ďťż
Sąsiad obciął moje tuje !!!!!




Nefer - 04-05-2006 19:43
NO nie wutrzymałam i zacytuję kawałek mojego dziennika:

NASZ ŻYWOPŁOT A PROBLEM SĄSIADA

Sąsiadów generalnie mamy ok, ale.....

Kilka lat temu (4-5) na tyłach naszej działki ktoś sobie postawił dom. Nieduży ( aczkolwiek praktycznie na całą szerokość swojej działki) także ogródek graniczy siatką z naszym ogródkiem. Ich dom oddalony jest od ogrodzenia jakieś 10-12 metrów.

Zamieszkało tam młode małżeństwo, szybko się rozmnożyli i od początku dzieckiem opiekuje się TEŚCIOWA Z PIEKŁA RODEM.

Kobieta zawsze miała problemy.

A to że powinniśmy postawić płot, bo dziecko wkłada rączki przez oczka siatki a pies moich teściów (bullterier) to morderca i wiadomo co się zdarzy......... Nadmieniam, że to MY grodziliśmy działkę i oni nawet centa do tego nie dołożyli, bo jak się sprowadzili to ogrodzenie stało.

Potem padł pomysł, żebyśmy psa sprzedali/uwiązali do drzewa/uśpili , bo to niebezpieczne zwierzę ( nadmienię dla porządku, że pies tarza się z moimi dziećmi od ich niemowlęctwa - oczywiście to mój wybór- ale po to jest siatka, żeby nie tarzał się z obcymi niemowlętami) a ten morderca może przeskoczyć siatkę ( on nie wskoczy na moje kolana, bo zbyt spasiony...)

A teraz - nie uwierzycie - pani stwierdziła, że przytnie NASZ żywopłot.

Za siatką, po naszej stronie rosną tuje. Wystają (raczej wystawały) ponad siatkę jakieś 30-50 cm. Nadmieniam ( po raz kolejny), że tuje rosną NA NASZEJ działce i nie przechodzą na teren tej Pani, bo są odsunięte od siatki - nawet jej nie dotykają.
Nie zmienia to faktu, że nasza przemiła sąsiadka obcięła tuje do wysokości siatki. No niby się trzeba cieszyć, nie ? A dlaczego tak uczyniła ? BO JEJ SŁOŃCE ZASŁANIAŁY.

Przemyślałam temat. Tuje są dosyć łysiejące, a po zimie kilka uschło. I taki chytry plan mi się ulągł....

W tamtej części działki zamierzam zrobić miejsce na grila.

Wybuduję MUR ( taki ładny, zaręcony, z kamieni, na całej długości granicznej z sąsiadami - to nie jest dużo , raptem kilkanaście metrów) do którego przykleję grill stacjonarny(używanie grilla też jej przeszkadza) i atlankę ( może z nagłośnieniem?)

Ciekawa jestem czy podłoży pod to dynamit ? Jak myślicie ? Bo sekatorem nie da rady....

ja pierdzielę, a myślałam, że ominie mnie polskie piekiełko....

Zastanawiam się skąd biorą się ludzie ingerujący w cudzą własność z taką łatwością....

Jak reagować w takich sytuacjach ? Dodam, że rozmowy z tym ścierwem nie ma bo po sprzedaży morgów w d..upie się przewróciło....





rrmi - 04-05-2006 19:46
Rece mi opadaja jak czytam takie rzeczy.
:evil:



Peterek - 04-05-2006 19:52
Ja bym tych thui nie darował. Nie miała prawa ich uciąć.

pozdro



Nefer - 04-05-2006 19:54

Ja bym tych thui nie darował. Nie miała prawa ich uciąć.

pozdro

Super - tylko co ja mam zrobić? Zgłosić na policję włamanie na działkę i zniszczenie mienia? A laska w oczy mi mówi, że ma to w dupie i że słońca nie widzi. Masakra.
Nie chcę się zachowywać jak pieniacz, ale jak mój dom tam stanie to jej zrobię krzywdę chyba...





remx - 04-05-2006 20:25
Jedno jest pewne. Jak nic nie zrobisz, będzie robiła kolejne złośliwości. Niestety.



Nefer - 04-05-2006 20:33
Plan jest taki, że niebawem wchodzi geodeta i będę robić zagospodarowanie działki. Naniosę na plany mur ( taki śliczniuni) i miejsce na grill ( i tak miało być, ale niekoniecznie pod nosem sąsiadów) i jak mi zatwierdzą to ASTA LA VISTA baby....

Tylko wkurza mnie, że muszę to zrobić wbrew swojej naturze, ot co .



dominikams - 04-05-2006 21:09
Właśnie w najnowszym Moim Pięknym Ogrodzie jest ten temat poruszony w poradach prawniczych - podane sa tam dwa rozwiązania, ale niestety nie moge teraz tego przepisać. Dopiero jutro wieczorem.



Nefer - 04-05-2006 21:11

Właśnie w najnowszym Moim Pięknym Ogrodzie jest ten temat poruszony w poradach prawniczych - podane sa tam dwa rozwiązania, ale niestety nie moge teraz tego przepisać. Dopiero jutro wieczorem.
Dzięki - chętnie poczekam - nie pali sie ( już ucięte :):)) Jak się wygadałam to mi trochę przeszło :) Ale będę wdzięczna za krótkie streszczenie :)



hanka55 - 04-05-2006 21:19
Na drodze karnej, do kwoty 250zł =wartość wyrządzonej szkody, jest to wystepek, postępowanie przed Sądem Grodzkim o uszkodzenie mienia.
Sparwa jest prywatnoskargowa , w trybie art.Art. 288.
§ 1. Kto cudzą rzecz niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. W wypadku mniejszej wagi, sprawca
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§ 3. Karze określonej w § 1 podlega także ten, kto przerywa lub uszkadza kabel podmorski albo narusza przepisy obowiązujące przy zakładaniu lub naprawie takiego kabla.
§ 4. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Ty masz tylko iść do najbliższego KOmisariatu/ Komendy Policji i złożyć wniosek o ściganie.
Pamiętaj - MUSISZ UDOWODNIĆ, że to sąsiadka zniszczyła żywopłot, obcinając stożki thuj!!!

