ...może się uda coś uratować :wink: :D



tuuska1 - 23-07-2008 22:32
Co straciliśmy? Energię i zapał . Prawie nic nas nie cieszy -ot zwyczajnie -jesteśmy bardzo "oklapnięci".



Basia1112 - 23-07-2008 23:37
My też straciliśmy wielu znajomych,wypadliśmy z kregu z powodu braku czasu.Cały tydzień praca do 18,potem budowa do 22.W niedzielę objazdy sklepów .Przykro mi było przez zimę,kiedy było więcej czasu a nikt towarzysko o nas nie pomyślał.Za to imprezy ogniskowe u nas na budowie..-towarzystwo dopisuje :D :D Nic tylko zapraszać.Nie powiem ,zdarza się,że ktoś wpadnie niezapowiedzianie sprawdzić postęp robót-to miłe.A część rodziny czeka podobno na zaproszenie jak się wprowadzimy,bo teraz nie ma co oglądać :lol: Jedna księżniczka była raz,weszła do salonu i tyle się naoglądała,że strach.Poddasze zobaczy jak będą schody,bo po drabinie niewygodnie :o :o Mojej Mamie 67-letniej też było niewygodnie a weszła :D



galka - 24-07-2008 08:54
Traci się złudzenia co do niektórych ale może to i lepiej-chrzanić toksyczne ,zawistne ''przyjażnie''.W miarę postępów budowy traci się przekonanie ,ze jak się ma zapał i zdobędzie pieniądze to dalej będzie lekko a na koniec zaskakuje niemile ,że mało kogo obchodzi rozmowa o wysokości ścianki kolankowej czy kolorze dachówki no chyba ,ze trafimy na drugiego męczennika budowy albo na forum :lol:



wroclawianka - 24-07-2008 23:44
no to widzę ,że nie jestem sama ,nasi przyjaciele chyba też są trochę zazdrośni , bo ... a ty wiesz ile teraz będziesz miała okien do mycia ,a czemu takie ciemne podłogi kupiłaś itp .Zamiast chwalić to ganią

oprócz tego
zmiotkę z szufelką z Tesco za 1,99 kupiłam aby wysprzątać biały pył z parapetu i dziś zniknęły wzorniki FARB ,które mi zostawił przedtawiciel Firmy i prosił aby do niego wróciły , bo kosztują 500 zł :lol:

Masacra i co ja mu powiem ? Chyba prawdę :wink:



tuuska1 - 25-07-2008 00:31
U mnie krytykowali dokładnie wszystko. A to działka za mała,a dlaczego w mieście jak wies taka cudna, gimnazjum miejscowe to patologia.okolica brzydka - pochwały nie było żadnej- do dzisiaj wspomniane osoby nas nie odwiedziły. pewno to i dobrze bo zapewne dalej by krytykowano.



magda76 - 25-07-2008 09:44
u mnie przyjaciele raczej ok, bardzo wszystko im się podobało (a przynajmniej tak mówią). Gorzej natomiast z rodziną - ci to dopiero potrafili krytykować! Wszystko było nie tak, a to za jasne a to za drogie, czemu sami tak mało robicie i w kółko coś, żeby pokrytykować. Powiem szczerze, że długo odbierało mi to radość z mieszkania w domku :(



mikolayi - 25-07-2008 09:47
przecinak
młotek
zestaw wkrętaków
zaufanie do wykonawców



Trociu - 25-07-2008 10:18

przecinak
młotek
zestaw wkrętaków
zaufanie do wykonawców
No popatrz. A u mnie instalatorzy od okien zostawili młotek - może Twój. Ja ostatnio zaobserwowałem brak kombinerek i miarki 2m (tej porządniejszej oczywiście z 3 jakie miałem).



mikolayi - 25-07-2008 10:24

przecinak
młotek
zestaw wkrętaków
zaufanie do wykonawców
No popatrz. A u mnie instalatorzy od okien zostawili młotek - może Twój. Ja ostatnio zaobserwowałem brak kombinerek i miarki 2m (tej porządniejszej oczywiście z 3 jakie miałem). o kombinerkach zapomniałem :) też wyszły :)
młotek wiem, że wyjechał z ekipą od wylewek ;)
i o miarce też zapomniałem... solidną 5m miałem...



I.W. - 25-07-2008 19:02
Cierpliwość do mojego wysłuzonego samochodu. A odnośnie przyjaciół i znajomych ch.. z takimi znajomymi co wszystko krytykują i nienawidzą że ty masz a oni nie. Ty zasuwasz żeby na to zarobić to śmiechy że w weekend do pracy a nie przed telewizorem z piwkiem w dłoni. A Jak ci sie uda to niektórych szlag trafia bo pewnie z nieba spadło. A krytykują najczęściej ci co M-3 mają. Raz jeden koleś (gdy zaczynałem choc jeszcze nikt o tym nie wiedział) powiedział że na taki firmowe buciki za 250pln jak on ma to mnie nie stać. Nie uświadamiałem go... teraz sam widzi, a piwko na tarasie czy pokoju AV smakuje ze zdwojoną siłą. I satysfakcja też podwójna, choć sam sie tego wstydzę.[/code]



cieszynianka - 25-07-2008 20:39
My straciliśmy cierpliwość do wykonawców, no i sporo nerwów z powodu ciągłego odwlekaania terminów.
Znajomych też trochę mniej, ale wydaje mi się, że to przez chroniczny brak czasu :cry:



