ďťż
Sąsiad kwestionuje granicę między nami -co robić??




merit - 06-08-2007 21:54
Może ktoś miał podobny problem.

Robiłam wznowienie granic mojej działki i geodeta twierdzi ,że początek mojej dziłaki to koniec ogrodzenia sąsiadów.
Oni twierdzą ,że 0,5 m jest jeszcze ich własnością .
Kiedy geodeta spisywał protokół z tej czynności ,wywiązała się awantura między sąsiadką ,jej synem i mną .Grożono mi nawet ..."że oberwę grabiami po łbie".
Czy ktoś wie co ja mam zrobić z tym wszystkim ?
Chciałabym zrobić swoje ogrodzenie .Tylko gdzie ???






37°C - 06-08-2007 22:23
Skoro urzędu nie szanują to trzeba znaleźć mediatora, którego uznają sąsiedzi, n.p. księdza, wójta, Pana ;-) i przedstawić im przy mediatorze swoje racje i wysłuchać ich racje (dobrze gdyby nie przyszli z grabiami).



Mirek_Lewandowski - 06-08-2007 22:30
Można wziąć widły.. :wink:



iwonaszczytno - 06-08-2007 22:34
I o te marne pół metra chcesz się z nimi bić ? Ee daj spokój miej swój honor i postaw na swoim terenie najlepiej żelbet ze dwa metry wysokości aby ich nie oglądać :wink:





merit - 06-08-2007 23:24

I o te marne pół metra chcesz się z nimi bić ? Ee daj spokój miej swój honor i postaw na swoim terenie najlepiej żelbet ze dwa metry wysokości aby ich nie oglądać :wink: Problem polega na tym ,że te pół metra jest ( wg dokumentacji ) moje !
Okazało się ,że sprawa ciągnie się od lat ,z poprzednim właścicielem też o to były kłótnie.
Nie zamierzam się z nimi bić .
Chcę się ogrodzić właśnie po to ,aby na nich nie patrzeć .
Może jutro z tego się zrobić metr ,a po jutrze półtora . :roll:



niezapominajka - 06-08-2007 23:33
Jeśli Twój geodeta jest pewien tej granicy - niestety, ludzie często zażarcie kłócą się o miedzę - zaproponuj polubownie pół na pół. Jeśli sąsiedzi się nie zgodzą - to zaproponuj aby wzięli swojego geodetę na własny koszt. Jeśli i to nie odniesie skutku- pozostanie droga sądowa. Albo rezygnacja z własnej granicy i uznanie ich "racji". Życzę powodzenia i trzymam kciuki za pozytywne rozwiązanie- najlepiej korzystne dla Ciebie.



Barbossa - 06-08-2007 23:39
jak masz cykora to może zostań tam na tym drzewie?
czego oczekujesz od forumowiczów? że załatwią sprawę za Ciebie?
jak Ci samochód ukradną to też nie wiesz co robić? albo ktoś wmeldowałby się Tobie do chałupy? wtedy na jakim forum umieściłabyś post?
idź do sąsiada i grzecznie się zapytaj, gdzie możesz postawić ogrodzenie, a potem go przeproś za zamieszanie



niezapominajka - 06-08-2007 23:44
[quote="Barbossa"]jak masz cykora to może zostań tam na tym drzewie?
czego oczekujesz od forumowiczów? że załatwią sprawę za Ciebie?

Nie zgodzę się z Tobą. Nie każdy wie jak to załatwić. A na forum szuka się czasem pomocy i rady. Bądźmy dla siebie mili. Pozdrawiam
:)



luk__25 - 06-08-2007 23:47

Skoro urzędu nie szanują to trzeba znaleźć mediatora, którego uznają sąsiedzi, n.p. księdza, wójta, Pana ;-) i przedstawić im przy mediatorze swoje racje i wysłuchać ich racje (dobrze gdyby nie przyszli z grabiami). można też znaleźć dresa...;) przepraszam: Pana Dresa :wink:



kikaiwona - 07-08-2007 01:05
Gorzej, jak oni wezmą Dwóch Panów Dresów z widłami :lol:



AnetaS - 07-08-2007 07:59
niezapominajka nie tylko Ty masz takie problemy
Rok temu zrobiłam ogrodzenie, z jednej strony stoi w osi granicy (jest to uzgodnione z sąsiadem, w drugiej dostawiony do sąsiada ogrodzenia, który w przyszłości zamierzamy wymienić i również postawić w osi granicy (teraz mam ok. 25 cm jego działki na swoim podwórku) trzecia strona ok. 1m od granicy no bo jest rów, a czwarta 3 m - ma służebność względem działki położonej za mną i zostało to jako droga. A sąsiad który graniczy właśnie z tej strony uważa że te 3m na długości 44m to są już jego a moje ogrodzenie w granicy. :-? i zaznaczam że ta służebność to nie względem niego.



merit - 07-08-2007 08:49
Liderowi forum BARBOSSIE już dziękuję .Za rady .Denne rady.
Jak masz ochotę, to sam wpadnij na jakieś pobliskie drzewo .
Wcinasz się koleś wszędzie ,a tak na prawdę niewiele masz do powiedzenia !