Druga opcja - przedprocesowe wezwanie do zapłaty i ewentualnie, pozew cywilny
- o zapłatę połowy kosztu grodzenia i wykonania płotu - koszt geodety, zakupu materiałów, wykonawstwa - 1/2 całości tego odcinka siatki
- odszkodowanie za zniszczenie żywopłotu np. 20% wartości rynkowej każdej ze zniszczonych thuj

Art. 143.W granicach określonych przez społeczno-gospodarcze przeznaczenie gruntu własność gruntu rozciąga się na przestrzeń nad i pod jego powierzchnią. Przepis ten nie uchybia przepisom regulującym prawa do wód.

Art. 144. Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.

Art. 152. Właściciele gruntów sąsiadujących obowiązani są do współdziałania przy rozgraniczeniu gruntów oraz przy utrzymywaniu stałych znaków granicznych; koszty rozgraniczenia oraz koszty urządzenia i utrzymywania stałych znaków granicznych ponoszą po połowie.

Art. 154. § 1. Domniemywa się, że mury, płoty, miedze, rowy i inne urządzenia podobne, znajdujące się na granicy gruntów sąsiadujących, służą do wspólnego użytku sąsiadów. To samo dotyczy drzew i krzewów na granicy.
§ 2. Korzystający z wymienionych urządzeń obowiązani są ponosić wspólnie koszty ich utrzymania.

W każdej sytuacji cywilnoprawnej, radziłabym najpierw wystąpić z pismem przedprocesowym ( taki tytuł). A w nim sformułowania typu :
" żądam zapłaty za poczynione szkody w kwocie.." , " Od roszczenia swego nie odstąpię i wyczerpię drogę procesową , a koszty pprocesowe i wynajęcia przeze mnie kancelarii adwokacjkiej, obciążą Panią."
" W terminie nieprzekraczalnym do dnia.... żądam odszkodowania za poczynione przez Panią szkody w moim mieniu, po upływie tego terminu, w dniu...występuję na drogę karną z wnioskiem o objęcie Pani ściganiem w trybie art. 288KK"



Nefer - 04-05-2006 21:22
hanka55 wielkie dzięki za wykładnię prawną. Jesteś Wielka.



hanka55 - 04-05-2006 21:32
Nie, Kochanie, nie jestem wielka, tylko jestem praktykiem :D
W zeszłym miesiącu wygrałam, właśnie taką samą, przedmiotowo sprawę karną.
Odszkodowanie zasądzono, sprawczyni ( !!!) została przestraszona nie na żarty i teraz już obchodzi mnie wieeeeelkim łukiem.
Sprawa karna nie kosztuje Cię ani złotówki, bo wymaga TYLKO zgłoszenia faktu na Policji. A oni już robią swoje z urzędu. Tylko, że TY MUSISZ udowodnić jej sprawstwo.
Czyli, po polsku, powiedzieć kto widział, że to ona obcinała. Czyli dać świadka naocznego lub powołać się na świadka, który słyszał o jej groźbie karalnej - uszkodzenia Twojego żywopłotu. ( Tu bedzie ; planowanie, czyli, że zrobiła to celowo i świadomie, informując Cię o zamiarze popełnienia czynu karalnego).
Jeśli nie masz świadka, jeśli to tylko Twoje przypuszczenie, że szkodę wyrządziła osobiście sąsiadka, to sprawa jest niedowodowa=przegrana. Co najwyżej ...może Ci Randup " zawiać" w strone jej grządek :P , oczywiście NIECHCĄCO i oczywiście BEZ JAKIGOKOLWIEK ZAMIARU. A poza tym, Randup działa po tygodniu, więc nie skojarzy oprysku z Tobą, hiihihiiiii :evil:



geguś - 04-05-2006 21:37
Witam :)

tylko co ja mam zrobić? Krzesłem ją, krzesłem :lol: :lol: :lol:



hanka55 - 04-05-2006 21:39
A swoją drogą i na przyszłość, polecam gorąco, sprowokować sąsiadkę do rozmowy na ten temat ( lub inne tematy+jej pogróżki).
Nagraj to wszystko na dyktafon. Przyda się.
Nawet jeśli tam w końcu zamieszkacie, to taka Baba Jaga za płotem może w końcu doczeka się postępowania o znęcanie się psychiczne i uniemożliwianie/ utrudnianie korzystania z własności.
Piewrszy zarzut karny, drugi cywilny.
A jeszcze...odszkodowanie za szkody moralne!!!
Tylko, że to powinno być w piśmie przedprocesowym, sformułowanym zasadniczo, groźnie i konsekwentnie straszącym wizją koszmarnych opłat i odszkodowania., i wzywającym do natychmiastowego zaniechania naruszeń Twojej własności !



Nefer - 04-05-2006 21:41

Nie, Kochanie, nie jestem wielka, tylko jestem praktykiem :D
W zeszłym miesiącu wygrałam, właśnie taką samą, przedmiotowo sprawę karną.
Odszkodowanie zasądzono, sprawczyni ( !!!) została przestraszona nie na żarty i teraz już obchodzi mnie wieeeeelkim łukiem.
Sprawa karna nie kosztuje Cię ani złotówki, bo wymaga TYLKO zgłoszenia faktu na Policji. A oni już robią swoje z urzędu. Tylko, że TY MUSISZ udowodnić jej sprawstwo.
Czyli, po polsku, powiedzieć kto widział, że to ona obcinała. Czyli dać świadka naocznego lub powołać się na świadka, który słyszał o jej groźbie karalnej - uszkodzenia Twojego żywopłotu. ( Tu bedzie ; planowanie, czyli, że zrobiła to celowo i świadomie, informując Cię o zamiarze popełnienia czynu karalnego).
Jeśli nie masz świadka, jeśli to tylko Twoje przypuszczenie, że szkodę wyrządziła osobiście sąsiadka, to sprawa jest niedowodowa=przegrana. Co najwyżej ...może Ci Randup " zawiać" w strone jej grządek :P , oczywiście NIECHCĄCO i oczywiście BEZ JAKIGOKOLWIEK ZAMIARU. A poza tym, Randup działa po tygodniu, więc nie skojarzy oprysku z Tobą, hiihihiiiii :evil:
Ależ ona się pochwaliła swoim wyczynem mojej teściowej i mężowi - i była z tego dumna...chyba ją poszczuję policją - tak kontrolnie, żeby się następnym razem dwa razy zastanowiła...