DPS - 25-07-2008 20:58
Hm... Tak czytam i sobie myślę - my chyba też stajemy się inni, nie tylko nasi znajomi są "chorzy z zazdrości". Wcale tak nie musi być, ale - nie uważacie, że czasem stajemy się tak przejęci naszą budową (zrozumiałe w końcu, prawda?), że zaczynamy mówić tylko o tym. Jakie fundamenty, rozkład pomieszczeń, dachówki, kolejni majstrowie, ocieplenia, panele, przyłącza i projekty instalacji... Nasi znajomi mogą mieć zwyczajnie dosyć słuchania o naszym ukochanym domku, bo dla nich świat składa się z wielu innych rzeczy - a dla nas często świat to przede wszystkim budowa. Przestajemy być interesujący i zabawni, stajemy się monotematyczni i nudni. I w znajomych może zacząć narastać uczucie niechęci - do naszego ciągłego gadania o jednym. A my myślimy, że to zawiśc jest. :roll:
Myślę, że wcale nie zawsze. :wink: :P



gosiaczek25 - 25-07-2008 22:47
Tracę znajomych „zazdrośników” ale na szczęście zyskuję „towarzyszy budowniczych” :D

To miłe :D



cieszynianka - 25-07-2008 23:23

Hm... Tak czytam i sobie myślę - my chyba też stajemy się inni, nie tylko nasi znajomi są "chorzy z zazdrości". Wcale tak nie musi być, ale - nie uważacie, że czasem stajemy się tak przejęci naszą budową (zrozumiałe w końcu, prawda?), że zaczynamy mówić tylko o tym. Jakie fundamenty, rozkład pomieszczeń, dachówki, kolejni majstrowie, ocieplenia, panele, przyłącza i projekty instalacji... Nasi znajomi mogą mieć zwyczajnie dosyć słuchania o naszym ukochanym domku, bo dla nich świat składa się z wielu innych rzeczy - a dla nas często świat to przede wszystkim budowa. Przestajemy być interesujący i zabawni, stajemy się monotematyczni i nudni. I w znajomych może zacząć narastać uczucie niechęci - do naszego ciągłego gadania o jednym. A my myślimy, że to zawiśc jest. :roll:
Myślę, że wcale nie zawsze. :wink: :P
Święte słowa :roll: , sama się łapię na tym, że bywam monotematyczna :lol: :lol:



DPS - 26-07-2008 07:20
Myślę też, że to nasze ciągłe mówienie o budowie może być odbierane jako nieznośne przechwalanie się, co w sposób oczywisty będzie drażniło - zwłaszcza tych z M-3, których nijak nie stać, albo myślą, że ich nie stać.
Nie wierzę w to, że to tylko ci wstrętni zawistni znajomi są winni. :wink:



agnieszkakusi - 26-07-2008 18:33
stracić, nie straciliśmy....z budowy nic nie zginęło (tfu,tfu...odpukać), ale za to zysakliśmy super znajomych, którzy budują się w naszej okolicy i to dzięki forum :D



ilzan - 07-08-2008 22:08
ło matko!!!

U nas całkiem inaczej jest! albo ja jestem taka zakręcona budową, że nie zauważam.Moi dobrzy znajomi (za takich ich zawsze uważałam), są tacy sami i nie wykazują krzty zazdrości ani złośliwości. Zawsze chętni do pomocy, bardzo zainteresowani budową, o wszystko pytają i nie krytykują. Tacy, co krytykują albo zazdroszczą nie mają u mnie racji bytu. Po co zatruwać sobie życie jadem innych? Umiem szybko luzować takie kontakty. Zbyt cenię sobie moje dobre samopoczucie i prawo własnych wyborów i ONI chyba to czują. :wink: :)



reng - 08-08-2008 13:44
20 metrów kabla do przyszłego domofonu, który wystawał z muru i nie był przykryty. ktoś go sobie odciął.



andzik.78 - 08-08-2008 19:33
Zaufanie do ludzi..



EZS - 14-08-2008 14:05
znajomych nie straciłam
ale też nie wielu ich mam. Pierwszy odpływ to były śluby, wyjazdy za pracą itd. Drugi - dzieci. Z tymi, co zostali spotykam się co jakiś czas, cóż, życie goni i budowa nic tu nie zmieniła.
Za to mój mąż stracił pracę. Za bogaty był....



dżordż5 - 15-08-2008 09:31
:o :o :o

My straciliśmy jedną koneweczkę za kilka złotych, a mężowi prawdopodobnie jeden z fachowców ukradł dowód, ale tak na 100% nie jestesmy pewni.



I.W. - 16-08-2008 22:51

Za to mój mąż stracił pracę. Za bogaty był.... coś w tym jest :wink: no może nie tak ostro ale trochę premii zabrać... a może przez to nie skończy... tak myślą sobie chyba (i czynią) niektórzy szefowie...



Nefer - 16-08-2008 23:00
No to ja mam fajnych znajomych - najśmieszniej, jak ostatnio koleżankę zawiozłam ( bo chciała) na budowę i wysiadła z samochodu w tych szpilach i w ten piach :):)
Moi znajomi sami się wpraszają na budowę i musze ich jeszcze wozic :roll:
Rodzina cóż - nie interesowała sie przed i ni einteresuje nadal - więc nie zauważam zmiany.
Co straciłam ? Chyba nic.
Mam mniej czasu, ale coś za coś, nie ?
Za to wieeeele się nauczyłam :)

Aaaaaaaa zapomniałam - zdobyłam wielu nowych przyjaciół - dzieki FM :):)



bodzio_g - 16-08-2008 23:06
Ja w trakcie budowy ( niekoniecznie przez ...) straciłem wszystkie dokumenty i karty :-?
Gościu wszedł do otwartego domu i sobie zabrał ... :roll:



DPS - 17-08-2008 08:53
Mój Mąż stracił możliwość mówienia "Nie umiem tego". :lol:



Trociu - 18-08-2008 11:06

Za to wieeeele się nauczyłam :)

Aaaaaaaa zapomniałam - zdobyłam wielu nowych przyjaciół - dzieki FM :):)
Chyba powinniśmy założyć nowy wątek - co zyskaliście dzięki budowie.

Ja się już chyba przygotowałem na wszelkie pytania dziecka - dlaczego, a po co, etc - teraz żona się o wszystko co robimy wypytuje jak kilkulatek.