Swoje pytanie kieruję do tych z forumowiczów ,którzy mieli podobny problem i nie oczekuję ,ze ktoś coś za mnie załatwi .[/b]



secam - 07-08-2007 08:50

I o te marne pół metra chcesz się z nimi bić ? Ee daj spokój miej swój honor i postaw na swoim terenie najlepiej żelbet ze dwa metry wysokości aby ich nie oglądać :wink: :):) i zostaw w nim otwory strzelnicze :)



37°C - 07-08-2007 08:51

Chcę się ogrodzić właśnie po to ,aby na nich nie patrzeć . Mówię ci: załatw sprawę po dobroci, bo inaczej sprawa załatwi ciebie. Nawet płot 2-metrowy nie rozwiąże problemu, który narósł od lat, jak piszesz. Wielu ludzi nie załatwia takich spraw przez doradztwo na forach, tylko ma wrodzony instynkt samozachowawczy i wie jak to robić. Gdyby tak nie było, to wszyscy kłóciliby się ze wszystkimi o byle co. Jeśli nie będziesz żyć w zgodzie z sąsiadem, jaki by nie był, to za parę latek będziesz myśleć o zmianie miejsca zamieszkania i budowie nowego domu w "idealnym miejscu".
- A te marne 0.5 m szerokości przy płocie?
Wobec spokoju i zgody, to marność, "marność nad marnościami i pogoń za wiatrem".



Barbossa - 07-08-2007 08:52
o to mi chodziło
widzisz płakałaś, a potrafisz być niemiła i odszczeknąć się
zrób to samo tylko z większą energią w stosunku do sąsiada
będzie dobrze, tylko trenuj

aha, kolesiem dla Ciebie nie jestem, to powinnaś zapamiętać



mpoplaw - 07-08-2007 08:58

Kiedy geodeta spisywał protokół z tej czynności ,wywiązała się awantura między sąsiadką ,jej synem i mną .Grożono mi nawet ..."że oberwę grabiami po łbie".
Czy ktoś wie co ja mam zrobić z tym wszystkim ?
człowieku trzeba było policję wezwać bo takie wyzwiska to sa czyny karalne a do tego ty miałeś świadka geodetę, a w dodatku teraz każdy ma już komórkę z dyktafonem albo z kamerą wideo, takie zatargi od razu nagrywaj żebyś miał jakiś dowód w prokuraturze

a co do działki i płotów, ja miałem podobny przypadek, ale ja się z nikim nie awanturowałem tylko powiedziałem sąsiadce że zgłosiłem do urzędu gminy jej roszczenia o powiększeniu jej działki żeby jej jeszcze raz naliczyli podatek gruntowy z odsetkami za ostatnie 50 lat, a mnie żeby ten podatek zmniejszyli, poskutkowało od razu bo sąsiadka to burak i nie ma pojęcia że podatek gruntowy wylicza się na podstawie mapki geodezyjnej a nie łażąc osobiście w terenie z miarka



secam - 07-08-2007 08:59
A tak na poważnie mieliśmy kiedyś podobny problem na wsi z domkiem (którego już nie mamy :) ) Był sobie sasiad - bardzo stary Pan który wojował w stylu kargula i pawlaka ...... nie robiły na nim wrażenia papiery geodeta ani dzielnicowy :roll: . Wszyscy czekaliśmy mówiąc sobie ze Pan jest już stary i jak dokona żywota swego to sprawa ucichnie. I co. ????? Pan dokonał żywota ...... i jego syn prowadzi niesłuszną wojnę ze zdwojona zaciekłosią ....... spory o miedzę (wsparte widłami ) nigdy sie nie kończą. Jestem zwolennikiem polubownych negocjajci i łagodnej perswazji ale jeśli nie ma z kim romawiać pozostaje Ci zrobić ogrodzenie wielkie betonowe od strony sasiada i przez kolejne 50 lat nie mówić sobie dzień dobry.......



37°C - 07-08-2007 08:59

Wcinasz się koleś wszędzie ,a tak na prawdę niewiele masz do powiedzenia ! Skoro pytasz na forum, to licz się z każdą opinią, również szorstką i nie po twojej myśli. To jest FORUM.

Swoje pytanie kieruję do tych z forumowiczów ,którzy mieli podobny problem To trzeba było tak na początku zaznaczyć, a śmiem sądzić, że niewiele byłoby tu dyskusj. A to jest FORUM.



michall.m - 07-08-2007 08:59
Barbossa oj Ty, Ty :wink: psychologu za przeproszeniem jeden (a propos masz coś wspólnego ze sportem? instruktor? trener? coś tak, jakoś... :roll: :wink: )

Do autorki wątku, ja bym jednak popróbowała to załatwić droga urzędową, wydz. geodezji i arch. ???
Nie odpuszczaj tak łatwo...
trzymaj się,
a.



Barbossa - 07-08-2007 09:06
cały czas trenuję, a efektem jest mięsień piwny i czarny pas w poniżaniu



michall.m - 07-08-2007 09:13
się ??? :wink:



niezapominajka - 07-08-2007 10:06
[quote="AnetaS"]niezapominajka nie tylko Ty masz takie problemy

:) Witaj. Akurat nie jest tu omawiany mój problem. Ale walka o miedzę w naszym kraju jest dość powszechna i czasem nie da sie w żaden sposób przetłumaczyć swoich i geodety racji. Takie sprawy często trafiają do sądu a to trwa dłuuuugo i - co gorsza - stawianie ogrodzenia czy zagospodarowanie spornego kawałka odwleka się w czaaasie.... Niestety. Wyrok sądu i tak -najczęściej - nie przekonuje sąsiadów i w tym momencie mamy wroga, który dobrze nam nie będzie życzył. To są na prawdę trudne wybory.... czy walczyć czy się poddać. Jak się człowiek podda- to może z kolei się narazić na opinię ( u tych sąsiadów), że chciał ich ograbić z ich własności) bo jeśli oddał tzn. że coś było na rzeczy....
I tak źle i tak niedobrze.



jkrzyz - 07-08-2007 10:08

Może ktoś miał podobny problem.