Nefer - 04-05-2006 21:41

Witam :)
tylko co ja mam zrobić?
Krzesłem ją, krzesłem :lol: :lol: :lol: Chyba elektrycznym ...:) :lol: :lol:



hanka55 - 04-05-2006 21:49
Strach, to potężna broń.

Masz świadków bezpośrednich=masz sprawę wygraną.
I uważam, że warto złożyć wniosek o ściganie na Policję, choćby mając na uwadze Wasze przyszłe relacje. MOże teraz, babsko nabierze rozumu i ze strachu da Wam spokój . Bo aż strach pomyśleć co będzie dalej, jeśli już teraz ona czuje się bezkarnie.
Ja, niestety miałam psa " poczęstowanego" kiełbasą faszerowaną strychniną. Udało się go uratować cudem. Ale sąsiadowi zrobiłam piekło z życia. I po roku stał sie moim największym fanem i okropnym lizusem.
Cóż, strach dobrze wpływa na stosunki z chamami i prostakami. Bo tylko to uczucie powstrzymuje ich przed złośliwością.



Nefer - 04-05-2006 21:53

Strach, to potężna broń.

Masz świadków bezpośrednich=masz sprawę wygraną.
I uważam, że warto złożyć wniosek o ściganie na Policję, choćby mając na uwadze Wasze przyszłe relacje. MOże teraz, babsko nabierze rozumu i ze strachu da Wam spokój . Bo aż strach pomyśleć co będzie dalej, jeśli już teraz ona czuje się bezkarnie.
Ja, niestety miałam psa " poczęstowanego" kiełbasą faszerowaną strychniną. Udało się go uratować cudem. Ale sąsiadowi zrobiłam piekło z życia. I po roku stał sie moim największym fanem i okropnym lizusem.
Cóż, strach dobrze wpływa na stosunki z chamami i prostakami. Bo tylko to uczucie powstrzymuje ich przed złośliwością.

NIe chcę eskalacji zdarzeń więc chyba rzeczywiście lepiej zareagować od razu - jak odpuszczę to tak jakbym to zaakceptowała... a tego nie lubię, bo to nie pedagogiczne...



SławekD-żonka - 05-05-2006 09:02

Ciekawa jestem czy podłoży pod to dynamit ? Jak myślicie ? Bo sekatorem nie da rady.... Nie kracz, bo takie licho w tej kobiecie siedzi, że nigdy nie wiadomo kiedy wylezie :evil: :evil: :evil: Współczuję :(



niciacia - 05-05-2006 09:25
Tak sobie czytam i zgroza mnie ogarnia.
Myślę, że jeżeli odpuścisz, to w jej oczach będzizez "FRAJER". Zawalcz w kontrolowany emocjonalnie sposób i wystrasz wredne babsko. Jak zaczęła się czepiać to będzie, dopóki nie zobaczy że jest słabsza i głupsza.
Życzę powodzenia



maciek.tor - 05-05-2006 09:49
Nefer - serdecznie Tobie współczuję sąsiedztwa. Taka sytuacja to nic przyjemnego. Niemniej nie sądzę by nazwanie sąsiadki mianem "ścierwo" było konieczne.
Przychylam się do opinii, że powinienaś żądać zadośćuczynienia za poniesione straty. Jeśli sąsiadka zapłaci konkretne pieniądze za zakup kilku 2 metrowych tui to być może przemyśli swoje postępowanie.
Miłości między Wami nie ma i już raczej nie będzie. Pozostaje dążyć do tego by wasze odniesienia były przynajmniej poprawne lub obojętne.

Powodzenia



Nefer - 05-05-2006 09:55

Nefer - serdecznie Tobie współczuję sąsiedztwa. Taka sytuacja to nic przyjemnego. Niemniej nie sądzę by nazwanie sąsiadki mianem "ścierwo" było konieczne.
Przychylam się do opinii, że powinienaś żądać zadośćuczynienia za poniesione straty. Jeśli sąsiadka zapłaci konkretne pieniądze za zakup kilku 2 metrowych tui to być może przemyśli swoje postępowanie.
Miłości między Wami nie ma i już raczej nie będzie. Pozostaje dążyć do tego by wasze odniesienia były przynajmniej poprawne lub obojętne.

Powodzenia
Nie wiem jak można określać ten typ ludzi - nie mam wprawy, sorry. Nie zdarzało mi się w życiu takie zachowanie - choć różnie bywało. Miałam sąsiadów zwariowanych na punkcie swojego miejsca parkingowego, ciszy w ogródku i takich różnych... ale nigdy nikt nie zajmował się moimi roślinkami na moim terenie ( poza ich "zniknięciami")

Masz rację - ścierwo to nie jest ładne określenie, cóż.... wybrałam jedno z delikatniejszych... Aczkolwiek pani ta proponowała uśpienie psa ....więc może dobrze by było gdyby ją ktoś uśpił ...wtedy ścierwo byłoby całkiem na miejcu myślę..



