ďťż
Co straciliście (oprócz pieniędzy i zdrowia) przez budowę?




coolibeer - 10-11-2009 10:21
Była budowa i była ona a problemem jest to że jej rodzice też budowali tylko wprowadzili się do domu gotowego więc nie wie jak to jest budować swój od podstaw. :)





P_eggy - 10-11-2009 10:33
Sumując więcej zyskałam przez budowę niż straciłam :D .
Straciłam:

1. Jak wyżej, fałszywych przyjaciół. Tu na plus.
2. Tonę łez. Da się przeżyć.
3. Dużo miłych chwil przez niekończące się awantury z mężem, które w końcu nas do siebie zbliżyły.
4. Dobre kontakty z częścią rodziny, której i tak nie znosiłam.
5. Mnóstwo kasy, choć pewnie bym ją wydała na coś innego, a tak to mamy dom.
6. Święty spokój i upragnione podróżowanie po świecie. Jeszcze zamierzam trochę pożyć i to nadrobić.
7. Sporo kalorii, tu też na plus.

Jeszcze rok temu przeżywałam mały kryzys :-? . Nie mogłam patrzeć na naszą budowę. To przez zmęczenie i niepewność, czy podołamy finansowo z jej ukończeniem :( . Choć dziś wykończeniówka, jest tak naprawdę wykończeniówką naszą (nie tylko domu) jesteśmy naprawdę szczęśliwi, że będziemy mieć wkrótce NASZ kąt :D .



anetina - 10-11-2009 10:40

no to teraz ja :wink:
- straciliśmy znajomych, których nasza budowa zweryfikowała jako zazdrośników i kłamczuchów.
- straciliśmy ...już 2 wakacje...byliśmy na budowie zamiast na jachciku lub w górach
- straciliśmy masę energii i co na plus dla nas TŻ ok.9kg ja 5.
- tracimy prawie codziennie masę kasy na pierdoły wykończeniowe
- tracimy czas na dojazdy.....
ZYSKALIŚMY DOM...my...takie tam ludki ,które nigdy nawet nie marzyły od domu, mamy kawałek swojego ogrodu, mam nowe kalosze, mam uśmiechnięte dzieci, które uwielbiają babrać się w błocie, i które wiedzą co to styropian, pianka, szpachla...
ktoś juz to powiedział ja potwierdzam..MY SIĘ ZMIENIAMY przez budowę, bo to jest tak ogromny wysiłek fizyczny i organizacyjny, że pogodzić to wszytko i nie doprowadzić do rozwodu to sztuka...
ja też mówię wszystkim,że mi się podoba, nawet jak nie( chyba że faktycznie prosi o opinię) właśnie dlatego że wiem jaki ogrom pracy każdy z nas władował w ten NASZ MAŁY ŚWIAT...., zacytuję coś co kiedyś przeczytałam na forum...może autor się złosi...mnie w gardle ciśnie jak to czytam:
Mój DOM nie bogaty i nie biedny, za to bardzo średni;
Bez udziwnień i bez szaleństw, ale z worem marzeń.
Tych malutkich i tych wielkich, z mnóstwem ciepła i nadziei.
ON już czeka .... na przybycie gości .....
I tych nowych i tych starych - co po budowie tylko garstką zostali.
To MÓJ DOM - nie bogaty i nie biedny,
Przyjacielski i powszedni.
ślicznie napisane :)



tablo - 10-11-2009 11:37
musielismy odpuscic kilka swietnych imprez, przepadly bilety na kabaret "Neonowka", na kilka koncertow... nie bylo ani jednego wypadu na narty... zrezygnowalismy z week. w hotelach Nie jezdzilismy ze znajomymi na ryby, na grzyby, na plaze... w calym sezonie bylismy tylko raz na meczu koszykowki, raz na pilce noznej i raz na zuzlu Syn musial zrezygnowac z tenisa -z tego powodu mam ogromne wyrzuty sumienia Wymazalismy z kalendarza wszystkie zagraniczne wyjazdy Nie chodzimy juz do kawiarni i restauracji Przy roznych okazjach dajemy mozliwie jak najskromniejsze kwiaty i prezenty Nie jezdzimy taksowkami - ktores z nas nie pije i wraca autem Zaniechalismy kupowania ksiazek i prasy oraz ciuchow, butow, kosmetykow i wszystkiego bez czego mozna sie obyc...
Przyjaciol mamy wspanialych!!! Wspieraja nas. Pozyczaja pieniadze, organizuja wspolny transport, ze wzgledu na nas szukaja tanszych wyjazdow, ale jesli ciagle im bedziemy odmawiac... w koncu zapomna nas zapraszac... bardzo chcialabym z nimi spedzac wiecej czasu