Jola z Melisy - 05-09-2008 20:40
Drugie wakacje pod rząd, kuźwa :-?



Marcelka - 07-09-2008 22:56

Mój Mąż stracił możliwość mówienia "Nie umiem tego". :lol: heh, takie zdanie wyleciało wogóle z naszego alfabetu :)
A tak z żali: znajomych brak wogóle po rozpoczęciu budowy... Cholerna zawiść. A tacy byli fajni.



Nefer - 07-09-2008 23:03

Mój Mąż stracił możliwość mówienia "Nie umiem tego". :lol: heh, takie zdanie wyleciało wogóle z naszego alfabetu :)
A tak z żali: znajomych brak wogóle po rozpoczęciu budowy... Cholerna zawiść. A tacy byli fajni. A więc nie byli tacy fajni i nie byli warci Twojego czasu - tylko lepiej sie stało Marcelka - nie marnujesz życia...



DPS - 08-09-2008 09:19
A ja się upieram, że to nie musi być zawiść. Raz, że mamy mało czasu i znajomi nie zawsze umieją to zrozumieć, z powodu nawału zajęć siłą rzeczy znajomości ulegają rozluźnieniu, a po drugie - czasem za dużo oczekujemy, mówimy wciąż o budowie, możemy być... hm... nudni z tym tematem, a w końcu wkurzający. I może to robić wrażenie, że nam odrąbało i że wciąż się przechwalamy. :roll:
Jakoś nie wierzę, że na samą wieść o budowie znajomi przestają nas lubić. :P



Nefer - 08-09-2008 09:54
I niestety podobne zjawisko zauważa sie w kwestii posiadania dzecie. NIe zawsze znajomi rozumieją, że gdy przychodzi na świat małe dziecko to organizacja naszego życia nieco się zmienia.
Szczerze ? Dlatego nie ma co żałować tych co nie rozumieją.
Bo podobnie zachowają się w przypadku, gdy będziemy potrzebować pomocy. A ja lubie otaczać sie ludźmi, którym mogę ufać.

Oczywiście trzeba się kontrolować i nie nawijać tylko o dorothermie i drenażach.
Ale od tego mamy FM :)



EZS - 08-09-2008 09:58
przyjaciele zdają sobie sprawę, że jest to dziedzina absorbująca i na pewnym etapie życia mówi się tylko o jednym. Moi przeczekali już mój doktorat, więc i przeczekują teraz budowę :D
Jednak tacy "zwykli" znajomi mogą tego nie wytrzymać. Nie z zawiści, z nudów 8)
A część faktycznie jest zawistna, ale to już nie są nawet znajomi, to po prostu przypadkowi ludzie, którzy w jakimś momencie życia znaleźli się obok nas, a potem sobie poszli. tak to odbieram.



mario1976 - 08-09-2008 14:53
Straciłem:

-4-5 kg (wyglądam jak żywy trup)
-spokój ducha
-wolny czas (albo jestem na budowie, albo myśle o budowie, albo kupuje coś na budowę albo...z budową w tle).
-wakacje (uwielbiamy ciepełko i przed urodzeniem malca dalekie podróże a teraz marzy nam się miejsce gdzie jest 25 stopni, ciepłe morze, pyszne jedzenie i nie ma składów z PHT 25). Rok temu dwa tygodnie deszczu na Mazurach, w tym roku żona z malcem 1,5 tygodnia deszczowych Mazur, ja 4 dni deszczowego Trójmiasta :evil: .

Znajomych nie straciliśmy - wszyscy nas dopingują, zwiedzają/oglądają i widać, że im się pomysł budowy spodobał. Z tego wynika, że chyba w dobrych przyjaciół zainwestowaliśmy.



- 08-09-2008 15:49
Sąsiadów z bloku 8)
No i taczkę w swoim czasie.



Claudii - 23-10-2009 23:46
Nie wiele straciłam ,bo tez nie wiele miałam.
Rzeczy materialne -zawsze żyłam skromnie , teraz mam więcej
Spokój ducha-nigdy nie byłam spokojna,raczej w gorącej wodzie kąpana,nerwuska
Przyjaciele,znajomi- już dawno przeszli selekcję,zostali ci sami(fakt ,że z domkami :wink: ),doszli z FM
Co jest najtrudniejsze ?
jak już kiedyś pisałam na forum moje motto budowlane "nie sztuką jest zbudować dom ale sztuką jest się nie rozwieść "



kar_ma - 24-10-2009 21:20

...czasem stajemy się tak przejęci naszą budową (zrozumiałe w końcu, prawda?), że zaczynamy mówić tylko o tym. Jakie fundamenty, rozkład pomieszczeń, dachówki, kolejni majstrowie, ocieplenia, panele, przyłącza i projekty instalacji... Nasi znajomi mogą mieć zwyczajnie dosyć słuchania o naszym ukochanym domku, bo dla nich świat składa się z wielu innych rzeczy - a dla nas często świat to przede wszystkim budowa. Przestajemy być interesujący i zabawni, stajemy się monotematyczni i nudni. O matko jakbym to czytała o sobie - potwierdzam, że dokładnie tak właśnie jest - ja też łapię się na tym myśląc że wszystkich będą interesowały szczegóły techniczne mojej budowy...



alfa36 - 25-10-2009 22:29
Też, poki co, wakacjex2 i jednego znajomego, ktory kladl nam płytki. Polożył źle, po czym (chcielismy, zeby poprawił) zostawił robotę i poszedl sobie.... Na szczeeście kolejny majster okazał sie prawdziwym fachowcem i jak tylko skonczy nam ocieplac dom to poprawi nam tę nieszczęsną lazienkę.



elli3 - 26-10-2009 17:35
a ja staciłam gdzieś swoje koszmary z dzieciństwa i młodosci.
budowa stała sie moją terapią....lekarstwem dla duszy.
odzyskałam wiarę w siebie.
może to głupio wygląda jak się czyta, ale nie będę rozwijać bo mnie boli do tej pory.



annecy - 26-10-2009 18:27
paznokieć...