hanka55 - 05-05-2006 11:05
Moje doświadczenia :evil: :
- sąsiad w drugim domu, autochton, a my " miejscowe kurwy"
Najpierw cała męska część rodziny chodziła wzdłuż płotu i głośno do siebie (!) mówiła :" a niech te mieszczuchy wyp..* spowrotem", " jak im sie chałupę spali, to bedą sp* aż się kurzy", " ta gospodraka powinna być nasza, bo kuzyn Babci-Romek był z naszej rodziny, a te k...y nam ją ukradły". I dużo innych, miłych ozdobników. Jako, że były gospodarz był w pokoleniowym konflikcie zpoprzednimi właścicielami gospodarstwa, my " odziedziczyliśmy" i nienawiść i roszczenia do przebiegu " miedzy".
Przez długi czas milczeliśmy nie podejmując zaczepek, nawet gdy przez płot leciały kije. Aż, w końcu po kolejnym " spier.." i groźbie rozrąbania płotu, mąż z całym prawniczym spokojem skonkludował, że:
- miedzę to Pan ma na polu, a tu jest granica geodezyjna działek
-Pańskie zwierzęta w ciemnej oborze i świnie w piwnicy (!) domagają się natychmiastowej wizyty weterynarza i Towarzystwa Ochrony Zwierząt
- za znęcanie nad zwierzętami grozi więzienie i konfiskata wszystkich byków i świń
I tu wyjął komórke, jakby chciał dzwonić...
Potem mieliśmy jeszcze przypadkową wizytę Policji, którą to oglądał z okna sąsiad, a widząc nasze śmichy-chichy - szybko zniknął. Tydzień później miał w domu przeszukanie, które skojarzył z naszym konfliktem. Mylił się, ale wyszło nam to na dobre. Skończyły się inwektywy i "wywalania".
Dom trzeci i sąsiadka " tu WSZYSTKO JEST MOJE" i " wracaj małpo tam skąd przyjechałaś".
Milczałam przez półtora roku, nie reagując ani na zaczepki, ani na ogołoconą do pnia(!) 10-letnią brzozę, ani na wycięte wajgele, ani na złośliwe otwieranie furtki, by psy poszły w "pole"...
Zaczęło się od wyzwisk i niszczenia rzeczy, łącznie z wycięciem instalacji elektrycznej i wycięciem w pień krzewów w ogrodzie.
Postępowanie karne, odszkodowanie i moje oświadczenie, że kolejne niszczenia skończą się podobną sprawą karną, a w końcu złożę wniosek o ściganie jej o znęcanie się psychiczne. Wtedy czekają ją, obowiązkowe badania psychiatryczne i jako dowód w sprawie załączę materiał zdjęciowy i postanowienia zakończonych postępowań karnych. I będzie KRYMINALISTKĄ na stare lata ! A...jeszcze poprosiłam dzielnicowego, by "przeprowadział z nią rozmowę prewencyjną" i uświadomił odpowiedzialność karno-materialną za wyrządzone i potencjalne, szkody.
Pomogło.
OKREŚLIŁAM GRANICĘ NIEPRZEKRACZALNĄ.
Zapłaciła, naprawiła, przekonała się, że ze mną siłowo, NIE WYGRA.

P.S.
Sąsiedzi z dwóch innych stron działki, są cudownymi, życzliwymi i serdecznymi ludźmi.



rafałek - 05-05-2006 12:17
Tak czytam i czytam i wniosek nasuwa się jeden. Nigdy nikomu nie pobuszczać, bo będzie na nas zły. Jak się właśnie nic nie robi, to wyrzadza się samemu sobie najwięcej zła. Ludzie w tym kraju często mylą demokrację i wolność z anarchią i zapominają czym jest tak na prawdę prawo.

Jak ma się zmieniać nasze społeczeństwo skoro tolerowane są zachowania opisane w GW http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,68586,3324773.html
Szokujące są wypowiedzi prof. psychologii Wiesława Łukaszewskiego. To może by je zastosować do wielu dorosłych tylko czemu się nie sprawdzają.

Bandyctwo trzeba karać od samego początku i tak powinno być z tą kobietą...



hanka55 - 05-05-2006 13:22
Strrrraszny ten artykuł.
Ale tak filozofując nieco, myśle, że wszystkie przytoczone powyżej przykłady mają swo pierwowzór w śiwcie zwierząt.
Popatrzcie sami. Jak stado wilków przyjmuje nowego?
Chcą go przepędzić, gryzą, atakują. Wygra jeśli podejmie walkę, jeśli zwycięży z samcem Alfa. Wśród ludów pierwotnych, plemiennych, nowy przybysz taż rzadko jest akceptowany i przyjmowany do grupy bez inicjacji i udowodnienia swojej męskości/ przydatności.
Więc może te agresywne baby w sąsiedztwie, usiłujące naszą własnośc traktować jak "swoje pole", to nic innego tylko atawizm?
I trzeba podjąć walkę, by samemu stać się samicą Alfa i wyznaczyć sąsiadce nowe, niższe miejsce w hierarchii stada ? :D



Pawson - 05-05-2006 13:30
hanka... kiepsko ta teoria wygląda...

a co jakby chcieć w swojej wielkiej nawiności zamieszkać kolo zwyklych fajnych i pomocnych ludzi ... CZY TO AŻ TAK DUŻO ...

u mnie podobnie ... chciałem miło i spoko... okazuje sie ze wszyscy dookola sa albo podporzadkowani innym albo pokłoceni między sobą ... albo mają wielkie płoty i wszystko w du...
.... no i oczywiscie buduje wielki płot ...
pojdzie pare tys wiecej ale to chyba nie duzo za swiety spokoj na dlugi czas....



rafałek - 05-05-2006 13:33

I trzeba podjąć walkę, by samemu stać się samicą Alfa i wyznaczyć sąsiadce nowe, niższe miejsce w hierarchii stada ? :D Kiedyś to wystarczyło się napić i po kłopocie... :lol:

Miłe spotkanie, lekki kac z rana i jak bracia krwi. Widać czasy się zmieniają i wszystko dąży do rynsztoka. Żeby przejść próbę trzeba zgnoić innego albo być zgnojonym i dawać sobą poniewierać do końca. Przykre.



hanka55 - 05-05-2006 13:43

hanka... kiepsko ta teoria wygląda...

