Przygoda ze Słoneczkiem w tle
Afrodyta - 30-07-2009 17:23
Nasz optymizm dał o sobie znać tutaj
NASZ WŁASNY SZACUNKOWY KOSZT BUDOWY MARZEC 2007
wartość działki.......................................... .5 000
projekt........................................... .........3 500
M-ki .................................................. ..... 3 100
pustaki żużlowe ........................................8 000
cement............................................ ....... 2 800
zbrojenie......................................... ........ 2 500
porotherm Jopka.................................... 20 000
twrriva........................................... ........10 000
wywiązka......................................... ....... 5 000
ocieplenie, izolacja dachu............................3 000
pokrycie dachu+rynny................................7 000
okna drzwi, brama, schody........................11 500
CO................................................ ..........8 000
kominek........................................... ...........600
woda, kanalizacja, szambo...........................4 000
prąd /okablowanie+gniazda/........................1 000
podłączenie kanalizy i prądu.........................8 000
elewacja zew.+podjazd+schody zew.+taras...8 000
wyposażenie łazienek i podłogi....................20 000
RAZEM 130 900,00
Afrodyta - 30-07-2009 17:34
A teraz kilka słów wyjaśnienia
Piec do CO na początek planowaliśmy ten, który używamy obecnie.
Możemy wykręcić ponad 50 szt żeberek kaloryferów i wymontować większość rur.
Kominek miał być otwarty, murowany z cegieł, typowa tradycja i klimat.
Podłogi obowiązkowo drewniane.
Żadnej podłogówki.
Afrodyta - 30-07-2009 17:46
Jakoś w marcu Duży wyniuchał promocję w Castoramie na kable. Nabyliśmy po 100m dwu- i trzy-żyłowego przewodu do nowego domku :lol:
Wyniuchałam jeszcze w tejże samej Castoramie promocję na luksfery. Nabyliśmy 2 paczki tj chyba 16szt. Leżą sobie w mojej wielkiej szafie i niedowidzę ile jest w paczce :oops: :wink:
Za cały zakup poszło 487zł.
Afrodyta - 30-07-2009 19:19
Profilaktycznie dużo wcześniej zamówiłam 2 palety cementu /mając nadzieję, że starczy/, więc sobie stoi i czeka u rodzinki w hurtowni :lol: :lol: :lol: Cena - 500zł/paletę, przełom stycznia i lutego, chyba :oops: dostawa - w razie potrzeby :lol:
Zbrojenie też należało nabyć, celem wcześniejszego związania :wink:
Tak więc policzyłam i zamówiłam
45 szt 12-ki
800m 6-ki
500m wiązałkowego
Całość metalowa kosztowała 2024zł :wink:
Afrodyta - 31-07-2009 09:47
Tato mój kochany wynalazł gdzieś w swojej rodzinnej miejscowości rozsypującą się stodołę. Stało toto sobie na polu od dawna nieużywane, z resztkami słomy w środku i zawaloną częściowo ścianą szczytową i kompletnie bez dachu.
Właściciel był chętny oddać cegły /ręczna robota, ciut większe od obecnych i w bardzo dobrym stanie/ za darmo! Pod warunkiem, że rozbierzemy sami i sprzątniemy pole :roll: :lol: :wink:
Tyle materiału za free! Bierzemy! O transport będziemy martwić się później, jak będziemy wiedzieli ile tego będzie :roll: :wink:
Afrodyta - 31-07-2009 09:47
No i zaczęło się jeżdżenie :roll: Najpierw oczywiście zawieźliśmy około 20 palet, żeby mieć na co układać nasz odzysk. Tu się nasza kochana Smoczyca spisała, kilka palet na pakę i przyczepka i mogłam jechać.
Duży wziął urlop i z moim tatą (75lat i nie da się go z budowy ściągnąć) co rano jeździli na demolkę.
Każdą cegłę trzeba było rozdzielić i obtłuc ze starej zaprawy. Porozdzielać i poukładać na palety, tak aby się nie rozleciało :roll:
Pracowałam na dwie zmiany i po pracy codziennie przez tydzień zasuwałam układać cegły. Później przerwa, bo praca na po południe. No jazdę miałam niezłą. :roll:
Od rana obaj zdążyli tyle naszykować, że musiałam sie nieźle uwijać, aby do wieczora posprzątać. :roll: Pełne cegły na jedną paletę, połówki na drugą.
Później tata powiedział, że te pokruszone też mam ładować, bo się wszystko wykorzysta. Do głowy mi nie przychodziło jak można wykorzystać ćwiartki cegieł :o
Afrodyta - 31-07-2009 09:48
W 2 tygodnie urlopu Dużego było jakieś 22-24 palety cegły z odzysku :o I jeszcze zostało :o :roll:
Jeździliśmy więc z Dużym popołudniami a mój Tato od rana. Do pomocy przyszła pod koniec miejscowa rodzina, kuzynka, jej mąż i 3 synów. I tak mieliśmy dobrze, bo kuzynka nas przez ten czas karmiła ciepłym posiłkiem, kawką i kompotem poiła:lol: Dzięki Kryśka :lol:
Całość prac rozbiórkowych zajęła nam ponad 3 tyg. :roll: Odzyskaliśmy 31 palet dobrej jakości cegły. Zanim Duży załatwił transport, Tato mój odzyskał jeszcze 2 palety resztek :roll: i posprzątał, z gałęzi i innych niechcianych przez nas rzeczy, miejsce po stodole.