Robiłam wznowienie granic mojej działki i geodeta twierdzi ,że początek mojej dziłaki to koniec ogrodzenia sąsiadów.
Oni twierdzą ,że 0,5 m jest jeszcze ich własnością .
Kiedy geodeta spisywał protokół z tej czynności ,wywiązała się awantura między sąsiadką ,jej synem i mną .Grożono mi nawet ..."że oberwę grabiami po łbie".
Czy ktoś wie co ja mam zrobić z tym wszystkim ?
Chciałabym zrobić swoje ogrodzenie .Tylko gdzie ???
Zastanów się, czy o te parę metrów (no właśnie, ile?) warto nerwy szarpać. W ostateczności sprawa będzie miała finał w sądzie.
Jeśli na mapach geodezyjnych soporny kawałek jest twój, a również z rozliczenia metrów wynika to samo, to racja jest za pewne po twojej stronie.
Możesz spróbować takiej zagrywki. Powiedz sąsiadom, że zgadzasz się z nimi i pewnie w mapach jest błąd. Niech ten błąd na swój koszt poprawią.
Zdaje się że parę groszy to kosztuje i pewnie odpuszczą.
Z drugiej strony jeśli metrów jest trochę i cena ziemi niemała, to nie odpuszczaj. Zapytaj geodety co proponuje zrobić, powinien orientować się najlepiej jaka jest droga urzędowa w takich sprawach.



AnetaS - 07-08-2007 12:24
masz rację niezapominajka, temat nie dotyczy Ciebie, moja gafa :P
ja jednak o swoje jestem spokojna, bo graniczników jest dużo i są te odgradzające mnie od tego sąsiada.
A on teraz chce sprzedać swoje dzialki, (szerokość 18m) i jak powie kupującym że jego to jest od mojego ogrodzenia aż po ziemniaki następnego to wychodzi mu ok. 24m a to już inaczej wygląda. (bo tego od ziemniaków drogę również sobie dokłada) :wink:



AnetaS - 07-08-2007 12:27
a do właściciela wątku, ja bym pilnowała swojego i nie oddawała.
Jeśli sąsiad nie zgadza się z rozgraniczeniem to on powinien wnieść do sądu i ponosić koszty i udowodnić, że to jego.



pierwek - 07-08-2007 13:15
tylko jak wybudować ogrodzenie jak w trakcie jego wznoszenia sąsiad wali Cię grabiami po głowie?

moja działka ma 50m długości - 0,5m z tego boku daje 25m2 - niezły kawałek ziemi.

Ale ja pomiary geodezyjne w terenie zrobiłem PRZED zakupem działki żeby uniknąć jużna początku wojny z sąsiadem.
Wojna z sąsiadem to wredna sprawa - uwierzcie wiem co mówię.



gonsiorek - 07-08-2007 13:41
Wydaje mi się, że problem należy rozwiązac teraz. Są pomiary, stawiaj płot, grabiami sąsiada nie nalezy się przejmować. Najgorsze są włąśnie takie "bo sasiad twierdzi", "to moje bo dziadek mi pokazał" "a od tej brzozy tyż moje bo pradziadek laska machnął". Doprowadzajac wszystko jak należy dzis, nie robisz problemów swoim potomkom "jutro". Włąsnie kilka domów od mojego chcieli gaz ziemny montować a, że licznik teraz montują w granicy to znajomy ma miac ten licznik w srodku ogródka i to z problemami bo tak ustalali wiele lat temu granice jego przodkowie - na gębę ... masakra.



mako5 - 07-08-2007 13:47

Może ktoś miał podobny problem.

Robiłam wznowienie granic mojej działki i geodeta twierdzi ,że początek mojej dziłaki to koniec ogrodzenia sąsiadów.
Oni twierdzą ,że 0,5 m jest jeszcze ich własnością .
Kiedy geodeta spisywał protokół z tej czynności ,wywiązała się awantura między sąsiadką ,jej synem i mną .Grożono mi nawet ..."że oberwę grabiami po łbie".
Czy ktoś wie co ja mam zrobić z tym wszystkim ?
Chciałabym zrobić swoje ogrodzenie .Tylko gdzie ???
Miałem trochę podobny problem. U mnie sąsiedzi chcieli "zagrabić" też z pół metra ale to było na drodze dojazdowej o szerokości niecałe 4m. Nie było nawet szans im odpuścić. Dogadać się kompletnie nie było jak bo to prostacy i awanturnicy w każdej systuacji. Złożyli na mnie dziesiątki zawiadomień i donosów choć wszystko robię zgodnie z prawem. Parę razy wzywali na mnie policję, straż miejską i nadzór którzy to tylko sprawdzali papiery i odjeżdżali. Postanowiłem zrobić szybką akcję odgradzającą. Ściągnąłem wszystkie materiały i pomocników do roboty na dzień w którym miało być rozgraniczenie. Dodatkowo wziąłem adwokata który robił za pełnomocnika do rozmów z sąsiadami i przy okazji świadka. Geodeta wymierzył, spisał protokół i wyjaśnił sąsiadom że jak się nie podpisze to sprawa trafia do sądu w którym nie mają szans i jak zasądzą to znów przyjdzie geodeta ale tym razem z komornikiem i policją i będzie duży wstyd. Sąsiedzi pobiegali z metrem, porównali do mapki i się łaskawie podpisali. Jeszcze tego samego dnia stały zabetonowane słupki ogrodzenia. Oczywiście w całości po mojej stronie granicy...

Czy u Ciebie sąsiedzi odmówili podpisania protokołu geodety?



Renia - 07-08-2007 16:28

Postanowiłem zrobić szybką akcję odgradzającą. Ściągnąłem wszystkie materiały i pomocników do roboty na dzień w którym miało być rozgraniczenie. Dodatkowo wziąłem adwokata który robił za pełnomocnika do rozmów z sąsiadami i przy okazji świadka. Geodeta wymierzył, spisał protokół i wyjaśnił sąsiadom że jak się nie podpisze to sprawa trafia do sądu w którym nie mają szans i jak zasądzą to znów przyjdzie geodeta ale tym razem z komornikiem i policją i będzie duży wstyd. Sąsiedzi pobiegali z metrem, porównali do mapki i się łaskawie podpisali. Jeszcze tego samego dnia stały zabetonowane słupki ogrodzenia. Oczywiście w całości po mojej stronie granicy...

