ďťż
porwania dzieci w hipermarketach




agnieszkakusi - 16-02-2009 09:57
właśnie dostałam od koleżanki taki link
http://facet.wp.pl/kat,1007819,wid,1...l?ticaid=1783a
szok :-?





malgosia0023 - 16-02-2009 10:09
dokładnie szok :o :evil: Ja nie chodzę z dziećmi do hipermarketu tylko dlatego ze nic bym nie kupiła tylko uganiała sie za nimi. :roll: :wink:



arek_sp - 16-02-2009 10:21
Tragiczne ale prawdziwe.

Pewne zachowania rodziców i ich dzieci trzeba wyuczyć.

Często robimy zakupy w hipermarketach, albo ja z córką, albo całą rodzinką.

Nasza zasada to zasada smyczy. Dziecko musi być zawsze z jednym z rodziców. Musimy je mieć cały czas w polu widzenia. Nie odchodzi dalej niż dwa trzy metry. Jest zawsze przed nami. Nie przyjmuje nic od obcych - tylko za naszą zgodą /promocje - degustacje/. Jeżeli ktoś ją zaczepia ma natychmiast podejść do nas. Jeżeli kupujących jest dużo to wsadzam ją do wózka i jeździ w wózku. Nasza córka wie, że zawsze będzie miała trochę czasu na oglądanie zabawek itp.

Najważniejsze trzeba nauczyć dziecko krzyczeć



agnieszkakusi - 16-02-2009 10:39
Arek, tu facet podszedł od tyłu i przyłożył dziecku szmatę nasączoną eterem. Mały nawet nie miału czasu pisnąć :o :evil:





madd - 16-02-2009 10:55
W hipermarketach to nic, ale jak mozna wyniesc dziecko ze szpitala???? :o

http://www.polskatimes.pl/gazetakrak...tala,id,t.html

Szok



arek_sp - 16-02-2009 10:59
To może zdażyć się wszędzie .... plac zabaw; wyjście z przedszkolem; sytuacji i miejsc jest setki. To nie musi być hipermarket. Ale dziecko i rodzic musi sie nauczyć, że w takich miejscach postępujemy według pewnych zasad. Nie bede się zagłebiał gdzie - w którym końcu alejki była mama tego chłopca.

Prawdę mówiąc mogła stać do niego tyłem w odległości 1,5 może 2 metry

na pewne sprawy jednak mamy wpływ. Ludzie, którzy to robią, nie porywaja pierwszego z brzegu, napewno przez jakiś czas obserwują zachowanie rodzica i dziecka. I w tym momencie nasze zasady moga nas uratować przed dramatem.



arek_sp - 16-02-2009 11:01

W hipermarketach to nic, ale jak mozna wyniesc dziecko ze szpitala???? :o

http://www.polskatimes.pl/gazetakrak...tala,id,t.html

Szok
Jeszcze łatwiej niż w hipermarketach, nawet w biały dzień,



Nefer - 16-02-2009 11:02
Ja rozumiem, że albo się dziś piszo o kryzysie albo o... no własnie. Sezon ogórkowy.
Dajcie spokój. Ani nie jest więcej takich przypadków ani mniej - po prostu dziecko trzeba pilnować. Zawsze i wszędzie. Nie dajcie się wkręcać.



JoShi - 16-02-2009 11:07

Nasza zasada to zasada smyczy. Dziecko musi być zawsze z jednym z rodziców. Nie mam dziecka (jeszcze), ale czasem opiekuję się bratankami. Odpowiedzialność i stres chyba jeszcze większe niż przy własnych dzieciach. Jednego sobie nie wyobrażam. Puszczenie dziecka samopas po sklepie. Nawet jeśli nam się wydaje, że nie wyjdzie poza alejkę w której jesteśmy. Dziecko do koszyka i tam ma zostać przez całe zakupy i musi być tego nauczone. Kompromisów nie ma, bo się bezstresowe wychowanie skończyć może później nie tylko stresem, ale nawet tragedią.


Arek, tu facet podszedł od tyłu i przyłożył dziecku szmatę nasączoną eterem. Mały nawet nie miału czasu pisnąć :o :evil: Agnieszko. Z tego co zrozumiałam to ta konkretna sytuacja jest fikcyjna i nie miała miejsca a została opisana dla "zagajenia tematu"

Sezon ogórkowy to jedno, a niefrasobliwość rodziców to drugie.



Żelka - 16-02-2009 11:16

Nie mam dziecka (jeszcze), ale czasem opiekuję się bratankami. Odpowiedzialność i stres chyba jeszcze większe niż przy własnych dzieciach. Jednego sobie nie wyobrażam. Puszczenie dziecka samopas po sklepie. Nawet jeśli nam się wydaje, że nie wyjdzie poza alejkę w której jesteśmy. Dziecko do koszyka i tam ma zostać przez całe zakupy i musi być tego nauczone. Kompromisów nie ma Dokladnie tak. Zgadzam sie z JoShi.