anetina - 10-11-2009 11:59

musielismy odpuscic kilka swietnych imprez, przepadly bilety na kabaret "Neonowka", na kilka koncertow... nie bylo ani jednego wypadu na narty... zrezygnowalismy z week. w hotelach Nie jezdzilismy ze znajomymi na ryby, na grzyby, na plaze... w calym sezonie bylismy tylko raz na meczu koszykowki, raz na pilce noznej i raz na zuzlu Syn musial zrezygnowac z tenisa -z tego powodu mam ogromne wyrzuty sumienia Wymazalismy z kalendarza wszystkie zagraniczne wyjazdy Nie chodzimy juz do kawiarni i restauracji Przy roznych okazjach dajemy mozliwie jak najskromniejsze kwiaty i prezenty Nie jezdzimy taksowkami - ktores z nas nie pije i wraca autem Zaniechalismy kupowania ksiazek i prasy oraz ciuchow, butow, kosmetykow i wszystkiego bez czego mozna sie obyc...
Przyjaciol mamy wspanialych!!! Wspieraja nas. Pozyczaja pieniadze, organizuja wspolny transport, ze wzgledu na nas szukaja tanszych wyjazdow, ale jesli ciagle im bedziemy odmawiac... w koncu zapomna nas zapraszac... bardzo chcialabym z nimi spedzac wiecej czasu

no chyba sporo przesadziliście
budowa domu nie powinna się odbywac kosztem czegokolwiek

a tym bardziej kosztem dziecka



EZS - 10-11-2009 12:05

Była budowa i była ona a problemem jest to że jej rodzice też budowali tylko wprowadzili się do domu gotowego więc nie wie jak to jest budować swój od podstaw. :) Coolibeer, przepraszam, ze się tak wtrącam, ale sam upoważniasz do tego piszac to, co piszesz :D
Budowa to poważna sprawa. Czasem ludzie nie wiedzą, jak poważna. Ja tak z 15 lat temu nie wiedziałam. Chciałam budować na siłę, wbrew mojemu mężowi. On nie chciał nawet o tym słyszeć. Ale usiedliśmy, porozmawialiśmy, wytłumaczył mi, że on nie ma ochoty na razie rezygnować z wyjazdów, przyjemności, że nie jest mu to potrzebne. I ja to wtedy uszanowałam. I odpuściłam. Po 15 latach wrócilam do tematu, bo pojawiła się szansa budowania bez kredytu. I wtedy mój mąż sprawę przemyślał i się zgodził. Nadal mieszkanie w domu nie było jego marzeniem, ale rozumiał, że jest moim a wyrzeczenia z tego tytułu uznał za akceptowalne.
Dlatego nadal jesteśmy małżeństwem, choć i tak budowa nie przeszła ulgowo i kłótnie były, że hej.
U was po prostu zabraklo wspólnego ustalenia priorytetów, mam wrażenie. Dlatego wspólna budowa was przerosła. I tyle...