Czy u Ciebie sąsiedzi odmówili podpisania protokołu geodety?
świetna akcja, spróbuj podobnie...
Ja tez kupiłam działkę, gdzie okolo 1 m szerokości w górze byl uzytkowany jako droga przez wiele lat. Zaczęłam od geodety, przyszedł, wytyczył, zabił słupek graniczny i po wszystkim. Sąsiadka usilowała dyskutować, że przeciez od dawna po"tej drodze" chodzili, ale ja stanowczo powiedziałam, że to MÓJ kawałek ziemi, za który zapłaciłam i nie intersuje mnie co bylo przedtem, tylko co jest teraz. Skapitulowała.
To co geodeta wytycza jest święte, a jesli sąsiadi chce stanowic swoje prawo i nic do niego nie dociera, to trzeba z grubej rury....
No i tak jak ktoś wczesniej napisał - odwagi w kontaktach, odszczeknij sie, że to oni grabiami po łbie oberwą.
Nie jestem zwolenniczka rezygnacji ze swojej własności w imie dobrych stosunków. Stosunki z "takimi" ludźmi nigdy nie będa dobre, nawet jak im dwa metry odstapisz, bo wtedy będa chcieli 3 !
Lepsze stosunki będa natomiast, jak do nich dotrze, że nie z ciapciakiem maja do czynienia, tylko z baba, co potrafi swojego pilnować i poradzic sobie umie ze wszystkim .... i jeszcze grabiami moga od niej oberwać.
Do boju !!!
Ja bym im pokazała pazur ! :evil: :evil: :evil:
Nie rozumiesz, że usiłuja Cie zastraszyć ? Jak raz sie dasz zastraszyc, to całe życie Cie będa czyms straszyć.



pierwek - 07-08-2007 16:38
masz rację co do tego, że należy zadbać o swoje...
Ale widzę że nie miałaś nigdy prawdziwej wojny z sąsiadem. Ja bym się zastanowił chociaż jak to rozegrać dyplomatycznie... Bo nagle może odechcieć się mieszkać w swoim nowym domku...



Renia - 07-08-2007 17:10

Ale widzę że nie miałaś nigdy prawdziwej wojny z sąsiadem. Bo nagle może odechcieć się mieszkać w swoim nowym domku... Masz racje, takiej prawdziwej wojny nie miałam, aczkolwiek przeszłam co swoje, nie o ziemie chodzilo lecz o pozwolenie przejścia przez działke sasiada z prądem. On wczesniej przekopał moja działke, bo brał wode i kanał, miał pozwolenie na to. Potem miał zrewanzowac sie pozwoleniem na ten prąd, który zreszta nie od niego, tylko od dalszej sąsiadki. No i nie chciał pozwolić..... pokazał tyle swojej władzy nade mną, poniżał mnie, ubliżał mi, awanturował się o duperele..... w któryms momencie pomogła mi pani projektantka elektryki, starsza kobieta, gdyby nie ona, musiałabym inna droga prowadzic ten prad.
Ale za to przed sąsiadem moje drzwi będa zamkniete do końca zycia, on dla mnie przestal istniec jako czlowiek.
Własnie po tych incydentach mojemu mężowi przestał sie podobac pomysł zamieszkania w nowym domu....
Na szczęście czas przypruszył troche te zgrzyty i teraz pomału przygotowujemy sie do tego, żeby tam zamieszkać....



merit - 07-08-2007 18:11

Wcinasz się koleś wszędzie ,a tak na prawdę niewiele masz do powiedzenia ! Skoro pytasz na forum, to licz się z każdą opinią, również szorstką i nie po twojej myśli. To jest FORUM.

Swoje pytanie kieruję do tych z forumowiczów ,którzy mieli podobny problem To trzeba było tak na początku zaznaczyć, a śmiem sądzić, że niewiele byłoby tu dyskusj. A to jest FORUM. Szkoda ,że nie przeczytałeś uważnie pierwszego zdania z mojego postu.



pierwek - 07-08-2007 18:34

Własnie po tych incydentach mojemu mężowi przestał sie podobac pomysł zamieszkania w nowym domu....
Na szczęście czas przypruszył troche te zgrzyty i teraz pomału przygotowujemy sie do tego, żeby tam zamieszkać....
czyli wiesz o co mi chodziło - może jednak warto jakoś załagodzić... albo chociaż spróbować... a nie od razu na noże



niezapominajka - 07-08-2007 18:35

a do właściciela wątku, ja bym pilnowała swojego i nie oddawała.
Jeśli sąsiad nie zgadza się z rozgraniczeniem to on powinien wnieść do sądu i ponosić koszty i udowodnić, że to jego.


:) Jestem tego samego zdania.



merit - 07-08-2007 18:38

o to mi chodziło
widzisz płakałaś, a potrafisz być niemiła i odszczeknąć się
zrób to samo tylko z większą energią w stosunku do sąsiada
będzie dobrze, tylko trenuj

aha, kolesiem dla Ciebie nie jestem, to powinnaś zapamiętać Lubisz , lubisz pograć ludziom na nerwach .
Ale mnie tylko rozgrzewa taka słowna przepychanka .Potrenuję sobie na Tobie ,skoro tak sobie życzysz .
Musisz być bardzo nieszczęśliwy i sfrustrowany .A może chcesz o tym porozmawiać?
Wszędzie ,gdzie się pojawisz wywołujesz zamierzony zamęt ,a pozostawiasz jakiś taki ... niesmak .
Ale właśnie o to Ci chodzi .