...ale odrósł.

Ufffff...

:lol:



anetina - 28-10-2009 09:57

Nagle nikt nie ma czasu sie spotkać, nikt nie ma ochoty zobaczyc działki, nikt nie pomoże bo ... no właśnie bo co? bo zazdroszczą? do momentu kiedy im było lepiej, kiedy się dorabiali urządzali swoje piętra w domu rodziców to wszystko było wspaniale, my pomagaliśmy, wspieraliśmy a odkąd zaczelismy wspominać o budowie koniec znajomości.
a może zbiegło się to np. z tym, że pracę zmieniają, dom zmieniają, mają dziecko, przybywa obowiązków?
nie wiem, w jakim jesteście wieku, ale jest moment, że nie ma czasu dla przyjaciół, bo już masz swoją rodzinę, swoje obowiązki

a może nachalnie o budowie mówicie?
a może rzeczywiście jest zazdrość, bo dostajecie na tacy działkę i kasę na budowę?

trudno to ocenić, nie znając całej sytuacji



Karollinka - 29-10-2009 10:17
Anetina, nie do końca tak to jest, wiadomo, budowa pochłania ale my z nią mamy tyle problemów że rozmawiamy o tym między sobą, z rodzicami, natomiast spotkania ze znajomymi są właśnie po to żeby przestać o tym gadać, żeby się odstresować porozmawiać o innych sprawach, są ludzie z którymi się da i są tacy że nic na ten temat nie wspomną.

Jeżeli chodzi o kwestię że my coś dostaliśmy a oni nie, to nasi rodzice w momencie kiedy sami coś osiągnęli to zaczeli zbierać dla nas, dla nich normalne bylo to że jak czegoś się dorobią to pomogą dzieciom, my tak samo myślimy, jak bedziemy mieli dom, jakiś nienajgorszy status materialny to zaczniemy zbierac pieniadze żeby pomoc dziecku/ dzieciom.
mamy po 25 lat.



anetina - 29-10-2009 10:23
więc jesli tematy budowlane nie "zasmiecają" rozmów - no chyba że spotykacie się w gronie budowlańców - my tak często robimy, bo akurat mamy grono osób, które również się buduję - to wydaje mi się, że po to już po prostu działa brak czasu
niestety sa takie czasy, że już tego czasu nie da się pomnozyć - jest dom, rodzina, dzieci, praca
na przyjaciół już niewiele miejsca zostaje :( nawet rzadkie spotkanie ciężko zrealizować

a kwrestia dostania - a oni dostali? może nie i rzeczywiście jest to jakaś zazdrość
widzisz, nie każdego rodzica jest stać, by dać dziecku ziemię i kasę na dom, niektórzy muszą się tego wszystkiego dorobić latami kosztem rodziny, zdrowia, czasu wolnego

jesteście młodzi i dostaliście bardzo dużo na swój start życiowy
uszanujcie to, a przyjaciele - życie pokaże, kto jest tak naprawdę przyjacielem



Karollinka - 29-10-2009 11:07
tak, to jest dużo co dostaliśmy, ale nie jest to na calosc domu, tez bedziemy brac kredyt też musimy się dorabiać bo pieniadze ze sprzedazy odłożyliśmy na czarną godzine, dopoki bedziemy mogli to bedziemy sami zarabiac na dom, jak sie podwinie noga to naruszymy pieniadze z kupki.

A oni tez dostali, tylko pieniadze i woleli wydac na inne rzeczy, fajny samochód, koniecznie orginalne ciuchy, wogóle wszystko najlepsze co najdroższe.

a my z czegoś rezygnujemy na koszt czegoś innego:)



zbigmor - 29-10-2009 11:20

tak, to jest dużo co dostaliśmy, ale nie jest to na calosc domu, tez bedziemy brac kredyt też musimy się dorabiać bo pieniadze ze sprzedazy odłożyliśmy na czarną godzine, dopoki bedziemy mogli to bedziemy sami zarabiac na dom, jak sie podwinie noga to naruszymy pieniadze z kupki.

A oni tez dostali, tylko pieniadze i woleli wydac na inne rzeczy, fajny samochód, koniecznie orginalne ciuchy, wogóle wszystko najlepsze co najdroższe.

a my z czegoś rezygnujemy na koszt czegoś innego:)

Ja już zaczynam się zastanawiać kto tu komu zazdrości.
Ogólnie uważam, że do swojego majątku z kilku względów lepiej dochodzić samemu, a syty nie zrozumie głodnego.



Karollinka - 29-10-2009 12:01
jak ja bym im zazdrościła to sprzedalibyśmy druga działkę i mielibyśmy na dom bez kredytu, auto i spokojne życie.



anetina - 29-10-2009 12:28

tak, to jest dużo co dostaliśmy, ale nie jest to na calosc domu, tez bedziemy brac kredyt też musimy się dorabiać bo pieniadze ze sprzedazy odłożyliśmy na czarną godzine, dopoki bedziemy mogli to bedziemy sami zarabiac na dom, jak sie podwinie noga to naruszymy pieniadze z kupki.