coolibeer - 10-11-2009 12:43

Była budowa i była ona a problemem jest to że jej rodzice też budowali tylko wprowadzili się do domu gotowego więc nie wie jak to jest budować swój od podstaw. :) Coolibeer, przepraszam, ze się tak wtrącam, ale sam upoważniasz do tego piszac to, co piszesz :D
Budowa to poważna sprawa. Czasem ludzie nie wiedzą, jak poważna. Ja tak z 15 lat temu nie wiedziałam. Chciałam budować na siłę, wbrew mojemu mężowi. On nie chciał nawet o tym słyszeć. Ale usiedliśmy, porozmawialiśmy, wytłumaczył mi, że on nie ma ochoty na razie rezygnować z wyjazdów, przyjemności, że nie jest mu to potrzebne. I ja to wtedy uszanowałam. I odpuściłam. Po 15 latach wrócilam do tematu, bo pojawiła się szansa budowania bez kredytu. I wtedy mój mąż sprawę przemyślał i się zgodził. Nadal mieszkanie w domu nie było jego marzeniem, ale rozumiał, że jest moim a wyrzeczenia z tego tytułu uznał za akceptowalne.
Dlatego nadal jesteśmy małżeństwem, choć i tak budowa nie przeszła ulgowo i kłótnie były, że hej.
U was po prostu zabraklo wspólnego ustalenia priorytetów, mam wrażenie. Dlatego wspólna budowa was przerosła. I tyle... To nie była nasza wspólna budowa.
To nie była moja żona tylko kandydatka :)
A wiele rozmów było tylko czasem druga osoba nie umie tego uszanować i się z tym pogodzić :)



tablo - 12-11-2009 12:07

no chyba sporo przesadziliście
budowa domu nie powinna się odbywac kosztem czegokolwiek

a tym bardziej kosztem dziecka
budowa zawsze odbywa sie jakims kosztem
to rewolucja dla poukladanej rodziny, zmieniaja sie priorytety, brakuje czasu, czesto cierpliwosci



anetina - 12-11-2009 13:00

no chyba sporo przesadziliście
budowa domu nie powinna się odbywac kosztem czegokolwiek

a tym bardziej kosztem dziecka
budowa zawsze odbywa sie jakims kosztem
to rewolucja dla poukladanej rodziny, zmieniaja sie priorytety, brakuje czasu, czesto cierpliwosci
odbywa się jakimś kosztem - ale napisałeś to drastycznie
dlaczego dziecko musiało zrezygnować z tenisa?
ja nie pozwalam, by dziecko straciło na tym, że się budujemy - chodzi na karate, na basen, jak lubi
na inne zajęcia też
chce jechać na narty ? jeżdzi - nie zabiorę mu tego wszystkiego dlatego, ze się budujemy

a kwestia imprez, wyjazdów, no to coś za coś

ale to, ze się budujemy, nie przeszkadza nam jeżdzić na ryby, grzyby, czy nad wodę
bez przesad sobie daliście wszelkie ograniczenia

taksówkami nie jeżdzimy, ja zawsze nipijąca, no bo jest dziecko
my zawsze we trójkę łazimy :D

od przyjaciół kasy nie pożyczamy, budowa odbywa się jedynie za to, co my mamy
a że przyjaciele uciekną, gdy z nimi się nie będziecie bawić ? - to oznaczałoby, ze żadni z nich przyjaciele
przyjaciele pobawią się i przy workach z cementem i siedząc na suporexach



EZS - 12-11-2009 17:34

dlaczego dziecko musiało zrezygnować z tenisa?
ja nie pozwalam, by dziecko straciło na tym, że się budujemy - chodzi na karate, na basen, jak lubi
na inne zajęcia też
chce jechać na narty ? jeżdzi - nie zabiorę mu tego wszystkiego dlatego, ze się budujemy

a kwestia imprez, wyjazdów, no to coś za coś

ale to, ze się budujemy, nie przeszkadza nam jeżdzić na ryby, grzyby, czy nad wodę
bez przesad sobie daliście wszelkie ograniczenia
Anetina a ja to rozumiem. jako dziecko przeżyłam budowę moich rodziców. To była jazda, nic nie można kupić, każda złotówka w cement. Całe lata chodziłam w jednych spodniach, o ciuchu z peweksu mogłam pomarzyć, na obozy jeździłam tylko dlatego, że strzelałam i miałam sporo wyjazdów treningowo-rekreacyjnych. Wtedy mówiłam tak jak ty - budowa nie powinna ograniczać, ja chcę dzinsy :lol: A po kilku latach, gdy rodzice wyprowadzili się do siebie a ja dostałam mieszkanie i po ślubie nie musiałam mieszkać kątem u teściowej, zrozumiałam, że to wszystko nie miało znaczenia. Warto było.