Do transportu były 33 palety tj. jakieś 11 000 cegieł /przeliczałam w/g palety z pełnymi cegłami/
SPORO!!!! :lol: :lol: :lol:
Afrodyta - 01-08-2009 14:57
Kwiecień 2007 minął na kuciu i układaniu cegieł :wink:
Ale po drodze dostałam fona, że muszę odebrać cement z hurtowni, bo mu się gwarancyja zbiera ku końcowi i należałoby zużyć gada :-? Cóż było robić? Kazałam przywieźć na działkę i tyle. :roll: Przywieziony, zrzucony /recznie/ przeze mnie i kierowcę /syna kuzynki :wink: / został ostreczowany i czekał na swój czas :wink:
Afrodyta - 01-08-2009 15:03
Ale wiecie co? W tym kwietniu to mieliśmy pogodę jak w lato :lol: Ażnależy PODZIĘKOWAĆ :lol:
Afrodyta - 03-08-2009 15:44
W maju udało się wreszcie Dużemu załatwić transport cegieł z odzysku :D Przywieźli wszystko gdy byłam w pracy :-? . Znowu nic nie widziałam i nic nie wiem, prócz tego, że ubyło nam z kieszeni 750zł. Do tego były jeszcze przywiezione wielkie "bale" drewniane. 2800x14x35 takie mniej - więcej mają wymiary :roll: W stodole służyły jako część jednej ze ścian :o
Afrodyta - 03-08-2009 16:29
Natomiast w czerwcu zaczęło się coś dziać :D
Dostałam fona od architekta, że "na pewno dostaniemy PNB" Jasne, wiszę mu jeszcze 1500 zeta, to się przed wakacjami odezwał po urzędzie sprawę przyspieszył, żeby mieć drobne na wakacje. Mnie to akurat, bo już załatwiałam koparke do piwnicy, tylko nie mogłam ustalić terminu.
Afrodyta - 03-08-2009 16:32
Jeszcze w któryś dzień wleciał geodeta i chciał wyznaczać budynek :o ???
Jak? Dlaczego? PNB jeszcze nie ma!
On na to, że mam się nie martwić, bo na pewno będzie, a jak mam dobrych sąsiadów, co mnie nie podkablują, to mogę nawet zacząć kopać. :o :o :o
Tylko chłpopina miał problem z wyznaczeniem budynku, Niektóre miejsca były tak zawalone paletami cegieł, że ledwo można było bezpieczną odległość znaleźć do wbicia desek. Oznaczyliśmy budynek przed przywiezieniem palet, ale ciut za blisko. A i niektóra paleta się jakby ciut nie tak ustawiła...
W każdym razie się udało i domek miałam osadzony jeszcze przed PNB :oops: :lol: Tylko o tym sza... :wink:
I se straciłam 200 zeta. :evil: A miało być w cenie mapek i wytyczenia :evil:
Afrodyta - 03-08-2009 17:18
No i stało się!
Zaczęliśmy prace ziemne przed uzyskaniem PNB :oops: Zamówiona koparka przyjechała w drugi piątek czerwca, z "kumatym gościem" za operatora. I cóż się ciekawego okazało? Ów "kumaty gość" to mój kumpel jeszcze ze szkolnych czasów :o :lol: :lol: :lol: Trochę pogadaliśmy o starych czasach, ale ... płacę za to gadanie. Więc przeszliśmy do prac właściwych.
Konkretnie spytał co i jak ma być zrobione, gdzie ziemię dać, gdzie humus, jak głęboko chcę piwnicę itp.
No i znalazł coś, czego nikt się nie spodziewał.......jak już zdjął pewną warstwę ziemi, to okazało się, że pod całą działką mam bardzo dobrej jakości .....glinę! :o
I co z tym fantem zrobić?
Kazałam glinę wywozić do tyłu na jedną stronę, a resztę ziemi na drugą. Z przodu już były dwie wielkie sterty humusu. Musiało zostać miejsce na piasek do fundamentów i ustawienie sprzętu.
Zagłębienie piwnicy w gruncie było na metr z hakiem, kumpel pyta, czy nie głębiej, bo gdy trzeba będzie wyrównać przy stropie, to może wyjść za wysoko nad ziemię? Ja - nieee....bo garaż w piwnicy i będzie gorszy wjazd...
Powiem Wam jedno, w życiu nie widziałam, żeby ktoś tak śmigał koparko-ładowarką jak on :o i to na takiej małej powierzchni! :o :lol:
Ale,ale, to nie wszystko! On przyjechał z taką wąską łychą do kopania samych fundamentów, a fundamenty nie wyznaczone! Geodeta owszem wyznaczył, ale same narożniki, resztę mieliśmy z Dużym zrobić sami, jak będzie już zagłębienie na piwnicę. Gdybym wiedziała, jak się cała ta historia skończy, to wzywałabym Dużego, do ekspresowego wyznaczania tych nieszczęsnych fundamentów. A tak powiedziałam, że mamy cały tydzień na kopanie i"damy radę"
Tak więc pożegnałam kumpla nieco zdziwionego, że ktoś ręcznie będzie kopał fundamenty.
Afrodyta - 03-08-2009 17:47
W ten sam piątek, wyznaczyliśmy fundamenty i się zaczęło...
Ja w jednym końcu Duży w drugim, szpadlami kopaliśmy co należy.
A było tego równiutko 60m, szer 66 i 55cm i głębokości 50cm.
Niewiele prawda?>>>>>To spróbujcie sobie tego numeru w glinie twardej jak skała! Którą trzeba skrobać po 1cm, żeby szpadel wchodził i się nie klinował, bo nie dość, że glina twarda, to jeszcze tłuściutka jak nie wiem co! :o
Przez tydzień po pracy kopaliśmy oboje, ale Duży musiał zostawać dłużej, więc w drugim tygodniu, mój Tato codziennie przyjeżdżał i kopał razem ze mną! Oczywiście jeszcze trzeba było ugotować obiad i nakarmić, i Tatę. A to wszystko do 12.30-tej, bo później do pracy :roll: Tato zostawał i kopał sam.