A oni tez dostali, tylko pieniadze i woleli wydac na inne rzeczy, fajny samochód, koniecznie orginalne ciuchy, wogóle wszystko najlepsze co najdroższe.

a my z czegoś rezygnujemy na koszt czegoś innego:)

czyli morał z tego - oni wyglądają super w markowych ciuchach i w luksusowym aucie, a wy po prostu będziecie mieć własny dach nad głową
każdy wybiera własny sposób na zycie :)



anetina - 29-10-2009 12:34

jak ja bym im zazdrościła to sprzedalibyśmy druga działkę i mielibyśmy na dom bez kredytu, auto i spokojne życie.
no to masz już pewnie przyczynę pewnie zazdrości

idę ci i ja zazdrościć :D :D :D



zbigmor - 29-10-2009 12:50

jak ja bym im zazdrościła to sprzedalibyśmy druga działkę i mielibyśmy na dom bez kredytu, auto i spokojne życie.
Wielu osobą zazdroszczę wielu rzeczy, ale nie ma to nic wspólnego z chęcią zamiany na ich sytuację. Nie wiem jak dochodziły do swojego majątku te osoby, o których piszesz, ale sprzedanie i przejedzenie działki, którą otrzymuje się bez wysiłku od kogoś zazdrości raczej nie zmieni.
Nie mam nic do nikogo. Po prostu zazdroszczę ludziom, którym przychodzi coś bez wysiłku (bo po prostu to otrzymują), ale podziwiam tylko takich, którzy osiągają coś dzięki sswojej pracy.
Słynne hasło "pierwszy milion trzeba ukraść" jest bardzo życiowe. Nie w sensie, że bogaci kradną, ale pokazuje jak trudno dojść do majątku w porównaniu do trudności w jego powielaniu. Dlatego te osoby, które kup[ią działkę i wybudują stan surowy za własne fundusze znacznie rzadziej biorą kredyt na resztę niż Ci, którzy zaczynajom od kredytu na działkę.



Tomek_J - 29-10-2009 17:12
Z mojego punktu widzenia:

Wiarę w ludzi, ze szczególnym uwzględnieniem budowlańców. A w efekcie także wiarę w tzw. wymiar sprawiedliwości.

Marzenia o tym, że będzie się wracać po pracy do domu po to, żeby posiedzieć na tarasie z piwkiem w ręku i zachodzącym słońcem na horyzoncie. Od 2004 roku jest tylko praca zawodowa, praca domowa, jedzenie i spanie, jako przerywnik łącznie 14 dni urlopu w ciągu 6 ostatnich lat.

Z powodu jak wyżej - także ulubione hobby.

I generalnie bezkrytyczną radość z tego, co się ma. Zadowolenie jakieś tam w sumie jest, ale radosny entuzjazm zdechł bezpowrotnie.



Mirek_Lewandowski - 29-10-2009 17:15

paznokieć...

...ale odrósł.

Ufffff...

:lol:
Jeden? :o
Ja nie wiem nawet ile. Na prawym kciuku już chyba trzeci... :evil:



iza mama gabora - 30-10-2009 09:16
DPS-my straciliśmy znajomych nie przez budowę domu,bo domu nie budowaliśmy(kupiliśmy do lekkiego wykończenia).
Cóż,to"lekkie wykańczanie" zaczyna nas powoli wykańczać ale znajomych to już dawno przy nas nie ma :wink:
A przy pracach we własnym domu straciliśmy...nieco tłuszczu :D



coolibeer - 30-10-2009 09:37
Można powiedzieć że straciłem ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Od początku wbicia pierwszej łopaty mojej połówce zaczęło nie pasować jak spędzam czas na budowie. Pracuję 8 godzin i do tego budowa. Pomagam rodzicom spełnić marzenia o swoim domu bo całe życie bloki i bloki. Staram się jak mogę i chce jak najszybciej się wprowadzić. Ona mieszka 240 km ode mnie i widujemy się średnio co tydzień. Jej to nie pasuje wiecznie jest problem, kłótnie itp. Jak widać czasem dobrze jest zacząć budowę bo wtedy widać jaki człowiek naprawdę jest i jak postępuję. Nie żałuję!



anetina - 30-10-2009 09:54
czyżbys po prostu wybrał budowę domu rodzicon niż partnerkę/żonę ???



coolibeer - 30-10-2009 10:05

czyżbys po prostu wybrał budowę domu rodzicon niż partnerkę/żonę ??? Nie nie tak nie myślałem. Ale ona swoim postępowaniem robiła tak żebym nie budował. Wtedy widziałem jaka ona jest "księżniczka". Jak się zachowuje i jak postępuje. Potrafiła przyjechać przesiedzieć cały dzień opalając się i nie obchodziło ją nic wiecznie narzekając na wszystko pomimo tego że dużo czasu spędzaliśmy razem. Wtedy wychodzi dopiero to czego wcześniej nie widzieliśmy :)

A gdybym to budował dla kogoś obcego a nie dla siebie to bym rozumiał. Ale budując dom w którym będę mieszkał to sory ale coś tu nie tak było.



krzys_i_aga - 30-10-2009 10:21
Nigdy nie zazdrościłem , że moi znajomi się budują. Robiłem zdjęcia ich budowom, pomagałem w przeprowadzkach aż.... aż sam się wybudowałem jako 4 z ekipy. Zawsze tylko ich denerwowało jak mówiłem, że źle liczą i budowa będzie więcej kosztować niż założyli. Na końcu okazało się, że źle liczyli ... dokładnie tak samo jak ja !!!!!
A co do zazdrości to jest i u niektórych aż wychodzi nosem. Tylko trzeba rozróżnić zazdrość od gustu. Jak ktoś mówi, że mi się nie podoba to nie znaczy, że zazdrości tylko faktycznie tak jest. Nie mniej ja zawsze chwalę bez względu czy mi się podoba czy nie. Wiem ile pracy wysiłku i kasy (dla każdego inna) zostało w budowę włożone. Komentarze zostawiam dla siebie. A co straciłem w związku z budową .... myślę, że więcej zyskałem ......



anetina - 30-10-2009 10:28

czyżbys po prostu wybrał budowę domu rodzicon niż partnerkę/żonę ??? Nie nie tak nie myślałem. Ale ona swoim postępowaniem robiła tak żebym nie budował. Wtedy widziałem jaka ona jest "księżniczka". Jak się zachowuje i jak postępuje. Potrafiła przyjechać przesiedzieć cały dzień opalając się i nie obchodziło ją nic wiecznie narzekając na wszystko pomimo tego że dużo czasu spędzaliśmy razem. Wtedy wychodzi dopiero to czego wcześniej nie widzieliśmy :)