Syty głodnego nie zrozumie, prawda stara jak świat...



anetina - 13-11-2009 08:11



Syty głodnego nie zrozumie, prawda stara jak świat...
prawda, dlatego ja nie pozwolę, by moje dziecko miało zabrane to, czego ja nie miałam
moich rodziców też nie było stać, od swoich nic nie dostali, co nieco się dorobili
nam niewiele mogli/mogą dać, dlatego dają pomoc w czynie - tata ciągle u nas na budowie
mama jak nie pomaga mi, to chociaż dzieckiem zajmie się

dlatego ja wiem, że dla inwestorka budowa ma nie być jedynie tym, co zabiera czas rodziców czy jakieś hobby
na pewno nie ma ciuchów ekstra, bo na takie zakupy nie chodzimy, ale na szczęście mamy inne źródła
ja też nie kupię drugiej pary spodni, gdy te jedne mam dobre
ale nie pozwalam, by to, co inwestorka interesuje, by nie mógł tego robić
chce na narty? to jeżdzi
chce na karate? to chodzi
chce na basen? to chodzi

a wyprawa na grzyby czy ryby nic nie kosztuje, no ewentualnie te trochę paliwa
ale bez przesad, człowiek nie samą budową żyję
dlatego nie będziemy mieć nowych mebli w kuchni, nie będziemy mieć drugiej łazienki, nie będziemy mieć zrobionej sypialni - "kosztem" właśnie tego, ze dziecko nie straci na możliwości rozwijania własnych zainteresowań



tablo - 13-11-2009 14:54

[ale bez przesad, człowiek nie samą budową żyję wlasnie :-)
dlatego nie odmawiamy sobie wszystkiego...
ale watek brzmi: co straciliscie przez budowe, dlatego nie wymienilam, ze nadal chodzimy na wiele bankietow, wystaw, na premiery, do aquaparku, na andrzejki...

a co do przyjaciol...sa niesamowici!!! oczywiscie, ze steropian im nie przeszkadza :-) b. ich cenie, ich zaangazowanie, wszelka pomoc, kazda rade, ale to nie zmienia faktu, ze smutno mi, ze np. byli w Barcelonie bez nas, ze po raz kolejny musze odmowic wspolnego wyjazdu na narty do Wloch...

budowa nie trwa wiecznie :-) byc moze bedzie jeszcze jak dawniej... ale czy nadrobimy stracony czas?



MarlenitaS - 19-11-2009 04:22
Jedno się kończy ,drugie się zaczyna !
Stracilismy znajomych i sama nie wiem dlaczego został urwany kontakt(z ich strony) :-? Co tu ściemniać... Nasza budowa :)
Zyskaliśmy nowych przyjaciół ! naszych sąsiadów ! Jak się dusza weseli ,to do sąsiadów! jak się smuci ,to do sąsiadów! :D
nie zazdroszczę niczego nikomu! Cieszę się jak głupek że ktoś jest szczęśliwy,że komuś coś się udało :) może i dlatego szczęście się uśmiecha do mnie :lol: a napewno śmieje się w głos,jak wstaję rano i spoglądając na lewo widzę mojego Syna a na prawo mojego Męża :D



ewuniamiii - 19-11-2009 12:54
:roll:



magsos - 24-11-2009 15:23
Ja straciłam jakieś 4 kg z niewielu które mam. :wink:



KaMaL - 28-11-2009 16:19
Wiem - o zdrowiu miało nie być, ale właśnie go trochę straciłem!
Krew mnie zalewa w dogadywaniu się z niktórymi wykonawcami. :/
Ale co tam - dam radę!!!



dareks - 03-12-2009 13:17
Straty :
1. wolny czas - praca, obiad, piec i już wieczór, lista rzeczy, które trzeba zrobić nigdy się nie skończy.
2. pieniądze - zawsze coś jest do kupienia, dojazdy do pracy też pochłaniają sporo kasy i czasu
3. żonę - łączy nas już tylko dom, kredyt i dziecko (ciekawe co będzie jak ono wyleci na swoje )
4. znajomych

Zyskałem :
1. wiedzę ilu jest fahofcuf a ilu fachowców ( tylko po co mi to )
2. więcej wiedzy z zakresu budownictwa i logistyki
3. latem mogę sobie odpocząć w jeszcze nie urządzonym ogrodzie