Z jednej strony to się cieszyłam, bo prace się posuwały, ale z drugiej, to żal mi było ojca, że się z tą gliną tak męczy.
Afrodyta - 04-08-2009 08:55
Z gliną na działce to jest na prawdę historia :roll: :lol:
Buduję na wzgórku, 200-300m ode mnie jest prywatna mała żwirownia, 5km ode mnie była wielka żwirownia /dopóki nie dokopali sie do źródła wody i wybiła, zrobił sie ogromny staw na ryby/ miejscowość nie od parady nazywa się Piaski, a na mojej działce jest kilkumetrowej głębokości pokład gliny!
Jak to pięknie określił adam_mk /chyba poprawnie napisałam nicka.../ mieszkam na czapce z gliny :D
Afrodyta - 04-08-2009 09:14
27.06.07 dostaliśmy POZWOLENIE NA BUDOWĘ
Afrodyta - 04-08-2009 09:26
27. 06 to środa a w sobotę chcieliśmy zalewać fundamenty. Wiadomo pogoda dobra, później tylko deszcze :-? A tu jeszcze fundament nie wykopany! Ech ta glina :evil: Nawet zalanie wodą na 12h jej nie rozmiękło, tylko z wierzchu trochę błotka się robiło i dalej to samo :roll:
Duży rano przed pracą zasuwał kopać, później przyjeżdżał Tato i kopał, ja też kopałam, i Duży po pracy do samej nocy...i jeszcze w sobotę raniutko Duży szedł ostatnie 1,5 wykopać! :roll:
Afrodyta - 04-08-2009 09:43
No i zapomniałam, że z początkiem czerwca zaczęły sie robić zbrojenia :oops:
Tato zrobił na podwórku takie "stojaki" w kształcie odwróconej litery L, i bardzo sprytne narzędzie do wiązania. Taki kawałek drutu 6-ki też wygiął w L-kę i zaostrzył koniec. No i przywiózł od znajomego domowej roboty "naginacz", takie cósik, co znacznie ułatwiło kształtowanie strzemion :D Sposób wiązania to też nauka Taty. :D
Przyznam się Wam. Mój tato przez 10 lat na emeryturze pracował jako pomocnik murarza. Nie umiał usiedzieć w domu, dla Niego najlepszy odpoczynek, to na świeżym powietrzu.:D
Jak Kierbud przyjechał i zobaczył, że zbrojenie stoi 4 szt położone jedno na drugim, to nawet nie podchodził..."jak tak stoi i się nie przekrzywia, to jest na pewno dobrze zrobione" :D
Afrodyta - 04-08-2009 12:24
Ale najważniejsza budowla na działce, powstała jeszcze wiosną...zanim nastąpił cegielniany bum rozbiórkowy...
http://i929.photobucket.com/albums/a...a/IMG_1515.jpg
a stoi do dnia dzisiejszego jak widać :D
Afrodyta - 05-08-2009 09:38
W piątek po południu przyjechał piasek do fundamentów. Został wsypany do dziury na piwnicę, dzięki czemu mogliśmy pracować na dole podczas zalewania fundamentów. Było go tyle, że nam powpadał do rowów fundamentowych i trzeba było biegusiem wybierać.
Duży przywiózł też taką wielgaśną betoniarkę od sąsiada, chyba miała 240 litrów:roll: i była na siłę. Nasza dla porównania ma 80 litrów.
Afrodyta - 05-08-2009 09:39
Sobota 30.06.07 ZALEWANIE FUNDAMENTÓW
Z rana musiałam porozciągać kable do siły i prądu. Przytargać naszą małą betoniarkę, podłączyć, nalać wody do beczek, nawieźć cementu do dwóch stanowisk. Powyjmować sipy i wiadra, poukładać deski na przejazdy, powkładać podkłady pod zbrojenie.
Duży w tym czasie jeszcze kopał ostatnie 1,5m. Później poszliśmy na śniadanie i po śniadanku przenosiliśmy zbrojenie na miejsce docelowe. W międzyczasie dojechał jeden szwagier, drugi szwagier i brat Dużego wstali /bo mieszkali na tym samym podwórku/ i razem nosiliśmy zbrojenie. A tak po 8-mej przyjechali moi rodzice. Tata by nie odpuścił takiego "nawalania" łopatą, a mamę ściągnęłam prawie siłą, żeby się dziećmi zajęła, gdy ja będę na budowie.
Afrodyta - 10-08-2009 17:14
Niezła jazda była przy tym zalewaniu :roll:
Z rana słońce, tak do 9-tej, później zaczęło padać i to dość mocno :evil: Ewakuowaliśmy się do szopki i.......zastanawialiśmy się czy jechać dalej z robotą. Ale po ok 20-30 min. tylko kropiło i doszliśmy do wniosku, że to nawet dobrze dla betonu, a i nam będzie się lepiej pracowało. A jeszcze później to już całkiem świeciło słonko :roll:
Tak więc ja latałam z taczką, w której były po 3 worki z cementem i uzupełniałam wodę w beczkach /biegając do sąsiadów kręcić kurkiem/ Duży z bratem i moim ojcem obstawiali dużą betoniarkę, małą dwóch szwagrów. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Jeszcze w międzyczasie biegałam do domu dopilnowywać dzieci. Mama moja jakoś wolała sprzątać niż pilnować by 3-letnie dziecko nie zwiewało pomagać tatusiowi :-? No i trzeba było drugie śniadanie zrobić "robotnikom", i obiad nieco później. A ile logistyki trzeba, żeby zgrać w czasie puste betoniarki i jedzonko na stole i wyrobić się ze swoimi obowiązkami. Stół oczywiście plastik i na działce, aby chłopcy nie tracili czasu na bieganie do domu.