a co jakby chcieć w swojej wielkiej nawiności zamieszkać kolo zwyklych fajnych i pomocnych ludzi ... CZY TO AŻ TAK DUŻO ...
Ona się sprawdziła!
I to w dwójnasób. Drugi raz, zostałam niemal bohaterem wsi, gdy sporządziałm wnioski i zbuntowałam tubylców do złożenie pozwu zbiorowego o odszkodowania przeciwko Zarządowi Dróg. Chałupy stoją koło szosy, która nie spełnia parametrów technicznych, by być drogą powiatową i przyjmować ruch ciążki ( TIR). Od braku podbudowy, po szerokość pasów ruchu i odległość fundamentów domów od krawędzi jezdni.
Więc poniemieckie chałupy, dosłownie " strzelają" u szczytów, a skośne pęknięcia nadproży, widać gołym okiem w prawie wszystkich 30-tu paru domach.
Pisma przedprocesowe zaskutkowały...indywidualnym powiadomieniem każdego wnioskodawcy o umieszczeniu drogi w rocznym planie przebudowy drogi ( poszerzenie pasów ruchu, remont chodnika i podniesienie niwelwty, kanalizacja, etc). SZOK !!!!
Wieś bezskutecznie starała sie o taką przebudowę od 15 lat, a tu " baba z miasta" załatwiła w dwa miesiące. I od tego czasu nazywali mnie " PANI".
Hihihihihhiiii...
Ale za to co rusz, ktoś przychodził z prośbą o pomoc prawną lub interwencję..



Pawson - 05-05-2006 13:47
no właśnie to jest najgorsze w tej teorii ... że ona się niestety sprawdza...
:(
trzeba wszystko wziasc w swoje rece i obok wysilkow budowlanych dołożyć wysiłki na "spacyfikowanie" okolicy w ten czy inny sposób ...



Nefer - 05-05-2006 17:59
Hanka55 - rzeczywiście jesteś zaprawiona w bojach. Twardym trzeba być, żeby wytrzymać takie "przyjęcie" przez miejscowych. Pewnie najpierw bym siedziała cicho a potem kupiła kałasznikowa, podłączyła płot pod prąd i zatrudniła kilku ruskich, żeby pilnowali a jakby co to wpie...ol.

Nigdy nie przypuszczałam, że spotka mnie taka bezinteresowna złość , głupota, bezmyślność.. tak, zawsze sobie tłumaczę, że to głupota a nie sabotaż :):)

Będę musiała zniżyć się do poziomu tej pani ( zamierzam to zrobić jutro) i przejadę się na działkę poinformować ją o krokach, które zamierzam podjąć w związku z jej zachowaniem. Teraz to pewnie kaszka z mleczkiem.
Martwię się o to co będzie jak się tam przeprowadzimy... nienawidzę takich akcji a znam siebie i wiem, że kiedy moje dzieci są w okolicy to zamieniam się w potwora i nie ręczę za siebie...

Cały czas mówię sobie : tylko spokojnie.

Zastanawiam się też czy moja miła sąsiadka nie będzie próbowała bruździć przy pozwoleniu na budowę. Co prawda przy WZ nic się nie wydarzyło i decyzja pozytywna, ale dalej....

No zobaczymy. Jutro przejadę się na rozmowę prewencyjną :):)



Nefer - 05-05-2006 18:01

Tak czytam i czytam i wniosek nasuwa się jeden. Nigdy nikomu nie pobuszczać, bo będzie na nas zły. Jak się właśnie nic nie robi, to wyrzadza się samemu sobie najwięcej zła. Ludzie w tym kraju często mylą demokrację i wolność z anarchią i zapominają czym jest tak na prawdę prawo.

Jak ma się zmieniać nasze społeczeństwo skoro tolerowane są zachowania opisane w GW http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,68586,3324773.html
Szokujące są wypowiedzi prof. psychologii Wiesława Łukaszewskiego. To może by je zastosować do wielu dorosłych tylko czemu się nie sprawdzają.

Bandyctwo trzeba karać od samego początku i tak powinno być z tą kobietą...

Mam dzieci w tym wieku. CHyba bym osobiście zaprowadziła na policję, gdybym się o czymś takim dowiedziała....

To są potwory i powinny być tak traktowane. Rzeczywiście prof. Łukaszewski chyba ma po prostu wszystko w du*pie - taka postawa umacnia wynaturzenia.



hanka55 - 05-05-2006 18:32

http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,68586,3324773.html
Szokujące są wypowiedzi prof. psychologii Wiesława Łukaszewskiego.Mam dzieci w tym wieku. CHyba bym osobiście zaprowadziła na policję, gdybym się o czymś takim dowiedziała....

To są potwory i powinny być tak traktowane. Rzeczywiście prof. Łukaszewski chyba ma po prostu wszystko w du*pie - taka postawa umacnia wynaturzenia.
Polacy mają szczególnie niskie poczucie wpływu na własne życie. Żeby je stłumić, najskuteczniejszym sposobem jest destrukcja. Jest wyrazista i natychmiast przynosi skutek. Mamy do czynienia z generacją, której obca jest empatia i która wyznaje bardzo naiwną koncepcję demokracji, wedle której wszystko wolno, zwłaszcza im wolno. Ale myślę, że im przejdzie, że nie posuną się dalej. Wystarczy każdego z nich wyłapać po jednym i postawić do kąta i skończy się ta cała odwaga. Ale powodem, dla którego należy się niepokoić, są oklaski, a tych, jak widać na tej stronie, nie brakuje - podsumowuje prof. Łukaszewski.

Ja inaczej zrozumiałam konkluzję.
Łukaszewski twierdzi, że grupowe zachowania agresywne, są częścią dorastania. Każde dziecko z osobna, nie postąpiłoby tak gwałtownie, nie stosowałoby przemocy. Dlatego proponuje on indywidualne karanie.
Obawia się natomiast przychylności czytelników, którzy nie potępiają zachowań agresywnych i tym samym AKCEPTUJĄ te negatywne wzorce zachowań.