To wszystko dlatego, że na dłuższą metę nie można by było mieszkać w zajmowanym mieszkaniu ( zakładowe )



kordzina - 03-12-2009 17:20
dareks................. :( bardzo smutny ten twój wpis.....
dużo małżeństw tak kończy niestety :oops:



gocha71 - 07-12-2009 13:31
No to czas na mnie:-)

Strat sporo a mianowicie:
-pieniądze duuuużo pieniędzy (kredyta na kupę lat)
-zdrowie (ja nerwica,mąż wrzody)
-2x wakacje(bo trzeba oszczędzać)
-1 samochód(bo trzeba było sprzedać)

Ale najgorsze jest to,że wciąż nie mieszkamy choć wykonawca wziął całość pieniędzy jakie mu się należały za dom pod klucz.Wciąż się miga od reszty prac,wymyśla dodatkowe koszty.

Człowiek myśle,że jak jest uczciwy to wszyscy w koło również...niestety już wiemy,że tak nie jest:-(
mam nadzieję,że jednak na wiosnę zamieszkamy,to co zostało skończymy sami,bo co innego możemy zrobić?:-(

A jeśli chodzi o przyjaciół i rodzinę to faktycznie część jakby nas unikała,nie interesował ich nasz dom,postępy prac,na początku próbowaliśmy opowiadać,chwalić się co zostało zrobione,no ale jak człowiek widzi,że nikogo poza nim temat nie interesuje to w końcu zaczyna milczeć.

Pozdrawiam



ewuniamiii - 07-12-2009 14:03
:roll:



bobiczek - 17-12-2009 01:03
wiarę , nadzieje i miłośc
Wszystko.
- Wiarę w praworządne państwo co mi buduje autostradę pod oknem
- Nadzieję że po latach walki uda mi się cokolwiek załatwić pozytywnie
- Miłość do tego domu co to nie jest takim jaki wymarzyłem.....



lump praski - 17-12-2009 01:45
.

Nawet nie wiem co mam napisac , bobiczku .......jest mi smutno .



bobiczek - 17-12-2009 01:51
pisz jak zawsze - prawdziwie od serca - :)
I nie przejmuj się.
Gorsze rzeczy w życiu się zdarzają - wiem co piszę............



roszki - 05-01-2010 11:09
dobry wątek, chwilami smutny.

My mamy nasz domek juz prawie skonczony-na wiosnę będzie gotowy na przyjęcie domowników.
My na naszej budowie straciliśmy "tylko" pieniadze.
Całą budowę od zakupu działki prowadzi teść i tata, pilnują wszystkiego, załatwiaja większość spraw, dogądają domu, palą w piecu...
My mieszkamy za granicą, w polsce jestesmy co 3 m-ce, wiec wazne sprawy sa zalatwiane przez nas tj. wybor ekipy, materialow, hurtowni itd. Również każdą chwilunie wykorzystujemy aby cos zrobic na budowie.
Wszystko jest ok, nasz kochani tatowie sa cudowni, pomocni i bezinteresowni.
My musimy zarabiac pieniazki na nasz domuś, to jedyna możliwość by BEZ KREDYTU, w 2 lata, w wielku 26 i 33 lat zamieszkac we wlasnym 150m2 domciu.

Nasza strata z budowy to brak kontaktu z rodzina, wielka tesknota, brak mozliwosci obserwowania postepow na budowie, pomocy i zrobienia wielu prac osobiscie.

Pozna wiosna to nadrobimy, wracając do naszej rodziny i domku :)