Tego dnia to absolutnie wszystko w biegu robiłam, nawet po flachę biegiem. Krinke pyfka też przywlekłam.
Afrodyta - 10-08-2009 17:15
Oczywiście brakło nam cementu, wiec ja za telefon i do kuzyna, że TO MUSI PRZYJECHAĆ DZISIAJ!!!!!!! I.....przyjechała dodatkowa paleta :D za, którą zabuliłam 720 zeta :o :evil: /dla przypomnienia - kwiecień 2007 2 palety = 1000zł/i.....jeszcze brakło :o :roll: ale te 35 worków pożyczyliśmy od szwagra, bo jemu zostało :wink:
W sumie zalaliśmy te 60m fundamentów w jakieś 13 godzin ze sprzątaniem.
Poszło ponad 5 ton :o :roll: cementu
Afrodyta - 10-08-2009 19:04
Tak przyszedł czas na wysychanie fundamentu...
Opowiem więc dlaczego u licha tak cholernie się nam spieszyło...
Dowiedziałam się, że mogę się zameldować jak już COŚ będzie na działce, bo oni, czyt. Gmina, nie mogą zameldować "na polu". Tak wiec jak tylko były rzeczone fundamenty zalane, pojechałam i pytam, czy mogą mnie, znaczy sie całą piątkę, zameldować?
- Nie. Nie ma Pani nadanego numeru.
- No niby racja. A gdzie nadają numer?-pytam
- Drzwi obok.
- A jak będę miała numer, to co jeszcze potrzebuję?
- Wymeldowanie z poprzedniego miejsca zamieszkania.
- I wtedy na pewno będzie się można zameldować?-upewniam się na wszelki wypadek.
- Tak, my nie potrzebujemy odbioru budynku, tylko adres, do zameldowania.
- :o :lol: :lol: :lol:
No to idę "drzwi obok" z gadką, że chciałabym nadać numer na działce.......żeby kierowcy wiedzieli, gdzie towar zrzucać, jak nikogo nie będzie. /a co!/
- A gdzie ta działka
- Na wsi, między budynkami, które już mają numery.
- To nie będzie problemu, proszę złożyć wniosek.
- :lol: :lol: :lol:
Po 2-3 tyg. dostałam info, że jest adres! Biegiem leciałam się wymeldować i zameldować __________na działce, gdzie były tylko fundamenty!!!!!!!!!!
Pani powiedziała, że właściwie nie powinna tego robić, bo w piątek /a był poniedziałek/ dostali nowe zarządzenia i już nie można. Ale, że jeszcze się całkiem nie zapoznali, to przymknie oko.
SIERPIEŃ 2007 JESTEŚMY ZAMELDOWANI U SIEBIE
Afrodyta - 10-08-2009 19:09
Drugi powód naszego pospiechu jest taki, że doszliśmy do wniosku, że będziemy starać się o 25-30-letni wyrok /czytaj KREDYT/
Tak więc trzeba było jak najwięcej zrobić własnymi rękami.
Poszłam nawet dużo wcześniej do pracy, żeby podwyższyć naszą tzw. zdolność kredytową Żebym mogła iść do pracy musieliśmy wynająć opiekunkę do dzieci. Wychodziło na to, że prawie dopłacamy do interesu, ale bank tego nie wiedział i pewnie mało go to interesowało. Liczył się papierek o zarobkach.
Afrodyta - 10-08-2009 19:12
Już od jakiegoś czasu chodziłam po onych bankowych molochach, co by sprawdzać oferty. Wyszukałam coś dla nas, porobiłam kosztorys stanu własnego, kosztorys wstępny inwestycji i...bardzo miła pani z banku pojechała na 2-tygodniowy urlop. Uprzedziła mnie, że nawet jak zdążę złożyć papiery przed jej wyjazdem, to i tak nic nie przyspieszy i nie będzie mogła monitować wniosku, bo to nie u nich tylko gdzieś wyżej :-?
Po jej przyjeździe dowiedziałam się, że źle nas obliczyła, bo przyjęła przelicznik mieszkaniowy a nie budowlany /czy coś takiego/ i, że ze zrobionymi tylko fundamentami, nie mamy zdolności kredytowej :cry: "Gdyby Pani miała chociaż ściany, albo działkę uzbrojoną..."
Różnica polegała na tym, że
całość inwestycji miała kosztować 220.000,00
zdolności mieliśmy na jakieś 120.000,00,
a wkład własny na jakieś 40.000,00
120.000+40.000=160.000>>>>brakło nam wkładu własnego /lub zdolności kredytowej/ na 60.000,00. Trochę dużo, żeby lecieć po rodzince z garnuszkiem :-?
JAK WIDAĆ Z PĘTLI NA SZYI I WŁASNEJ CHATY NICI :cry:
Afrodyta - 10-08-2009 19:47
Jakos jednak nie specjalnie się przejmowałam brakiem kredytu, bo............widniała przede mną wizja odejścia z pracy :-? I to na własne życzenie :-?
Powód - dzieci.
Nasza niania, którą mieliśmy od września 2006 /cudo opiekunka, dzieci ją uwielbiały, po 2-ch tygodniach biegły za nią ulicą krzycząc "Kasia wróć!" i w domu z własnej inicjatywy pomogła nie raz/ przed maturą dostała miesięczny urlop. Miała zdać tą maturę i wrócić. Nie wróciła. :(
Dowiedziała sie, że sama zostanie mamą :roll: :wink: Mnie pierwszej powiedziała :D
Cieszyłam się, obiecałam ciuszki, ale wiedziałam, że takiej dziewczyny już nie znajdę :-? Do dziś wspominam ją z miękkim sercem.