A co do zasad wychowania dzieci - masz rację Nefer :D
Mój " młody" jako młodzik, wymalował sprayem - dumę wsi - nową wiatę autobusową z pleksi. Sołtyska zadzwoniła by mnie opieprzyć, a ja kazałam jej wzywać Policję. Młody, przerażony słuchał naszej rozmowy, więc wyjaśniłam, że miejsce wandali jest w poprawczaku, bo dziś wiata, a jutro obrabują dla zabawy czyjś dom. Ja nie chcę mieć tego na sumieniu, więc im szybciej odczuje konsekwencje swojego nagannego zachowania, tym lepiej. Sołtyska zacukana okrutnie, w końcu sama zaproponowała, by młody wymył wiatę.
Ha! Ale oczyścić poliwęglan ze spreyu do garffiti, to niezła mordęga!!!
Mył rozpuszczalnikiem 2 dni, przy kpinach kolegów, którzy zjechali się na przystanek z okolicznych wsi i przy komentarzach ludzi, którzy wracali PKS-em z pracy.
Takiego obciachu, nie przeżył jeszcze nigdy..
I na tym się skończyły zapędy małego wandala.
Doświadczył konsekwencji.
Teraz jest studentem psychologii :D

I o tym mówi, w/g mnie, profesor.



Dopuser - 05-05-2006 18:33

nasza przemiła sąsiadka obcięła tuje do wysokości siatki. No niby się trzeba cieszyć, nie ? A dlaczego tak uczyniła ? BO JEJ SŁOŃCE ZASŁANIAŁY. Podobną sytuację miał mój sąsiad, i podobny problem. Jego sposób to dewniany płot wysoki na jakieś 3 metry postawiony nie na granicy ale jakieś 20 cm przed. Ma teraz spokój...



Nefer - 05-05-2006 18:41

Mój " młody" jako młodzik, wymalował sprayem - dumę wsi - nową wiatę autobusową z pleksi. Sołtyska zadzwoniła by mnie opieprzyć, a ja kazałam jej wzywać Policję. Młody, przerażony słuchał naszej rozmowy, więc wyjaśniłam, że miejsce wandali jest w poprawczaku, bo dziś wiata, a jutro obrabują dla zabawy czyjś dom. Ja nie chcę mieć tego na sumieniu, więc im szybciej odczuje konsekwencje swojego nagannego zachowania, tym lepiej. Sołtyska zacukana okrutnie, w końcu sama zaproponowała, by młody wymył wiatę.
Ha! Ale oczyścić poliwęglan ze spreyu do garffiti, to niezła mordęga!!!
Mył rozpuszczalnikiem 2 dni, przy kpinach kolegów, którzy zjechali się na przystanek z okolicznych wsi i przy komentarzach ludzi, którzy wracali PKS-em z pracy.
Takiego obciachu, nie przeżył jeszcze nigdy..
I na tym się skończyły zapędy małego wandala.
Doświadczył konsekwencji.
I o tym mówi, w/g mnie, profesor.
Teraz jest studentem psychologii :D

[/i]

Dobre !!!!

Mój syn 3 misiące temu przyszedł do domu z podbitym okiem (I kl. gimnazjum) Bagatelizował sprawę, że to nic takiego, że się zdarza itd. Nie chciał najwyraźnie interwencji. Ale traf chciał, że na drugi dzień było zebranie rodziców razem z dziećmi na temat przemocy w szkole.

bardzo mnie to ucieszyło.

Oczywiście na zebraniu zaczęła się jatka - jedni na drugich ( kwestia nie dotyczyła mojego syna) że Stasio pierwszy uderzył a Wojtuś tylko u oddał i rodzice rzucili się sobie do gardeł.

Po 15 minutach "obijania się słownie po ryjach" przerwałam imprezę i wygłosiłam co miałam do powiedzenia.
A mianowicie to , że jeśli jeszcze raz mój syn przyjdzie do domu z jakimikolwiek obrażeniami to udam się na komisariat i na obdukcję i sprawę tę załatwią organy powołane do załatwiania takich spraw.
Że mój syn jest poinformowany o takich rozwiązaniu i jeśli on kogoś uderzy to spodziewam się takiej samej reakcji ze strony rodziców ofiary mojego syna.
A teraz żegnam, bo nie mam czasu na pierdoły.

I wyszłam.

Podobno bardzo pomogło to w dalszym prowadzeniu zebrania rodziców :):)

Okazało się też , że przemoc na klasie mojego syna nagle przestała być problemem...



Nefer - 05-05-2006 18:42

nasza przemiła sąsiadka obcięła tuje do wysokości siatki. No niby się trzeba cieszyć, nie ? A dlaczego tak uczyniła ? BO JEJ SŁOŃCE ZASŁANIAŁY. Podobną sytuację miał mój sąsiad, i podobny problem. Jego sposób to dewniany płot wysoki na jakieś 3 metry postawiony nie na granicy ale jakieś 20 cm przed. Ma teraz spokój...
to ciekawe rozwiązanie :)



Nefer - 05-05-2006 18:50
Haniu,
martwi mnie początek wypowiedzi p. Profesora

"Eskalacji zachowań gimnazjalistów nie obawia się prof. psychologii Wiesław Łukaszewski" -

Uważam, że on się myli. Eskalacja takich zachować jest JUŻ ( słynne zdjęcia uczniów atakujących różnych nauczycieli)
Pamiętamy jak to było "za naszych czasów" .. eskalacja idzie dokładnie w tym samym kierunku jak na zachodzie. Niedocenianie zjawiska jest po prostu błędem strategicznym. Poczekajmy jeszcze troszkę, na pierwszy przypadek ucznia z bronią w ręku. To już blisko. Broń w szkole się pojawia. Na razie śrutówka, pistolet na sprężony gaz, paintball...

Szczęśliwie ten człowiek żyje w samym środku miasta, więc nie grozi mu ze strony tych dzieciaków przemoc fizyczna.

I co z tego ?????? Jakby go zabili to byłoby gorzej? Dla nich czy dla niego? Czy znęcanie się psychiczne - dzień po dniu - jest lepsze od porządnego skopania?
Trochę więcej spodziewam się od człowieka z tytułem profesora, sorry, tak mam... potem nikt nie wierzy w psychiczne znęcanie się nad rodziną. Przecież nikt nie został pobity, nie ?

Stąd moje twierdzenie, że osądy p. Profesora są tzw. "bezpieczne" ani za ani przeciw - taka wygodna pozycja z lekkim kiwaniem paluszkiem.