Teraz ja dam Ci radę ( w drodze rewanżu ,rzecz jasna ) : łyknij coś mocniejszego dla odmiany i pobaw się z jakąś
laską -może Ci ulży .

A propos kolesia
jedziesz do mnie z tekstem odważnie ,opierdzielasz mnie ,stawiasz na baczność ,pouczasz i ... masz jeszcze o pretensje o taką błahostkę.



merit - 07-08-2007 18:51
Wszystkim ,którzy zechcieli coś sensownego napisać w tym wątku -serdeczne dzięki .

Nie jestem pieniaczką i awanturnicą ,choć mam temperament i charakterek .
Staram się sprawy załatwiać z bardzo dużą dozą rozsądku ,więc i tym razem dobrze przemyślę następne posunięcie .
Chyba nie chce mi się latać po sądach ,bo znam przyjemniejsze zajęcia od tego .
Jestem zdania ,że nie powinno się palić za sobą mostów ,bo nikt nie wie, kto kogo i kiedy może potrzebować . Może się przecież zdarzyć ,że to kiedyś ona będzie coś ode mnie potrzebować .



Barbossa - 07-08-2007 20:14


Lubisz , lubisz pograć ludziom na nerwach .
Ale mnie tylko rozgrzewa taka słowna przepychanka .Potrenuję sobie na Tobie ,skoro tak sobie życzysz .
Musisz być bardzo nieszczęśliwy i sfrustrowany .A może chcesz o tym porozmawiać?
Wszędzie ,gdzie się pojawisz wywołujesz zamierzony zamęt ,a pozostawiasz jakiś taki ... niesmak .
Ale właśnie o to Ci chodzi .

Teraz ja dam Ci radę ( w drodze rewanżu ,rzecz jasna ) : łyknij coś mocniejszego dla odmiany i pobaw się z jakąś
laską -może Ci ulży .

A propos kolesia
jedziesz do mnie z tekstem odważnie ,opierdzielasz mnie ,stawiasz na baczność ,pouczasz i ... masz jeszcze o pretensje o taką błahostkę.
widzę, że anonimowość forum dodaje Ci odwagi, jedankże proponuję jeszcze trochę potrenować (ale na kimś na zywca), a może sąsiadowi powiesz nu nu!

wydawałoby się, że w Krakowie sama bohema i kultura z wyższej półki, a tu proszę - buraczki jak wszędzie
dasz sobie radę z sąsiadem :-)

i to już chyba wszystko (nie) na temat



luk__25 - 07-08-2007 22:25

Wszystkim ,którzy zechcieli coś sensownego napisać w tym wątku -serdeczne dzięki .

Nie jestem pieniaczką i awanturnicą ,choć mam temperament i charakterek .
Staram się sprawy załatwiać z bardzo dużą dozą rozsądku ,więc i tym razem dobrze przemyślę następne posunięcie .
Chyba nie chce mi się latać po sądach ,bo znam przyjemniejsze zajęcia od tego .
Jestem zdania ,że nie powinno się palić za sobą mostów ,bo nikt nie wie, kto kogo i kiedy może potrzebować . Może się przecież zdarzyć ,że to kiedyś ona będzie coś ode mnie potrzebować .
Moje zdanie jest takie: jeżeli mi i automatycznie mojej rodzinie ktoś groziłby grabiami po łbie dostać to na pewno nie przyjąłbym stanowiska zacytowanego wyżej.
miłej nocki



Majka - 08-08-2007 09:54

Może ktoś miał podobny problem.

Robiłam wznowienie granic mojej działki i geodeta twierdzi ,że początek mojej dziłaki to koniec ogrodzenia sąsiadów.
Oni twierdzą ,że 0,5 m jest jeszcze ich własnością .
Kiedy geodeta spisywał protokół z tej czynności ,wywiązała się awantura między sąsiadką ,jej synem i mną .Grożono mi nawet ..."że oberwę grabiami po łbie".
Czy ktoś wie co ja mam zrobić z tym wszystkim ?
Chciałabym zrobić swoje ogrodzenie .Tylko gdzie ???
czyli jak?
- nie pozwalają dostawić ogrodzenia do ich płotu?
- chcą, abyś zostawiła 0,5m wolnego przejścia?

wyglada na to, że oni ogrodzili sie dobrze, albo w granicy :roll: ,

jeżeli tak:
to możesz im napomknąć, że nie będa musieli przestawiać ogrodzenia, 8)



mako5 - 08-08-2007 11:49

czyli wiesz o co mi chodziło - może jednak warto jakoś załagodzić... albo chociaż spróbować... a nie od razu na noże Załagodzić można próbować dopóki się da. Ale niekoniecznie oddając darmo coś za co się zapłaciło i na co się ciężko pracowało. Można jeszcze inną taktykę przyjąć. Zapytać sąsiada (oczywiście w obecności dużej ilości świadków) po pierwsze dlaczego chce Ci ukraść kawałek Twojego gruntu i po drugie który kawałek swojej działki odda Ci w zamian :-).



mako5 - 08-08-2007 11:57

świetna akcja, spróbuj podobnie... :-). Później tylko dochodziły do mnie słuchy że sąsiedzi aby zachować twarz (przecież to najważniejsze) i przy okazji nas pogrążyć opowiadali po okolicy sąsiadom że nie mogli z nami wytrzymać i dlatego to oni postawili to ogrodzenie ;-). Ja w rewanżu też poopowiadałem różne rzeczy sąsiadom o naszych sąsiadach awanturnikach. Wierzyć im się nie chciało choć ja akurat mówiłem prawdę...