Tak od kwietnia szukaliśmy opiekunki do 3-ki dzieci na wsi. Ceny 450-500zł za jedno dziecko+dojazdy :evil: :evil: :evil:
Były dwie dziewczyny, tak po miesiącu, wakacje jakoś przetrwaliśmy, dzięki rodzinie i WAKACJOM. Ale ile tak można ciągnąć...prosić...
Mojego, bardzo fajnego szefa i super koleżanki w pracy uprzedziłam, że jak nie znajdziemy opiekunki to odejdę.
Nie znaleźliśmy nikogo sensownego do końca wakacji. Z dniem 1 września 2007 zakończyłam moją "karierę zawodową"
Afrodyta - 10-08-2009 19:53
Patrząc na całość historii bankowych, to bardzo się cieszyłam, że nie mamy tego kredytu. Kto by płacił ponad 1200zeta z jednej wypłaty.
Ale licząc na kredyt i wieczne zabieganie przy budowie, oddaliśmy Nico...
Do dziś kołacze mi się myśl, że mogłam poczekać z decyzją. W sumie to liczyliśmy, że nie łatwo będzie znaleźć nowego pana dla dorosłego psa i trochę to potrwa....Znalazł się w tydzień i chciał JUŻ. Od jakiegoś czasu się przygotowywał na takie zwierzę.
Afrodyta - 11-08-2009 09:37
Lipiec przebiegał na wydawaniu kasy...
koparka 500
cement /ten do fundamentów/ 720
3 kamazy piasku 450
woda 20
Kupiliśmy też pompę do wody brudnej w Bricomarche za 129zł. Był to oczywiscie zakup obowiązkowy przy piwnicy. Nie spodziewałam się jak szybko będziemy jej potrzebować...
Afrodyta - 11-08-2009 09:52
Tak sie złożyło, że cały lipiec był upalny, ale...jak raz popadało przez chyba 2 dni non stop...
Wyobraźcie sobie dziurę na piwnicę z wylanymi fundamentami, które są w 80% pod wodą. Jedna wielka tafla wody w mojej piwnicy :o
I teraz tak: słońce, upał, dzieci chcą nad wodę...ja im na to - jazda na budowę. Radochy mieli co nie miara. Biegać podwodnym chodnikiem i babrać się w lekko rozmokłej glinie.
Trzeba dodać, że taki stan utrzymywał sie przez jakieś dwa tygodnie, i to podczas upałów. Woda odparowywała tylko powierzchniowo, nic nie wsiąkało.
Po tych dwóch tygodniach doszliśmy do wniosku, że trzeba bajoro zlikwidować. W najgłębszej części wykopaliśmy zagłębienie i podłączyliśmy naszą pompkę. Spisała sie na medal.
Afrodyta - 11-08-2009 20:13
Jakiś czas temu obiecałam, że pokażę z czego tak strasznie mocno gębula mi się śmiała :D
Oto powód mojego długotrwałego rechotu:
http://images43.fotosik.pl/178/bffd5f588eb376d2med.jpg
http://images43.fotosik.pl/178/6f495e6de19dce2cmed.jpg
http://images44.fotosik.pl/179/d70466a5a7e1ccfbmed.jpg
http://images49.fotosik.pl/178/6a8151fbbfa09f7amed.jpg
Prawda, że są cudowne :lol: Mama Pers, nasz domowy, a tatuś to Leśny.
I jak miał mi się dziubol nie cieszyć, jak takie cuda do nas zawitały?
Afrodyta - 11-08-2009 20:44
A to mój 1000-ny post i mocno pilnowałam, żeby go nie przegapić i wpisać u siebie.
http://media8.mojageneracja.pl/oioyo...15faa57660.jpg
Sama nie wiem kiedy to sie uzbierało :roll: Niedawno było "Forumowicz, to brzmi dumnie", później, nawet dobrze nie przyuważyłam :oops:, kiedy sie zmieniło na "Forumowicz wielki sercem" /Redakcjo Dziękuję/ a teraz już tysiączek stuka :roll: :lol:
Afrodyta - 11-08-2009 22:32
Trafiłam kiedyś na taką listę.
Jakby komuś miała się przydać to bardzo proszę :wink:
NAJLEPSZY DORADCA NA TYM FORUM!!!
1950 - hydraulika, instalacje grzewcze
adam_mk - nietypowe podejście do ogrzewania, wentylacji i chłodzenia
Andrzej Wilhelmi - dachy, pokrycia dachowe
An-bud - kominki
Bio - kominy, ogrzewanie na palio stałe (drewno, biomasę)
boorg - parkiety, drewno
braza - architektura wnętrz
brzoza - budowa metodą gospodarczą
dobrzykowice - pompy ciepła
gaga2 - zagadnienia prawne
geno - konstrukcje budowlane, betony
Grzesiek13 - hydraulika, instalacje grzewcze
hanka55 - ogrody
hydrol - pompy ciepła
invx - tynki
inwestor - ogrzewanie i wentylacja, organizacja budowy
Janussz - kominy, ogrzewanie na palio stałe (drewno, biomasę)
jareko - okna
Jezier - ogrzewanie, wentylacja, oszczędzanie energii
KrzysiekS - wentylacja
Mały - hydraulika, ogrzewanie na palio stałe (drewno, biomasę)
Mirek_Lewandowski - ogrody
mdzalewscy - sprzęt AGD
niezły - hydraulika, instalacje grzewcze
oskar0259 - prawo
pchelek - okna
sanipro - hydraulika, instalacje gazowe
sebo8877 - porady ogolnobudowlane, POŚ, kotły na paliwa stałe, przewody dymowe i spalinowe, farby oraz malowanie, drogi dojazdowe - utwardzanie
Sp5es - systemy dociepleń budynków
stary - okna
Tomasz M. - prawo
VPS - hydraulika, instalacje grzewcze
Wojciech Nitka - domy w technologii szkieletu drewnianego
2112wojtek - architektura wnętrz
Wowka - prawo
_ZBYCH_ - intstalacje alarmowe, teleinformatyczne, tv
NAJLEPSZY DORADCA FINANSOWO-PRAWNY!!!
ania
pjotrzu
NAJLEPSZA DORADCZYNI OD SPRAW WSZELAKICH
majka
NAJLEPSZY OGRODNIK - DORADCA!