Gimnazjalista to nie trzylatek, którego się stawia w kącie. Jego proces wyhowawczy już jest trochę mniej zależny od rodziców, szkoły... trochę późno teraz go "stawiać w kącie" - nie wierzę w takie tezy - może dlatego, że mam to na codzień ?????
Ale powodem, dla którego należy się niepokoić, są oklaski, a tych, jak widać na tej stronie, nie brakuje - klaszczą gimnazjaliści, których p. profesor postawiłby w kącie - zapomina, że ich nie wyłąpie bo internet to ogromny kanał informacji - i to jest niebezpieczne a więc proponuję - nie umywać rąk :)



Pawson - 05-05-2006 21:21
Nefer, Hanka

Rewelacyjnie się zachowałyście ...
oba pomysły na dzieci obiecuje zapamiętać (moja ma dopiero 0,5 roku) :)



Nefer - 05-05-2006 21:29

Nefer, Hanka

Rewelacyjnie się zachowałyście ...
oba pomysły na dzieci obiecuje zapamiętać (moja ma dopiero 0,5 roku) :)
Oj, to troszkę Cię czeka - ale, ale, ale - wg. mojej teorii to co maluchowi wpoisz do 3 roku życia ( czyli do dnia kiedy się zacznie socjalizować w "placówkach") to będzie procentowało.

Moje dzieci wychowywały się na Bródnie w W-wie ( blokowisko związane z FSO głównie - ale najtaniej można mieszkanie wynająć) były tam szkolone:
- oglądaliśmy narkomanów śpiących na ławkach
- akcje policji wygarniającą dealerów narkotyków z salonu gier
- strzykawki i igły na ulicach
- pijane dzieci w podstawówce

i tego typu kawałki - a wszystko to z komentarzem.

Szkolenie praktycznie od 2 roku życia - kiedy zaczyna kumać.
Może to terapia szokowa ( mam 2 chłopaków) ale póki co skuteczna - zobaczymy co dalej.

U mnie czasem jest też w drugą stronę - wszystkie chore zwierzątka, nieszczęśliwe, głodne dzieci, nieszczęśliwie zakochane koleżanki mam sprowadzane do domu. No i po cholerę komu empatia ????:):):)



Pawson - 05-05-2006 21:36
akurat te nieszcześliwie zakochane koleżanki to nie do końca w drugą stronę :wink: :lol: :lol:



Nefer - 05-05-2006 21:39

akurat te nieszcześliwie zakochane koleżanki to nie do końca w drugą stronę :wink: :lol: :lol: Mój młodszy syn był ulubieńcem pań przedszkolanek. NIgdy nie płakał i rano przytulał dzieci, które płakały i bardzo pomagał paniom opanować histerię.
Aż w końcu mi się przyznał na czym polega myk. Otóż on przytulał...ale tylko koleżanki i to te największe, bo były miękkie :)



Pawson - 05-05-2006 21:46

akurat te nieszcześliwie zakochane koleżanki to nie do końca w drugą stronę :wink: :lol: :lol: Mój młodszy syn był ulubieńcem pań przedszkolanek. NIgdy nie płakał i rano przytulał dzieci, które płakały i bardzo pomagał paniom opanować histerię.
Aż w końcu mi się przyznał na czym polega myk. Otóż on przytulał...ale tylko koleżanki i to te największe, bo były miękkie :) :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:



antuanet77 - 13-07-2009 01:10
[quote="Nefer"]NO nie wutrzymałam i zacytuję kawałek mojego dziennika:

NASZ ŻYWOPŁOT A PROBLEM SĄSIADA

mur na wasz koszt to nei jest dobry pomysł, po co? pies ma prawo latać, a jesli ona boi się o dziecko co wtyka łapy to ona powinna zmienic ten płot, a tak na marginesie to ja bym go folia czarną i brzydą obkleiła, oni nic nie widza, to dupa nie żal, a to szpeci i malo kosztuje. w miejscu tui wyżej płot bym dała, albo postawiła koło nich kakusa takiego co igłami strzela, mozna takiego dostać w kwiaciarniach specjalnych



marius37 - 13-07-2009 13:50
ciekawe co od 2006 się zmieniło w tych opisywanych relacjach międzysąsiedzkich



language - 13-07-2009 15:15
ciekawe czytanie........



iza mama gabora - 13-07-2009 15:20

ciekawe co od 2006 się zmieniło w tych opisywanych relacjach międzysąsiedzkich No właśnie.Co?Co? :D



language - 13-07-2009 15:27

ciekawe co od 2006 się zmieniło w tych opisywanych relacjach międzysąsiedzkich No właśnie.Co?Co? :D Bolek czy Lolek, czy to ważne? Why are girls so .............?



iza mama gabora - 13-07-2009 15:44

ciekawe co od 2006 się zmieniło w tych opisywanych relacjach międzysąsiedzkich No właśnie.Co?Co? :D Bolek czy Lolek, czy to ważne? Why are girls so .............? :o :o



Nefer - 13-07-2009 15:55

ciekawe co od 2006 się zmieniło w tych opisywanych relacjach międzysąsiedzkich Ach zmieniło sie bardzo dużo - "przemiły" sąsiad sprzedał dom bardzo sympatycznej rodzinie. I tej rodzinie nie przeszkadza już nic w kwestii żywopłotu. A ponieważ im nie przeszkadza to ja postaram się, żeby nie przeszkadzało dalej. To taka wersja zasady "akcja=reakcja" :)



iza mama gabora - 13-07-2009 16:01
I kamień z serca Nefer :) I czyrak z d...y :lol:



Nefer - 13-07-2009 16:07

I kamień z serca Nefer :) I czyrak z d...y :lol: Dokładnie :) A sąsiedzi są fajni, mają małe dzieci , ktorym robią często imprezy - życie wróciło do tego domu. A mnie nie przeszkadza jak się dzieci wydurniają cały dzień, pomimo, że trochę głośno, ale bez przesady...
Wolę to 100 razy bardziej od wściekłej baby z problemami...



iza mama gabora - 13-07-2009 16:17
Tfu!Na psa urok! :wink: Pzdr.