Barbossa - 08-08-2007 13:54

Można jeszcze inną taktykę przyjąć. Zapytać sąsiada (oczywiście w obecności dużej ilości świadków) po pierwsze dlaczego chce Ci ukraść kawałek Twojego gruntu i po drugie który kawałek swojej działki odda Ci w zamian :-). cóż jak coś się kradnie, to chyba nie po to, aby oddać coś w zamian
przynajmniej ja tak nie robię



Renia - 08-08-2007 14:12

Ja w rewanżu też poopowiadałem różne rzeczy sąsiadom o naszych sąsiadach awanturnikach. Wierzyć im się nie chciało choć ja akurat mówiłem prawdę... Często tak bywa, że wierzy sie temu, kto bzdury opowiada....ale najczęsciej wierza te osoby, które same opowiadaja bzdury i robia plotki.
Madry, rozsądny i na poziomie czlowiek szybko potrafi odrzucic ziarno od plew.
Ja np. słysze różne bzdury, które wokół ludzie wymyslaja i nie reaguję, nie podejmuje dyskusji, nie rozszerzam watku itp., bo szkoda jest mojego czasu.... po jakiejkolwiek rozmowie powstana kolejne bzdury, których nie będe w stanie odkręcić, bo i po co zreszta ?
Po prostu olewam wszystko, od jakiegos czasu z wiekszością na "dzień dobry", bo tylko z tych dwóch słów nie da sie niczego stworzyć.

Wcale to nie takie oczywiste, że z sąsiadami powinnismy utrzymywac jakieś stosunki, mniejsze czy wieksze. Ja - po różnych mniejszych czy wiekszych incydentach nastawiam sie, że tylko "dzień dobry", żadnych innych kontaktów.
Sąsiedzi do niczego nie sa potrzebni, przezyłam całe zycie w bloku i nie potrzebowałam nikogo do niczego. Potrzebny jest mąż, dzieci, rodzice - jak mieszkaja z nami.....
O pomoc moge przecież poprosic przyjaciół czy znajomych, którzy mieszkaja gdzie indziej, jak będa chcieli, to przyjada i pomogą.....
Tyle różnych historii nasłuchałam sie o sąsiadach, którzy praktycznie wiele widza i słysza, przychodza do naszego domu, w oczy picują, a poza plecami plota niestworzone rzeczy....
Coraz mniej normalnych i zyczliwych ludzi na tym świecie !
Nie jestem nastawiona pozytywnie do kontaktów międzyludzkich, niestety ! :-?



Renia - 08-08-2007 14:14
[quote="Barbossa"]
cóż jak coś się kradnie, to chyba nie po to, aby oddać coś w zamian
przynajmniej ja tak nie robię
mhm, tzn. że kradniesz czasem ? Czy też źle zrozumiałam ? No masz odwage sie tak publicznie przyznać....



Barbossa - 08-08-2007 14:16
oczywiście,
ostatnio ukradłem w firmie wkład do długopisu, w zamian nic nie zostawiłem;
może powinienem :roll:



Renia - 08-08-2007 14:19
no może chociaz jakis dobry uczynek, jak nie fant...



cemik1 - 08-08-2007 14:32

Sąsiedzi do niczego nie sa potrzebni, przezyłam całe zycie w bloku i nie potrzebowałam nikogo do niczego. Potrzebny jest mąż, dzieci, rodzice - jak mieszkaja z nami.....
O pomoc moge przecież poprosic przyjaciół czy znajomych, którzy mieszkaja gdzie indziej, jak będa chcieli, to przyjada i pomogą.....
Chyba niezbyt mogę się z tym zgodzić. Szczególnie w czasie budowy dobre stosunki z czujnym sąsiadem są przeliczalne zarówno na stan nerwów inwestora jak i na złotówki. Można zacząć od wody i prądu i poprzez przechowanie co cenniejszych materiałów i narzędzi dojść do względnego spokoju o losy zgromadzonego na budowie majątku.
Później też sąsiad prędzej zauważy krążącą w pobliżu ciężarówkę, nocnych gości, usłuszy alarm czy zauważy dym. A i nakarmienie psa podczas kilkudniowego urlopu, czy dosypanie worka węgla do podajnika nie powinno być problemem.
To wszystko oczywiście na zasadach wzajemności.
Co poradzą w tych sytuacjach, nawet nalepsi, znajomi mieszkający znacznie dalej? To jest właśnie różnica pomiędzy blokiem a domkiem. Tam sąsiedzi mogli tylko zalać mieszkanie, balangować do rana czy wyprowadzać psa na plac zabaw. Jak przychodził nieproszony gość to nikt nic nie widział a jak, równie piękna jak żona, nieznana kobieta to był powód do komentarzy. Na wsi jest jednak trochę inaczej. Nawet nieznane dzieci mówią na ulicy "Dzień dobry".



luk__25 - 08-08-2007 14:38

Sąsiedzi do niczego nie sa potrzebni, przezyłam całe zycie w bloku i nie potrzebowałam nikogo do niczego. Potrzebny jest mąż, dzieci, rodzice - jak mieszkaja z nami.....
O pomoc moge przecież poprosic przyjaciół czy znajomych, którzy mieszkaja gdzie indziej, jak będa chcieli, to przyjada i pomogą.....
Chyba niezbyt mogę się z tym zgodzić. Szczególnie w czasie budowy dobre stosunki z czujnym sąsiadem są przeliczalne zarówno na stan nerwów inwestora jak i na złotówki. Można zacząć od wody i prądu i poprzez przechowanie co cenniejszych materiałów i narzędzi dojść do względnego spokoju o losy zgromadzonego na budowie majątku.
Później też sąsiad prędzej zauważy krążącą w pobliżu ciężarówkę, nocnych gości, usłuszy alarm czy zauważy dym. A i nakarmienie psa podczas kilkudniowego urlopu, czy dosypanie worka węgla do podajnika nie powinno być problemem.
To wszystko oczywiście na zasadach wzajemności.
Co poradzą w tych sytuacjach, nawet nalepsi, znajomi mieszkający znacznie dalej? To jest właśnie różnica pomiędzy blokiem a domkiem. Tam sąsiedzi mogli tylko zalać mieszkanie, balangować do rana czy wyprowadzać psa na plac zabaw. Jak przychodził nieproszony gość to nikt nic nie widział a jak, równie piękna jak żona, nieznana kobieta to był powód do komentarzy. Na wsi jest jednak trochę inaczej. Nawet nieznane dzieci mówią na ulicy "Dzień dobry". Dzieci mówią dzień dobry... :D gdzie Ty mieszkasz?
Czytając ten post poczułem się jak w bajk :-? owej krainie miodem i mlekiem płynącej...............................