A gdybym to budował dla kogoś obcego a nie dla siebie to bym rozumiał. Ale budując dom w którym będę mieszkał to sory ale coś tu nie tak było.
trudno stwierdzić i stanąć po którejś stronie
może ona też wykończona pracą, domem przyjeżdżała, marzyła by odpocząć z tobą ?
a budowałeś dom dla rodziców, więc rozumiem, że ona miałaby zamieszkać z teściami :D

komu nie jest dane bycie ze sobą, to naprawdę czas pokazuje, jacy ludzie są naprawdę
najważniejsze, by się nie wpakowywac w związek, który nie ma szans na przyszlość

więc lepsze rozstanie niż wspólne męczenie się razem



coolibeer - 30-10-2009 10:45
ehs to nie jest tak :) Ja mam 27 lat a ona 22 :P nie mieszkamy razem. Ona nie ma obowiązków, nie ma pracy od czego ma odpocząć? Od wolnego czasu którego ma mnóstwo? Czy jest taka osoba na świecie która wszystko zrozumie, pogodzi. Za każdym razem będzie wiele tematów do rozmów, wyjść gdzieś wyjść wieczór w wolnym czasie. Kurde może nie ma takich? A tego tu nie było. I dlatego taka decyzja.



krzys_i_aga - 30-10-2009 10:48
Jest tak osoba ale już zajęta moja żonka ...



coolibeer - 30-10-2009 10:52

Jest tak osoba ale już zajęta moja żonka ... :) Gratuluje. No widać że szczęśliwcy są :)

Dobra przez budowę straciłem dużo czasu i musiałem z wielu rzeczy zrezygnować



daggulka - 30-10-2009 11:23
coolibeer ... nic się nie martw ... znajdziemy Ci kogoś rozumnego :D :D :D
zabawiłam się w swatke dwa razy w życiu ... oba związki do dziś są szczęśliwe :D

a serio .... za bardzo upraszczasz .... nie ma na świecie idealnych kobiet i idealnych mężczyzn .... nie ma .... na związek udany muszą pracować oboje - często wypracować kompromis ... a żeby to się udało to trza się dokładnie poznać i z soba przebywać - dlatego poważny związek na odległość jest niemożliwy :roll:



Żelka - 30-10-2009 13:47
Az starch sie przyznac, ale uwazam, ze nic nie stracilismy.
Chcielismy dom i mamy dom. Cala reszta to duperele.



coolibeer - 30-10-2009 13:56

coolibeer ... nic się nie martw ... znajdziemy Ci kogoś rozumnego :D :D :D
zabawiłam się w swatke dwa razy w życiu ... oba związki do dziś są szczęśliwe :D

a serio .... za bardzo upraszczasz .... nie ma na świecie idealnych kobiet i idealnych mężczyzn .... nie ma .... na związek udany muszą pracować oboje - często wypracować kompromis ... a żeby to się udało to trza się dokładnie poznać i z soba przebywać - dlatego poważny związek na odległość jest niemożliwy :roll:

Wiem że nie ma idealnych ale jeśli się coś buduje to tak jak mówisz we dwoje a nie że drugą osobę trzeba za uszy ciągnąć na siłę. A wiele problemów da się razem rozwiązać.



EZS - 30-10-2009 15:01

Wiem że nie ma idealnych ale jeśli się coś buduje to tak jak mówisz we dwoje a nie że drugą osobę trzeba za uszy ciągnąć na siłę. A wiele problemów da się razem rozwiązać. jeżeli decyzja o budowie jest wspólna i marzenie o domku jest wspólne, to raczej ciągnąć nie trzeba. Jeżeli decyzja i marzenie jest tylko po jednej stronie - to albo trzeba poczekać, aż druga dojrzeje (z budową), albo nie narzekać na brak zainteresowania. A jakby mój mąż całymi dniami realizował marzenie rodziców a nie moje to nie tyle bym narzekała, co byłabym wściekła. I starałabym się wszelkimi możliwymi sposobami to ukrócić. Szczególnie na początku małżeństwa. To się nazywa odpępowienie małżonka. Albo się powiedzie, albo źle rokuje 8)



coolibeer - 30-10-2009 15:58
CO wyście się tak uparli na tą budowę dla rodziców ? buduje dla siebie a na razie rodzice będą mieszkali ze mną...



pszczolka maja - 30-10-2009 22:52
a my stracilismy umiejetność wspolnego spedzania czasu. praca - sprawdzenie postepu robot - sklep - internet etc. i tak w kólko, dzien w dzien



Łukasz789 - 02-11-2009 13:43
Szczerze jakbym naprawdę chciał budować dom tak jak ja chcę ( jaką wielkość domu i działki ja chce , jakie płytki ja chcę) to straciłbym oprócz tego uwaga rodzinę a dokładnie ojca. Już zaczyna wtrącać się do wszystkiego że działkę chciałbym za dużą kupować ,że oni daje mniejszą ale w centrum itp. I co najlepsze uwaga ojciec ma własny dom i nie będzie mieszkać w moim ( przynajmniej na razie) . I tak mam dylemat co robić zrobić kompletnie po swojemu i pokłócić się na śmierć i życie z ojcem czy podporządkować się mu. Żeby nie było tu nie chodzi o doradzanie ale o narzucanie swoich pomysłów.



EZS - 02-11-2009 15:11

I tak mam dylemat co robić zrobić kompletnie po swojemu i pokłócić się na śmierć i życie z ojcem czy podporządkować się mu. Żeby nie było tu nie chodzi o doradzanie ale o narzucanie swoich pomysłów. Zależy za czyją kasę budujesz :lol:
Jeżeli za swoją to czas zacząć być dorosłym

U mnie też chcieli się wtrącać a ja chciałam mieć prawo do własnych błędów 8) Jakoś to przeboleli, choć łatwo nie było, szczególnie jak coś nie szło ... :-?