Wciornastek
Afrodyta - 12-08-2009 19:01
Już wracamy do trzeciego kwartału 2007 roku. :D
Zapomniałam dodać, ze fundamenty po moim bieganiu z poziomicą przy laniu, miały tylko 4cm różnicy na całości. Byłoby całkiem równo, gdyby ostatnią taczkę ktoś lekko rozmieszał, bo tam właśnie została górka. Ale jaka ja z siebie byłam dumna :D
Tak więc po odczekaniu obowiązkowego czasu na wysychanie fundamentów, przystąpiliśmy do wymierzania i ustawiania narożników zewnętrznych.
Materiał -"M-ka". Murarze- mój Tato i Duży. Ściany zewnętrzne piwnicy wymurowane w tydzień. W miedzy czasie wymierzyłam otwory wszelakie i przyszłe miejsca na ściany działowe. Z zewnętrznej ściany były wyciągnięte kotwy do utrzymania ściany wewnątrz. Folia izolacyjna oczywiście położona na fundamencie.
A za folią to sobie pojeździłam :roll: Dostałam namiary na gościa, który pracuje w wytwórni takich izolacji 15km ode mnie. Udało mi się wydębić ową folijkę 60cm szerokości za 5zł/m2.
Poszło 180zł za całość.
Dokupiłam jeszcze cementu /tego na oddanie szwagrowi/ i wapno i ubyło mi 850zeta, oraz kosztorys budowy do banku 150 :-? /za coś co zrobiłam sama a gość tylko dał pieczątkę :evil: bo bez pieczątki bank nie przyjmie :roll: /
Afrodyta - 12-08-2009 19:28
Oczywiście M-ki byłu wymurowane do nadproży i czekały na cegły na swej wysokości. Tak więc prace murarskie ruszyły z kopyta :D
Przypominam, że jeszcze pracuję zawodowo na 2 zmiany. Duży do południa swoja praca zawodowa, popołudniami tylko budowa. Tato mój - emerytura, budowa cały dzień.
Tak więc 1 zmiana, różnice do kwadransa:
4.50 pobudka i do pracy
14.30 powrót
do 16-16.30 obiad, pranie, sprzątanie
16.30 na budowę taczka w rękę i heja wozić cegły moim murarzom z zewnątrz piwnicy, prosto pod nosek i jeszcze układane, żeby się więcej zmieściło. Dowieźć i nałożyć do mundy zaprawy, czasem i namieszać.
18.30 do domu, robić kolację, dzieci dopilnować wykąpać itp.
21.00 czyszczenie i zwijanie sprzętu.
2 zmiana:
6.30 śniadanie dla Dużego do pracy /nie zawsze/
7.00 wstają dzieci, ubieranie i śniadanie
7.30 rozwijam sprzęt /40m kabla, zawlec małą betoniarkę, nawieźć cementu, przesiać piasek, wszystko, żeby Tato miał jak najmniej do pracy/
8.00 przyjazd Taty - dla mnie wożenie cegieł
10.00-12.30 doglądanie dzieci, kawa, obiad.
12.30 do pracy
21.30 powrót z pracy, doglądanie postępów i przygotowania do dnia następnego, czytaj przestawianie rusztowania, żeby Tato nie musiał, wożenie cegieł i ustawianie na rusztowaniu itp.:roll: :wink:
Afrodyta - 12-08-2009 20:03
Trzeba k'woli ścisłości dodać, że między M-kę a cegły przyszło układani 2x2cm styro na zakładkę /a ostatnio w rozmowie z koleżanką zarzekałam się, że nie mam ocieplenia piwnicy :oops: :roll: /
Cegły natomiast, żeby wymiar ściany się zgadzał, były murowane...hmm...jak to napisać, żeby było logiczne, obrazowe i zrozumiałe...
Od zewnątrz > M-ka + styro + cegła na stojąco na dłuższym boku czyli tak I + cegła normalnie murowana czyli tak _
Wygląda to mniej - więcej tak
http://images46.fotosik.pl/179/18e28e23dd469772m.jpg
szary - M-ka
żółty - styro
pomarańczowy - cegły
Afrodyta - 14-08-2009 09:50
Niecałe 2 tygodnie zeszły na takim zapieprzu. Później było lżej, bo dzieci poszły do przedszkola i szkoły, a ja zwolniłam się z pracy, o czym pisałam wcześniej.
Plan dnia podobny, rano dzieci odstawić w miejsca docelowe, później graty i cegły. Koło 10-tej kawa, przed pierwszą po dzieci do przedszkola, obiad, ogarnąć chatę, trochę lekcji z najstarszą i koło 16-17-tej na budowę spytać czy jestem potrzebna, tak na wszelki wypadek. Godzinka, dwie "taczkowania" i jazda robić kolację. Duży oczywiście po obiedzie wiadomo gdzie cisnął - na budowę. :wink:
Tak nam minęło 3 tygodnie września.
Afrodyta - 14-08-2009 19:04
Właśnie sobie pomyślałam, że chyba wykasuję co poniektóre posty, bo wyglądają jak przechwałki. Choć nie miałam zamiaru chwalić się czymkolwiek :oops:
I tak się zastanawiam...