Renia - 08-08-2007 14:38
[quote="cemik1"]
To wszystko oczywiście na zasadach wzajemności. Jesli tak, to faktycznie masz racje. Tylko ile jest takich przypadków, gdzie sąsiad to prawie jak rodzina, a nawet więcej. Wokół słyszy sie tylko smutne historie .....



cemik1 - 08-08-2007 14:46

Dzieci mówią dzień dobry... :D gdzie Ty mieszkasz? W Złejwsi. Poprzednio mieszkałem w Książkach i jak, nie mówiłem, jako dziecię, sąsiadom "Szczęść Boże" to wieczorem była szkoła. Ale garb mi przez to nie wyrósł.



Renia - 08-08-2007 15:00

gdzie Ty mieszkasz?
Czytając ten post poczułem się jak w bajk :-? owej krainie miodem i mlekiem płynącej...............................
No tak, bo jak na co dzień czyta sie posty forumowiczów o tym jak to sąsiad chce 0,5 metra ziemi zawłaszczyć albo jak podkablował, że bez pozwolenia zaczęło sie budowe lub jak wyrzuca smieci na nasza działke przez płot lub jak bez przerwy go denerwuje to, że my żyjemy, oddychamy, rozmawiamy, bywaja u nas goście, a on chciałby ciszy i spokoju ..... to można poczuc sie jak w krainie basni.....



mako5 - 08-08-2007 15:20

Często tak bywa, że wierzy sie temu, kto bzdury opowiada....ale najczęsciej wierza te osoby, które same opowiadaja bzdury i robia plotki. Oczywiście że tak ale jak mówi powiedzenie nieobecni nie mają racji. Jak będą słyszeć tylko relacje od "przeciwnika" to nie będzie dobrze.


Madry, rozsądny i na poziomie czlowiek szybko potrafi odrzucic ziarno od plew. Liczysz na to że tylko takich masz sąsiadów? :-)


Sąsiedzi do niczego nie sa potrzebni, przezyłam całe zycie w bloku i nie potrzebowałam nikogo do niczego. Potrzebny jest mąż, dzieci, rodzice - jak mieszkaja z nami.....
O pomoc moge przecież poprosic przyjaciół czy znajomych, którzy mieszkaja gdzie indziej, jak będa chcieli, to przyjada i pomogą.....
Hmmm, no nie do końca. Zależy od typu pomocy. W pomocy budowlanej znajomi mogą być bezużyteczni. Żaden znalomy nie zastąpi sąsiada od którego większość budowy brałem prąd, wodę czy tego który pozwolił przekopać swój ogródek abym ja miał gaz. Na dodatek między sąsiadami a Tobą jest ogrodzenie które często wspólnymi siłami się stawia lub utrzymuje. Niestety przy działce jest mocno inaczej niż w bloku gdzie wszystkie wspólne rzeczy załatwia spółdzielnia lub wspólnota. Tu wszystko trzeba załatwić samemu.


Tyle różnych historii nasłuchałam sie o sąsiadach, którzy praktycznie wiele widza i słysza, przychodza do naszego domu, w oczy picują, a poza plecami plota niestworzone rzeczy.... W bloku też tak robią więc to chyba nic nowego :lol:



mako5 - 08-08-2007 15:23

cóż jak coś się kradnie, to chyba nie po to, aby oddać coś w zamian Dokładnie. I dlatego taki tekst powinien dać sąsiadowi do myślenia (o ile myśli). Aby spojrzał na całość nie pod kątem że ktoś mu zabiera coś co "zawsze" miał tylko że to on usiłuje kogoś okraść.


przynajmniej ja tak nie robię No tego wolę nie komentować :)



Renia - 08-08-2007 18:24
[quote="mako5"]

Madry, rozsądny i na poziomie czlowiek szybko potrafi odrzucic ziarno od plew. Liczysz na to że tylko takich masz sąsiadów? :-)

Nie, wprost przeciwnie , jestem przekonana, że takich nie będzie i dlatego "z góry" ustawiam sie tak niezbyt pozytywnie.
Generalnie wychodze z zalożenia, że jak ktoś wierzy w każdą wypowiedzianą bzdure i nie zadaje sobie trudu, żeby cos sprawdzic lub chociazby przeanalizować, to szkoda jest czasu dla niego, aby mu cokolwiek udowadniac i odkręcać te bzdury. Odkręcisz jedno, a za chwile on uwierzy w nastepną bzdurę. Że masz kochankę, że masz pieniądze bo kradniesz, że Twoja nastoletnia córka jest w ciąży lub dokonała aborcji.... itp.
Jedni wymyslają te bzdury, a drudzy w to wierzą i taki mają swój światek.... plotek i ciekawostek. Czasami sensem ich zycia jest tylko zycie innych ludzi, własnego praktycznie nie mają.....
Staram sie byc jak najdalej od takich ludzi, zabieraja czlowiekowi dobrą energię i radość zycia.