Mirek_Lewandowski - 02-11-2009 17:38

Szczerze jakbym naprawdę chciał budować dom tak jak ja chcę ( jaką wielkość domu i działki ja chce , jakie płytki ja chcę) to straciłbym oprócz tego uwaga rodzinę a dokładnie ojca. Już zaczyna wtrącać się do wszystkiego że działkę chciałbym za dużą kupować ,że oni daje mniejszą ale w centrum itp. I co najlepsze uwaga ojciec ma własny dom i nie będzie mieszkać w moim ( przynajmniej na razie) . I tak mam dylemat co robić zrobić kompletnie po swojemu i pokłócić się na śmierć i życie z ojcem czy podporządkować się mu. Żeby nie było tu nie chodzi o doradzanie ale o narzucanie swoich pomysłów. Im szybciej zaczniesz rządzić swoim życiem, tym lepiej.



marjucha - 02-11-2009 18:03

Szczerze jakbym naprawdę chciał budować dom tak jak ja chcę ( jaką wielkość domu i działki ja chce , jakie płytki ja chcę) to straciłbym oprócz tego uwaga rodzinę a dokładnie ojca. Już zaczyna wtrącać się do wszystkiego że działkę chciałbym za dużą kupować ,że oni daje mniejszą ale w centrum itp. I co najlepsze uwaga ojciec ma własny dom i nie będzie mieszkać w moim ( przynajmniej na razie) . I tak mam dylemat co robić zrobić kompletnie po swojemu i pokłócić się na śmierć i życie z ojcem czy podporządkować się mu. Żeby nie było tu nie chodzi o doradzanie ale o narzucanie swoich pomysłów. Im szybciej zaczniesz rządzić swoim życiem, tym lepiej. Prędzej czy później i tak się pokłócisz, a tak trochę się podąsa i mu przejdzie.
Miałem tak samo, ale twardo postawiliśmy na swoim i dzisiaj już jest ok, chociaż swojego czasu łatwo nie było :wink:



emilus18 - 02-11-2009 19:27
Część znajomych zaczęła patrzeć na nas jak na milionerów - zupełnie nie wiem dlaczego - bo budowa własnego domu na kredyt to ruina finansowa... W ich obecności po prostu nie mówię już ani słowem o budowie...

W pracy brak podwyżki - chyba uznali że zarabiam wystarczająco dużo...

Poza tym pan mąż zaczyna się w końcu czymś interesować :) ja lepiej organizować czas i kontrolować wydatki :oops:



taka_ja & taki_on:) - 02-11-2009 21:16
Zastanawiam się co prócz tej kasy straciliśmy... :roll:

Straciliśmy... także kilka osób, którym zufaliśmy... ale lepiej wczesniej jak później, gdy wyjdzie szydło z worka i wtedy człek się nawet pociesza, że koniec toksycznych ludzi i znajomości... :wink:

Ooooooo i straciłam cierpliwość do sprzedawcy... ale implantów metalowych kulek w kroczu nie ma jeścio -to jakoś moja cierpliwość jest w granicach normy...



anetina - 05-11-2009 12:06

ehs to nie jest tak :) Ja mam 27 lat a ona 22 :P nie mieszkamy razem. Ona nie ma obowiązków, nie ma pracy od czego ma odpocząć? Od wolnego czasu którego ma mnóstwo? Czy jest taka osoba na świecie która wszystko zrozumie, pogodzi. Za każdym razem będzie wiele tematów do rozmów, wyjść gdzieś wyjść wieczór w wolnym czasie. Kurde może nie ma takich? A tego tu nie było. I dlatego taka decyzja. po pierwsze, dziwne, ze 22 latka nie ma obowiązków, nie ma pracy
ale chyba że uczy się?

a lepiej, żebyście decyzję o rozstaniu podjęli zanim jakieś zobowiązania wobec siebie byście mieli - wspólny dom, kredyt, dziecko, ślub



anetina - 05-11-2009 12:19

CO wyście się tak uparli na tą budowę dla rodziców ? buduje dla siebie a na razie rodzice będą mieszkali ze mną... tak napisałeś wcześniej - ze budujesz dla rodziców :D



albercikowa - 06-11-2009 09:35

Az starch sie przyznac, ale uwazam, ze nic nie stracilismy.
Chcielismy dom i mamy dom. Cala reszta to duperele.
Cóż..., też tak uważam. Mam dom, który ciągle jeszcze jest zorganizowany na wariackich papierach, potykam się o worki z zaprawą, kafle i kuchnię mam w pełni prowizoryczną i ... jestem szczęśliwa.
Straty- to trochę kasy ( nieuczciwi wykonawcy), 2 lata życia umknęły nie wiem gdzie i kiedy oraz zginęła dwukołowa taczka.



coolibeer - 08-11-2009 21:11

CO wyście się tak uparli na tą budowę dla rodziców ? buduje dla siebie a na razie rodzice będą mieszkali ze mną... tak napisałeś wcześniej - ze budujesz dla rodziców :D
Rodzicom pomagam spełnić marzenia o swoim domu a nie całe życie w blokach!!