amalfi - 05-01-2010 13:25

musielismy odpuscic kilka swietnych imprez, przepadly bilety na kabaret "Neonowka", na kilka koncertow... nie bylo ani jednego wypadu na narty... zrezygnowalismy z week. w hotelach Nie jezdzilismy ze znajomymi na ryby, na grzyby, na plaze... w calym sezonie bylismy tylko raz na meczu koszykowki, raz na pilce noznej i raz na zuzlu Syn musial zrezygnowac z tenisa -z tego powodu mam ogromne wyrzuty sumienia Wymazalismy z kalendarza wszystkie zagraniczne wyjazdy Nie chodzimy juz do kawiarni i restauracji Przy roznych okazjach dajemy mozliwie jak najskromniejsze kwiaty i prezenty Nie jezdzimy taksowkami - ktores z nas nie pije i wraca autem Zaniechalismy kupowania ksiazek i prasy oraz ciuchow, butow, kosmetykow i wszystkiego bez czego mozna sie obyc...
Przyjaciol mamy wspanialych!!! Wspieraja nas. Pozyczaja pieniadze, organizuja wspolny transport, ze wzgledu na nas szukaja tanszych wyjazdow, ale jesli ciagle im bedziemy odmawiac... w koncu zapomna nas zapraszac... bardzo chcialabym z nimi spedzac wiecej czasu
Sorry, że tak walne prosto z mostu, ale jakbym miała takim kosztem dom budować, to bym sobie darowała. Nie mówię tego ot tak sobie, bo właśnie kilka lat temu darowałam sobie budowę, chociaż było to moim marzeniem (do dziś przeglądam projekty :P ).
Wiadomo, że nawet remontując (tak jak ja), trzeba często z czegoś zrezygnować, ale bez przesady. Dzieciństwo dziecku sie nie wróci.



Niaka - 05-01-2010 23:00
A jeśli chodzi o przyjaciół i rodzinę to faktycznie część jakby nas unikała,nie interesował ich nasz dom,postępy prac,na początku próbowaliśmy opowiadać,chwalić się co zostało zrobione,no ale jak człowiek widzi,że nikogo poza nim temat nie interesuje to w końcu zaczyna milczeć.

No właśnie,czyli ja tez tak mam :( Odkąd zaczęła się budowa, to rodzina na spotkaniach rodzinych zachowywała się jakby w ogóle nie było takiego tematu. Nie pytają, nie komentują, nie wciskaja swoich 5 groszy...Nie wiem co to za zjawisko, i dlaczego tak się dzieje. Czy to zazdrość?



TINEK - 05-01-2010 23:40

A jeśli chodzi o przyjaciół i rodzinę to faktycznie część jakby nas unikała,nie interesował ich nasz dom,postępy prac,na początku próbowaliśmy opowiadać,chwalić się co zostało zrobione,no ale jak człowiek widzi,że nikogo poza nim temat nie interesuje to w końcu zaczyna milczeć.

No właśnie,czyli ja tez tak mam :( Odkąd zaczęła się budowa, to rodzina na spotkaniach rodzinych zachowywała się jakby w ogóle nie było takiego tematu. Nie pytają, nie komentują, nie wciskaja swoich 5 groszy...Nie wiem co to za zjawisko, i dlaczego tak się dzieje. Czy to zazdrość?
Mam identyczne obserwacje
i odczucia
Coś w tym musi być

pozdrawiam
TINEK



Tedii - 05-01-2010 23:48
Nic nie straciłem.
Nawet zyskałem.
Nowych ludzi poznałem,wiele się nauczyłem.
Dopiero teraz tracę czas i nerwy z powodu niesprzedanego mieszkania. :evil:



amalfi - 06-01-2010 08:49

Nic nie straciłem.
Nawet zyskałem.
Nowych ludzi poznałem,wiele się nauczyłem.
Dopiero teraz tracę czas i nerwy z powodu niesprzedanego mieszkania. :evil:
To poczekaj. Teraz jest czas na kupowanie, a nie sprzedawanie mieszkań. Wynajmij póki co.



EZS - 06-01-2010 11:00

A jeśli chodzi o przyjaciół i rodzinę to faktycznie część jakby nas unikała,nie interesował ich nasz dom,postępy prac,na początku próbowaliśmy opowiadać,chwalić się co zostało zrobione,no ale jak człowiek widzi,że nikogo poza nim temat nie interesuje to w końcu zaczyna milczeć.