Z drugiej jednak strony każdy z Forumowiczów pisze co zrobił sam, i z czego jest tak bardzo dumny......ja jestem dumna, że tyle mogłam i dałam radę, i że Duży tyle zrobił i Tato.......i jak sobie pomyślę, że zaczynaliśmy budowę mając 3.000 na koncie a ludzie pukali się w czoło, bo mamy 3-ke dzieci i tylko Duży przynosi kasę......
Nie chcę wyjść na chwalipiętę a właściwie tak się stało... :oops:
Afrodyta - 18-08-2009 11:40
Już wcześniej uzgodniliśmy z Dużym, że w piwnicy będą dodatkowe okna, których nie ma w projekcie. Chcieliśmy jak najmniej okien, ale hol w piwnicy o wym. 8,40x3,60 potrzebował koniecznie doświetlenia, no i w końcu wymusiłam w garażu trochę naturalnego światła. Trochę jeszcze zmieniliśmy układ drzwi. I przenieśliśmy schody do wiatrołapu /a architekt mówił, że tak będzie lepiej, ale się uparłam, że z kuchni lepiej będzie mi się biegać na ogród/ A, że nie ma schodów na pierwotnym miejscu, to zniknęło małe okno na klatce schodowej.
http://i929.photobucket.com/albums/a...0719_00000.jpg
Jestem ciekawa ile za te zmiany zabulimy........
Afrodyta - 18-08-2009 11:45
Wiadomo, że im bliżej zimy, tym pogoda gorsza. Postęp prac był więc z tego powodu dużo wolniejszy. Wiedzieliśmy, że kredytu niet, więc nie było nam potrzeba, aby się zabijać na budowie.
Mury się pięły i przyszło do zrobienia nadproży. I tu....dostałam wścieklicy.
Po uzgodnieniach, że mają być 2,20m drzwi, Tato mój wymyślił, że lepiej będzie mieć drzwi 2,10m, bo po co nam takie wysokie.../Tato jest niski/ :evil: A jak wymyślił, tak zrobił, gdy nie pilnowałam. Machnął trzy nadproża na tej wysokości i było po sprawie :evil: A Duży jakimś dziwnym trafem stwierdził, że to piwnica i najwyżej się podetnie drzwi :o :roll: No cóż, miałam za mało siły perswazji, by walczyć. Pierwszy raz żałowałam, że nie była to firma...
Tato mój wymyślił jeszcze jedną rzecz, podczas murowania otworów okiennych. Otóż, cegły, które są wewnątrz, wymurował pomniejszając światło okna o około 5cm po obu stronach. Miały tam być osadzone okna na zasadzie dosunięcia. Całkiem dobrze sie zapowiadało, bo ograniczało mostki cieplne. Tu akurat się cieszyłam.
Afrodyta - 18-08-2009 12:22
Tak więc z końcem września 2007 mieliśmy wymurowaną całą piwnicę. Oj jak to się już fajnie oglądało i zwiedzało. Gorzej z dziećmi, bo nie było ich widać jak na patelni. No cóż czas się przyzwyczajać :roll:
Afrodyta - 18-08-2009 12:26
Październik za pasem, zima niedługo. Czas zasypać dziury wzdłuż murów. Przystąpiliśmy do czegoś takiego jak rapowanie, znaczy Duży przystąpił :wink: Rzecz polegała na "wstępnym otynkowaniu przed smarowaniem czarną mazią". Duży poleciał z tym rapowaniem, do troche powyżej wysokości gruntu, tak abym mogła smarować całość, która miała być pod ziemią.
Kupiłam 30l Abizolu, szczotkę, taką do szorowania podłogi, i jazda!!!....i brakło...
Następnego dnia pojechałam po drugie 30l, bo mniej nie było, wzięłam też drugą szczotkę. Ale nie oszczędzałam na smarowaniu. I dobrze :P
W sumie ten Abizol kosztował nas 230zł.
Przy okazji nabyłam folię bębenkową w ilości 58m za 290zł.
Afrodyta - 18-08-2009 12:36
Kiedy już moja dwudniowa robota dobrze wyschnęła, a pogoda była ku temu wyśmienita, jakieś 22*C, zaczęliśmy rozkładać i zasypywać folię bąbelkową.
I znów pojawiły sie zgrzyty...
Nieszalowane zalewane w glinie fundamenty, były nierówne i nawet całkiem sporo wystawały poza mury. Trzeba było nacinać folię od dołu żeby zagiąć ją na zewnętrznych narożnikach. Przez to martwię się jak ta izolacja będzie funkcjonować.
O tym, że same fundamenty nie są pomalowane Abizolem chyba nie muszę przypominać.
Afrodyta - 18-08-2009 13:04
Pewnego jesiennego dnia wpadł na działke mój Tato i przywiózł piękne, duże, odchowane drzewko. Nie pytajcie jak się nazywa. Sąsiad z ogródków działkowych chciał je wyrzucić na śmietnik, bo zarastało mu chodniczek. Na miejskich ogródkach każdy skrawek ziemi jest ważny...
http://i929.photobucket.com/albums/a...a/IMG_0494.jpg
Powstał problem, gdzie je wsadzić.
Z tyłu chołda gliny i druga, jeszcze większa ziemi z piwnicy.
Z przodu po lewej wjazd na działkę /z założenia/, po prawej góra humusu.
A kit, niech sie Duży wścieknie, będzie drzewko przed oknem od frontu i koniec.
Wykopałam dół, nawaliłam gliny zalałam wodą i wsadziłam do tego korzenie. Udeptałam i jeszcze podlałam.