No z tym prądem i wodą od sąsiada, to oczywiście masz rację. Czasem przesadzam.



merit - 08-08-2007 18:50

Może ktoś miał podobny problem.

Robiłam wznowienie granic mojej działki i geodeta twierdzi ,że początek mojej dziłaki to koniec ogrodzenia sąsiadów.
Oni twierdzą ,że 0,5 m jest jeszcze ich własnością .
Kiedy geodeta spisywał protokół z tej czynności ,wywiązała się awantura między sąsiadką ,jej synem i mną .Grożono mi nawet ..."że oberwę grabiami po łbie".
Czy ktoś wie co ja mam zrobić z tym wszystkim ?
Chciałabym zrobić swoje ogrodzenie .Tylko gdzie ???
czyli jak?
- nie pozwalają dostawić ogrodzenia do ich płotu?
- chcą, abyś zostawiła 0,5m wolnego przejścia?

wyglada na to, że oni ogrodzili sie dobrze, albo w granicy :roll: ,

jeżeli tak:
to możesz im napomknąć, że nie będa musieli przestawiać ogrodzenia, 8) Cześć Majeczko .

Oni twierdzą ,że od ich ogrodzenia jest jeszcze 0,5 m ich działki .
Z dokumentów wynika ,że to nieprawda .
Ale rozmowa z nimi to rzecz trudna .Najpierw mówili ,że mają dokumenty na potwierdzenie tego .Więc czekałam miesiąc cierpliwie .
W końcu zaczęłam ją ponaglać i przyniosła ...wyciąg z ksiąg wieczystych .
Dowiedziałam się ,że jej działka powinna mieć 17 arów ,a podobno nie ma .
Więc pewnie szuka zaginionej połowy ara u mnie ,bo żywcem już nie ma gdzie.
Budynek mam wytyczony 3 m od granicy .



Renia - 08-08-2007 19:13

Oni twierdzą ,że od ich ogrodzenia jest jeszcze 0,5 m ich działki .
Z dokumentów wynika ,że to nieprawda .
Ale rozmowa z nimi to rzecz trudna .Najpierw mówili ,że mają dokumenty na potwierdzenie tego
W końcu zaczęłam ją ponaglać i przyniosła ...wyciąg z ksiąg wieczystych .
Dowiedziałam się ,że jej działka powinna mieć 17 arów ,a podobno nie ma
Dawniej był taki zwyczaj, że zostawialo sie 0,5 m od granicy, po to, aby wejść po "swojej" ziemi i pomalowac siatke z drugiej strony..... nie wkraczając na teren sąsiada. Jesli z sąsiadem mialo sie na pieńku, to mógłby nie wpuścić... dlatego tak to bylo.
Twoi sąsiedzi widocznie zapomnieli, że jednak nie zostawili te 0,5 m lub sie pomylili w obliczeniach i mysląc , że zostawili - zrobili ogrodzenie w granicy.
Jedynym "dokumentem" jest słupek graniczny, który wskazuje własciwa granicę działki. Wyciag z ksiag wieczystych potwierdza tylko kto jest aktualnym włascicielem działki - przetłumacz tym sąsiadom to.
Zapytaj ich gdzie to pisze, że działka powinna mieć 17 arów i dlaczego "podobno nie ma". No przeciez geodeta może wyznaczyc wszystkie granice i mozna będzie obliczyc wielkość działki.
Może im pradziadek powiedział "na oko" że 17 i oni do dzisiaj sie na tym opierają ?
Z tego co piszesz - sprawa jest smieszna i oni nic nie maja na obrone swojego stanowiska.



mypal - 08-08-2007 19:37
Chyba że wskazuje niewłaściwą :>

Ogólnie rzecz biorąc masz rację ale nie do końca ;). Nie zapominaj że KW składa się z czterech działów. W drugim jest informacja o nieruchomości, w tym również o jej powierzchni.

No ale przecież trzeba za to zapłacić. A po co skoro oni i tak "wiedzą" jak powinno być.



mariusz997 - 18-08-2007 02:59
Witam
Mam podobny problem a mianowicie - jakiś czas temu nowy sąsiad zakupił od gminy działkę z budynkiem i ogrodzeniem. Przed sprzedażą gmina najęła geodetę który wytyczył granicę - byli przy tym obecni nowy sąsiad i mój ojciec - obydwaj zaakceptowali pomiary i podpisali się na protokole geodety nic nie kwestionując.
Ogrodzenie sąsiada znajduje się ok 30cm od wytyczonej granicy w stronę jego działki (czyli wszystko zgodnie z przepisami).
Po pewnym czasie (i kilkukrotnej pomocy z naszej strony w różnych naprawach i remoncie) sąsiad zaczepił ojca z informacją, że znalazł jakieś stare przepisy w których jest napisane, że mamy mu odstąpić 60 cm naszej działki ponieważ on musi mieć miejsce na wjazd taczkami i innmi rzeczami w celu konserwacji ogrodzenia.
Oczywiście pomysł totalnie absurdalny i bzdurny ale mam prośbę do grupowiczów - czy ktoś posiada i mógłby podesłać na email (lalamido@poczta.fm) przepis (lub numer ustawy) w której jest napisane, że słupki graniczne wytyczają linię które jest granicą dwóch działek i to co po lewej to moje a co prawej to twoje - wiem, że dla normalnego człowieka jest to oczywiste ale gość jest inteligentny inaczej (a żeby było ciekawie to były geodeta - tak twierdzi ale mam wątpliwości). Gdybym miał tą ustawę to bym wydrukował i przybił mu do czoła coby nie musiał jej szukać :lol: . Z góry dziękuję za pomoc.
Pozdrawiam
Mariusz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ricofoto.xlx.pl