No właśnie,czyli ja tez tak mam :( Odkąd zaczęła się budowa, to rodzina na spotkaniach rodzinych zachowywała się jakby w ogóle nie było takiego tematu. Nie pytają, nie komentują, nie wciskaja swoich 5 groszy...Nie wiem co to za zjawisko, i dlaczego tak się dzieje. Czy to zazdrość?
Mam identyczne obserwacje
i odczucia
Coś w tym musi być

pozdrawiam
TINEK Ja już napisaliście, to też tak sobie myślę
W pracy mi kibicowali a teraz czekają na parapetówę. Nie widziałam zazdrości, może nie zauważyłam
Ale rodzina zachowuje się dziwnie. Ta najbliższa - siostra męża, brat taty - pomagali, kibicowali. Ale jedno budowało a drugie buduje. Dla reszty temat nie istnieje. Nie chcą przyjechać, nie interesuje ich gdzie mieszkam...
Ale kto jest bez win... Jak mój wujo budował, to ja też nie jeździłam, nie wspierałam... Temat był mi odległy o lata, jeżeli rozmawiałam to z grzeczności... Chyba tak jest, niebudujący nie zrozumie budującego, a jak pyta, to tylko mprzez życzliwość a nie ciekawość :wink:



Bad - 06-01-2010 20:14

A jeśli chodzi o przyjaciół i rodzinę to faktycznie część jakby nas unikała,nie interesował ich nasz dom,postępy prac,na początku próbowaliśmy opowiadać,chwalić się co zostało zrobione,no ale jak człowiek widzi,że nikogo poza nim temat nie interesuje to w końcu zaczyna milczeć.

No właśnie,czyli ja tez tak mam :( Odkąd zaczęła się budowa, to rodzina na spotkaniach rodzinych zachowywała się jakby w ogóle nie było takiego tematu. Nie pytają, nie komentują, nie wciskaja swoich 5 groszy...Nie wiem co to za zjawisko, i dlaczego tak się dzieje. Czy to zazdrość?
Mam identyczne obserwacje
i odczucia
Coś w tym musi być

pozdrawiam
TINEK My jeszcze nie wystartowaliśmy (dopiero załatwiamy papierki) a już widzę, że temat budowy domu powoduje powstanie niezręcznej ciszy... Przykre :(



wrk - 10-01-2010 16:50
>No właśnie,czyli ja tez tak mam Odkąd zaczęła się budowa, to rodzina na spotkaniach rodzinych zachowywała się jakby w ogóle nie było takiego tematu.

A ja mam zupełnie odwrotne wrażenia z budowy. Cała rodzina dalsza i bliższa z wypiekami na twarzy śledziła wpisy w moim dzienniku budowy i dopytywała się kiedy będzie następny wpis...

A co straciłem...
- wszystkie buty jakie miałem przed budową
- większość ciuchów jakie miałem przed budową
- 2000zł na zakupiony gruz który się utopił w mojej "drodze" :D

Za to ile zyskałem! Ho! Długo by wymieniać. To były piękne dwa lata! :D



Żona Adwalka - 12-01-2010 22:32
Złudzenia,
złudzenia straciłam, że można powierzyć komuś wykonanie prac i większość wykona je poprawnie.
Guzik.
Nie wykonają. :evil:
Wszystkich trzeba pilnować.
Ale na przyszłość taka wiedza jest bezcennna...., więc w sumie zyskałam :D



Zazdrośnica - 18-01-2010 15:46

Złudzenia,
złudzenia straciłam, że można powierzyć komuś wykonanie prac i większość wykona je poprawnie.
Guzik.
Nie wykonają. :evil:
Wszystkich trzeba pilnować.
Ale na przyszłość taka wiedza jest bezcennna...., więc w sumie zyskałam :D
podpisuję się obiema rękami

pod tym gruzem też 8)



kasiola77 - 27-01-2010 10:57
małżeństwo,

oczywiście nie przez budowę, ale problemy z nią związane jeszcze bardziej "podsycały" złą sytuację,

do teraz mam uraz do tego domu ,

teraz buduję nowy dom, sama, skromnie- ale nikt z tego powodu nie płacze



Samuel-- - 11-02-2010 16:15
Też złudzenia i też małżeństwo. I też uważam, że warto było :)



ngel - 16-02-2010 22:05
hmm a ja nic.....
zyskałam za to bardzo dużo- ale ja na SSO jestem więc pewnie jeszcze się dowiem co straciłam

aaaa już wiem- wolne wieczory- zamiast robić nic siedzę na FM i obmyślam wykończeniówkę ;) ale to jak na razie niezwykle miła "strata"
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ricofoto.xlx.pl



  • Strona 2 z 2 • Zostało znalezionych 252 postów • 1, 2