Ew-ka - 13-07-2009 17:04
Neferko- Ty taka obeznana jesteś to ja Ci opowiem moją historię ....moj sasiad obsadzil swoja dzialke tujami i sosnami -świerkami ...o ile tuje tnie na wysokość 2 m o tyle świerki i sosny puścił na żywioł czyli maja ponad 4-5m . Niby jego dzilałka, ale drzewka posadzil przy samej siatce i nawet nie wspominam o tym że metrowe gałęzie przechodza na moja strone .... ale nasadzenia sa dokładnie od południa i mam cień -duży cien na moim skrawku trawnika ok 5 m do tarasu . Latem słoneczko wysoko ,ale wiosną te choinki zasłaniaja caly trawnik i rośnie mi mech . Zwróciłam mu uwagę wiec wyciął gałezie i obciąl ....30cm czubki :o
sąsiad spoko ....ale te choinki mnie drażnia ...i teraz jeszcze mieszkaja w nich miliony chrabaszczy ..... :evil:



dorianna - 15-07-2009 12:22
Tak szczerze mówiąc to zawsze trzeba umieć spojrzeć na każdą sprawę "z drugiej strony płotu". Teraz działki małe są i zagęszczone co powoduje że oddziaływanie jednej posesji na drugą jest większe.



Nefer - 15-07-2009 12:26
Ależ ja rozumiem - problem polega na FORMIE.

Gdyby sąsiad powiedział chociaż słowo - cokolwiek...
Natomiast wejście na mój teren, obcięcie tuj, modrzewi, cisów tudzież przy okazji kilku innych drzew nie jest fajnym rozwiązaniem.
I tylko to mnie wkurza.
Można to załatwić w cywilizowany sposób. A sposób, ktory wybrał mój sąsiad nie był cywilizowany.
A to jest naruszenie mojej własności.

Ostatnio sąsiad (nowy) nie musiał nic mówić (bo wiem, że mogą mieć problem) i osobiście karczowała morze chmielu, podcięliśmy żywopłot na wysokość siatki, wyrwałam sumaka (ja go nie sadziłam - sam wyrósł, wrósł się w siatkę nawet), ktory przelazł do sąsiada na działkę .
NIe jestem upośledzona - wszystko rozumiem.
Jednak trudno być Duchem Świętym.



Waldek78 - 16-07-2009 10:44
Hej;)

A może miałby ktoś z Was receptę na mój problem?

http://forum.muratordom.pl/pomocy-ba...ie,t164468.htm

Z góry dziękuję.



dorianna - 16-07-2009 22:42
Nefer - masz rację. Ja też bym się wnerwiła gdyby ktoś tak po prostu bez zasygnalizowania problemu zniszczył moja własność. Jednak niektórzy ludzie mają problemy z komunikowanniem się z otoczeniem i nie potrafią wyartykuować w kulturalny i miły sposób swoich praw . Myślę, że Twoja była sąsiadka miała z tym problem. Ja mam znajomych którzy maja podobny problem - mieszkaja w bliźniaku. Ich działka ma 250m2 a ogród z tyłu max 100m2 (sąsiada też, z tym że oni odsadzili swój świerkami i nie dość że sami maja ciemno na posesji to sąsiedzi także).



ewe - 24-08-2009 12:15
Proszę o pomoc
wczoraj po powrocie z urlopu mało nie padłam - sasiad pod nasza nieobecnosc wszedł na nasza dziłakę i obciął 12 sztuk swierków ok 5-6 metrowych - wycią wszystkie gałęzie skierowane w stronę jego siatki - przy samym pniu w zwiazku z czym swierki wygladają komicznie - tragicznie .
wiem że ma prawo podciac przechodzace gałęzie lub tym bardziej zwrócic sie z tym do nas ale wejsc i samemu wykarczowacdo pnia?????/
Swierki rosną 15 lat i nie zaciemniają mu działki rosną od strony "gospodarczej" - nigdy nie wsponiał o podcieciu ich.
Co robić???????



ewe - 24-08-2009 12:15
Proszę o pomoc
wczoraj po powrocie z urlopu mało nie padłam - sasiad pod nasza nieobecnosc wszedł na nasza dziłakę i obciął 12 sztuk swierków ok 5-6 metrowych - wycią wszystkie gałęzie skierowane w stronę jego siatki - przy samym pniu w zwiazku z czym swierki wygladają komicznie - tragicznie .
wiem że ma prawo podciac przechodzace gałęzie lub tym bardziej zwrócic sie z tym do nas ale wejsc i samemu wykarczowacdo pnia?????/
Swierki rosną 15 lat i nie zaciemniają mu działki rosną od strony "gospodarczej" - nigdy nie wsponiał o podcieciu ich.
Co robić???????



ramotki - 24-08-2009 13:36
przy tak poważnych szkodach natychmiast zadzwoniłbym po policję :evil:

Ja z sąsiadem też miałem małą scysję, na szczęście nie tak poważną. Wyciął mi mianowicie kawałek akacji - drzewo rośnie jakiś metr od ogrodzenia, nie zacienia mu działki - po prostu "przeszkadzały gałęzie przełażące na jego stronę". Tyle, że ściął i gałęzie i czub drzewa, dodatkowo aby tego dokonać musiał wejść na naszą posesję.
Rozmowa była krótka - zapytałem czy to samo mam uczynić z jego bzem rosnącym kawałek dalej. Pomogło, przeprosił, od tego czasu jesteśmy w przyzwoitych relacjach.



ewe - 24-08-2009 14:20
Sąsiad mnie po prostu wysmiał :o nie ma gadki z tym czlowiekiem- mia prawo wejsc i obciac bo mu siatki dotykały - tylko dlaczego wchodził jak nas nie był???- zadne argumenty do niego nie dochodza o poszanowaniu cudzej własnosci o wtargnięciu na teren posesji........
Dziwne jestto ze 20 lat mu nic nie przeszkadzało a jak sie pobudowaliśmy i zrobiliśmy ogrod to przechodzi sam siebie.
Boję sie że posuwa sie coraz dalej .
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ricofoto.xlx.pl



  • Strona 1 z 2 • Zostało znalezionych 133 postów • 1, 2