Tak zastał je Duży...nie miał zadowolonej miny. Coś tam powiedział, że lepiej byłoby je wsadzić bardziej z boku /chciałam, ale myślałam, że będzie bardziej przeszkadzać/
Na drugi dzień wzięłam szpadel i wykopałam dziurę w ziemi o 1m w prawo :o :roll: i tam wsadziłam moje drzewko. I wiecie co? Drzewko już zawsze będzie mi się kojarzyć z Tatą :D
Afrodyta - 18-08-2009 13:21
Ściany obsypane i wyrównane, Drzewko posadzone. Czas na zabezpieczenie ścian przed topniejącym i marznącym śniegiem.
Mieliśmy dużo folii, które zostały po przywiezieniu palet cegieł.
/zapomniałam napisać, że Tato mój zwoził folie od BK i innych takich, na miejsce rozbiórki stodoły i paletowania cegieł, dzięki temu mieliśmy spory zapas takowej do przyszłego zabezpieczania/ Zostały one położone wzdłuż wszystkich ścian oraz w otworach okiennych. Mocowaliśmy kapakami po bokach i wielkimi balami drzewa rozbiórkowego od góry. Nie ma bata żeby jakakolwiek wichura zerwała takie ciężary.
Nawet powstało małe zadaszenie z tych bali za garażem, zostało pokryte grubą folią szklarniową /też z odzysku, wraz ze stelażem szklarni/ Poskładaliśmy tam pozostałe kawałki drzewa, beczki i inne graty, żeby nie leżały przez zimę na dworze.
Afrodyta - 18-08-2009 13:35
Na tym etapie zakończono prace budowlane w roku 2007. Widać też osławione drzewko przed domem.
http://images40.fotosik.pl/173/e8ee50566a7df400med.jpg
W grudniu tylko zapłaciłam kierbudowi za wpisy w dzienniku 4x40=160zł.
Afrodyta - 18-08-2009 13:49
Czas na podsumowanie
W roku 2007 na budowę poszło 14 860,00zł
w roku 2006 na budowę poszło 5 380,00zł
ŁĄCZNIE ZAINWESTOWALIŚMY 20 240,00zł
Afrodyta - 18-08-2009 16:44
W sobotę byłam z dziećmi na rolkach/wrotkach.
W związku z czym chciałam Wam przedstawić "Damę z Dziecięciem"
Panama i Piorun
http://images39.fotosik.pl/177/c486812efbdd530bmed.jpg
Mieszkają całkiem niedaleko, u sąsiada. Nasze dzieci, w zeszłym roku szkolnym, tak nauczyły Panamę, że jak je słyszy, to biegiem do ogrodzenia leci :wink:
A jak im się to udało?
Przez kilka tygodni, gdy była pogoda, jeździliśmy do przedszkola rowerami. W drodze powrotnej następował półgodzinny postój na...karmienie koni :roll: Codziennie, choćby trawki trochę, czy jabłka z dzikiej jabłonki co rośnie przy drodze. A nie raz udało im się naciągnąć mnie na marchewkę w sklepie :roll:
Efekt jest taki, że klacz usłyszawszy nasze dzieci, rusza z kopyta, w nadziei, że coś dostanie :D
Afrodyta - 20-08-2009 10:05
Jeszcze w grudniu przeliczaliśmy z Dużym zapotrzebowanie na strop. Schody w innym miejscu, to i strop sie zmienił. Tak więc od stycznia zaczęłam jeździć po betoniarniach i szukać tańszej terrivy. Ceny bardzo podobne, ale koszty dojazdu zrobiły swoje. Wzięliśmy droższą terrivę z dojazdem gratis. W sumie jeden pies, w sumie 200 czy 300zł różnicy, ale towar na miejscu i od ręki.
Po zaliczce byłam biedniejsza o 4 000zł.
Na koniec miesiąca przyjechało to
http://images49.fotosik.pl/178/0a5a3cf9b96f2efcmed.jpg
W sumie belki i pustaki wyniosły 6 850zł po upuście.
Ale byłooo. Już były zgrzyty, bo drzewko stoi i kłopot z rozładunkiem.Stanęłam przy nim murem i nie dałam nawet przyhaczyć belkami. :D /na fotce to nie ja, ja ją robiłam/
Afrodyta - 20-08-2009 10:08
Udało się Dużemu załatwić drzewo od leśnika.
Obliczył więc, ile jest nam potrzeba na wywiązkę,podłogi, parapety i schody.
Tak, tak ma być podłoga drewniana!!! /wiedzieliśmy, że prawdopodobnie, po CO, bedzie to najdroższa rzecz w całym domu, ale się zawzięłam :wink: /
Wstępnie wyszło 13 kubików, zamówiliśmy 15 /tak mi się wydaje/ :wink:
Po jakimś czasie Duży pyta jakie drzewo bym chciała?
- Ja na to - a co mam do wyboru i ile to kosztuje?
- Sosna i modrzew. Kosztuje tak samo, znaczy modrzew w cenie sosny.
No to co?.......wiadomo MODRZEW!!! :lol: :lol: :lol: Czasem to i głupi ma farta :lol:
Afrodyta - 20-08-2009 10:10
Tak nasza budowa wyglądała od strony ogrodu, gdzieś w okolicy ferii, roku 2008. Trzeba było uwiecznić tę odrobinę śniegu, która wtedy spadła :wink: żeby było widać, że mury ujemne temperatury wytrzymały :wink:
http://images41.fotosik.pl/174/27af8f2fcd516345med.jpg
Byłam taka zdolna, że sobie statyw zabrałam na działkę. Widać więc "Bogini Afrodytę" z potomstwem :D Ale do dziś pamiętam, że strasznie bałam się wejść na mury, zwłaszcza z lustrzanką w jednej ręce, dlatego fotek robionych z góry nie mam :oops: A żałuję jak chol...a :-?
Strona 2 z 4 • Zostało znalezionych 294 postów • 1, 2, 3, 4