A buduje dla siebie

Po drugie 22 latka nie pracuje tylko styudiuje ale nie robi nic zeby cos myslec o pracy. Decyzja o rozstaniu zostala podjeta i juz nie jestesmy razem.



kordzina - 09-11-2009 09:53
no to teraz ja :wink:
- straciliśmy znajomych, których nasza budowa zweryfikowała jako zazdrośników i kłamczuchów.
- straciliśmy ...już 2 wakacje...byliśmy na budowie zamiast na jachciku lub w górach
- straciliśmy masę energii i co na plus dla nas TŻ ok.9kg ja 5.
- tracimy prawie codziennie masę kasy na pierdoły wykończeniowe
- tracimy czas na dojazdy.....
ZYSKALIŚMY DOM...my...takie tam ludki ,które nigdy nawet nie marzyły od domu, mamy kawałek swojego ogrodu, mam nowe kalosze, mam uśmiechnięte dzieci, które uwielbiają babrać się w błocie, i które wiedzą co to styropian, pianka, szpachla...
ktoś juz to powiedział ja potwierdzam..MY SIĘ ZMIENIAMY przez budowę, bo to jest tak ogromny wysiłek fizyczny i organizacyjny, że pogodzić to wszytko i nie doprowadzić do rozwodu to sztuka...
ja też mówię wszystkim,że mi się podoba, nawet jak nie( chyba że faktycznie prosi o opinię) właśnie dlatego że wiem jaki ogrom pracy każdy z nas władował w ten NASZ MAŁY ŚWIAT...., zacytuję coś co kiedyś przeczytałam na forum...może autor się złosi...mnie w gardle ciśnie jak to czytam:
Mój DOM nie bogaty i nie biedny, za to bardzo średni;
Bez udziwnień i bez szaleństw, ale z worem marzeń.
Tych malutkich i tych wielkich, z mnóstwem ciepła i nadziei.
ON już czeka .... na przybycie gości .....
I tych nowych i tych starych - co po budowie tylko garstką zostali.
To MÓJ DOM - nie bogaty i nie biedny,
Przyjacielski i powszedni.




EZS - 09-11-2009 12:00


Po drugie 22 latka nie pracuje tylko styudiuje ale nie robi nic zeby cos myslec o pracy. Decyzja o rozstaniu zostala podjeta i juz nie jestesmy razem.
słusznie
też bym nie została z facetem, który buduje dom, jeżeli ja tego nie chcę i spędza tam cały wolny czas.
Do tanga trzeba dwojga. decyzja o domu musi być wspólna, bo inaczej są tylko problemy.
Tę decyzję o budowie podjąłeś prawdopodobnie sam, będąc żoną w takiej sytuacji też bym się bala, że całe życie już tak będzie. A małżeństwo to stałe kompromisy, ustalenia i dogadywanie się. Nie ma w nim jednostronnych decyzji.

Trzeba sobie poszukać takiego specjalnego, potulnego i cichutkiego materiału na żonę :wink:



cieszynianka - 09-11-2009 23:18


Po drugie 22 latka nie pracuje tylko styudiuje ale nie robi nic zeby cos myslec o pracy. Decyzja o rozstaniu zostala podjeta i juz nie jestesmy razem.
słusznie
też bym nie została z facetem, który buduje dom, jeżeli ja tego nie chcę i spędza tam cały wolny czas.
Do tanga trzeba dwojga. decyzja o domu musi być wspólna, bo inaczej są tylko problemy.
Tę decyzję o budowie podjąłeś prawdopodobnie sam, będąc żoną w takiej sytuacji też bym się bala, że całe życie już tak będzie. A małżeństwo to stałe kompromisy, ustalenia i dogadywanie się. Nie ma w nim jednostronnych decyzji.

Trzeba sobie poszukać takiego specjalnego, potulnego i cichutkiego materiału na żonę :wink: Ale nie wiemy co było najpierw: dom czy "ona" :roll:
Jeśli budowa była już rozpoczęta zanim pojawiła się "ona", to trudno w tym wypadku wymagać rezygnacji z rozpoczętej inwestycji :o



TINEK - 09-11-2009 23:44
no właśnie tak to już jest, z kobitami to same problemy, nigdy nas nie rozumieją, nie budujesz źle, budujesz źle (bo za dużo czasu poświęcasz budowie), psychika kobiety jest inaczej skonstruowana i my nigdy jej nie zrozumiemy (ja już nawet nie próbuję). :o



krzys_i_aga - 10-11-2009 07:40

no to teraz ja :wink:
- straciliśmy znajomych, których nasza budowa zweryfikowała jako zazdrośników i kłamczuchów......
.[/b] [/color]
A może to Wy ich zdanie przyjmowaliście jako zazdrość, a może to Wy nagle staliście się kłamczuchami .... Łatwo kogoś oceniać. Jeśli ktoś mówi, że mu się nie podoba albo, że zrobił by inaczej od razu nie jest zazdrośnikiem. Nie znam Was i Waszych przyjaciół więc, albo przyjaźni nie było .... albo nic nie trwa wiecznie !



kania - 10-11-2009 09:19

A może to Wy ich zadnie przyjmowaliście A to fajne jest :lol:
Chyba będę tego powiedzenia używała - serio.
:D



P_eggy - 10-11-2009 10:15
Takich „przyjaciół” to chyba często budowa (i każda poważniejsza inwestycja świadcząca o zasobności portfela) weryfikuje :wink: .

Mamy znajomych do niedawna uważałam, że całkiem dobrych, którzy nagle podczas naszej budowy zaczęli się „szczerze” martwić o nasz budżet. Np. gdy zmieniliśmy auto, potrafili zadzwonić po 3 miesiącach nie odzywania się i pytać: „skąd mamy pieniądze?”, „czy poradzimy sobie z ratami?”, „ile my musimy zarabiać, skoro budowa trwa w najlepsze, a my kupujemy samochód?” itp.

Szczyt: potarli nasłać na nas krewnego zajmującego się funduszami inwestycyjnymi, by móc poznać nasze zarobki… Oczywiście odprawiliśmy go hukiem, a oni dostali opieprz.

A żeby było śmiesznie, źle im się nie powodzi. Działki kupują w wielkiej tajemnicy itp. Kłamią co do swoich zarobków… Ale zawsze im mało.

Już jest tylko znajomość, ale myślę ją szybko zakończyć. Bo choć nie mamy nic na sumieniu, nie chcę mieć Skarbówki, czy innej instytucji, nasłanej przez nich na głowie. A mogą być do tego skłonni. Brrrrrrrrr

Cieszę się, że dzięki budowie pozbywam się takich fałszywych znajomości :D .
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ricofoto.xlx.pl



  • Strona 1 z 2 • Zostało znalezionych 216 postów • 1, 2