amalfi - 16-02-2009 11:18
Miałam kiedyś taki przypadek. Nie wiem, czy już gdzieś tego nie opisywałam. Kilka lat temu u mojej córki była koleżanka, którą odwoziłam do domu. Po drodze zatrzymałam się na stacji benzynowej. Płciłam w środku za paliwo, a dziewczynki stały przed stacją przed drzwiami. Drzwi szklane, więc cały czas je widziałam stojąc w kolejce do kasy. Nagle podszedł do nich jakiś młody chłopak i zaczął z nimi rozmawiać. Jestem bardzo wyczulona na takie sytuacje, więc nie zastanawiając się zaczełam krzyczeć i wybiegłam z kolejki. Nikt oczywiście sie nie ruszył, ani ludzie z kolejki, ani obsługa. Zaczełam sie wydzierać na tego młodego, czego chce od dzieci. Wtedy bardzo szybko uciekł do zaparkowanego obok samochodu, koło krórego stał jeszcze jeden młody chłopak i starszy mężczyzna w garniturze. wsiedli i z piskiem opon odjechali.
Dziewczynki mi mówiły, że ten chłopak mówił im, że ma w samochodzie pięknego pieska z kokardką na głowie i że chce im pokazać.
Dzwoniłam na policję, ale powiedzieli,że w sumie nic sie nie stało, bo on tylko rozmawiał z dziećmi.
Z tego wszystkiego nie pamiętałam nawet co to za samochód. Jakiś mały sportowy.
Nie zapomnę tego chyba do konca życia. Miałam pod opieką czyjeś dziecko. Nawet jak teraz o tym piszę, to mnie ciarki przechodzą.



bobiczek - 17-02-2009 00:04
No a moi znajomi opowiedzieli mi, jak w w Legolandzie, wycieczka szkolna , wszyscy na terenie zamknietym, czas wolny kilka godzin, i jedna dziewczynka znalazła sie wybudzona na ławce bez nerki jednej.
To wcale nie Polski wynalazek. Przyszła zgnilizna zachodnia jej zapotrzebowaniem dziwacznym, nowym.........



malka - 17-02-2009 00:20
Idę jutro kupić smycz.... dość krótką smycz.

serio



BK - 17-02-2009 07:43
Czytałam kiedyś o facecie, który w galerii handlowej uprowadził dziewczynkę, w ciągu kilku minut obciął włosy, przebrał za chłopaka i wychodził z chłopcem - 15 minut! Dziecko było odurzone. Było to we Francji, tam jednak czujność służb jest nieco inna, zamknięto wszystkie wyjścia i wszystkich dokładnie kontrolowano. Tylko dzięki temu znaleziono dziecko.



piterazim - 17-02-2009 07:52
historia z nerką -eeeeeeeeeee kolejna miejska legenda

a gdyby co - jak dzieciak ma tel w plusie to polecam taką usługę

http://www.plus.pl/oferta_indywidual..._gdzie_jestes/

nie wiem czy inni operatorzy coś takiego mają. w miastach, gdzie jest dużo bts-ów można bardzo dokładnie zlokalizować telefon



malka - 17-02-2009 09:10
U nas jeszcze usługa niedostepna, ale moze przeniesie się i do Polski - myslę,że rynek byłby duży

http://media.wp.pl/kat,1010883,wid,1...l?ticaid=17852



piterazim - 17-02-2009 11:09
niby fajne jednak ma dużą wadę - jest oparte na gps, a gps nie działa pod dachem, łatwo jest zablokować sygnał satelity, chociażby dziecko do bagażnika i po sprawie



malka - 17-02-2009 11:39

niby fajne jednak ma dużą wadę - jest oparte na gps, a gps nie działa pod dachem, łatwo jest zablokować sygnał satelity, chociażby dziecko do bagażnika i po sprawie To zcemu mój GPS działa w bagażniku ?? :o



piterazim - 17-02-2009 12:22
a antenę zewnętrzną ma?



malka - 17-02-2009 12:27

a antenę zewnętrzną ma? nie, po co ??



galka - 17-02-2009 12:30
[quote="piterazim"]historia z nerką -eeeeeeeeeee kolejna miejska legenda

Niestety nie :-?

W kilku ostatnich numerach Angory jest cykl artykułów na temat gangu zajmującego się handlem narządami do przeszczepów nekami,sercami płucami.
Sprawa jest potwierdzona przez polskie służby,jedna z płotek jest zamknięta zeznaje,że miejscem polowań sa zarówno dyskoteki jak i mało ruchliwe drogi.Ceny za narządy są kusząco wysokie a łatwiej porwać człowieka niż otworzyć bankowy sejf



krzycha16a - 17-02-2009 12:43
Za moich czasów głośno było o "czarnej wołdze" :-?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Czarna_wo%C5%82ga
:wink:



JoShi - 17-02-2009 12:46

To zcemu mój GPS działa w bagażniku ?? :o Tak siedzę i się zastanawiam. Jak Ty sprawdziłaś, że on działa w bagażniku...



malka - 17-02-2009 12:48

To zcemu mój GPS działa w bagażniku ?? :o Tak siedzę i się zastanawiam. Jak Ty sprawdziłaś, że on działa w bagażniku... no z bagażami został :oops: na walizce :oops:

A Chołowczyca było słychać " za sto mertów ostro w lewo " :lol: :lol:



galka - 17-02-2009 12:50
za moich też

I było to na tyle rozpowszechnione,ze baliśmy się każdego czarnego auta :D



galka - 17-02-2009 12:53

Za moich czasów głośno było o "czarnej wołdze" :-?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Czarna_wo%C5%82ga
:wink:

za moich też :lol:

Baliśmy się każdego czarnego auta



piterazim - 17-02-2009 12:55

a antenę zewnętrzną ma? nie, po co ?? dziwne. z tego co się orientuję odbiornik musi fizycznie "widzieć" co najmniej trzy satelity, czyli nie może być schowany.

oczywiscie przypadek gdy jedziemy np. tunelem, jest przypadkiem specyficznym, ponieważ wtedy pozycja jest interpolowana, czyli wyliczana na podstawie dotychczasowego kierunku jazdy i szybkości poruszania się



piterazim - 17-02-2009 12:57


no z bagażami został :oops: na walizce :oops:

A Chołowczyca było słychać " za sto mertów ostro w lewo " :lol: :lol:
przy oknie? :)



malka - 17-02-2009 13:00
takie mam
http://d3bbd215gfxk0q.cloudfront.net...pl/947/spv.jpg

I anteny nie ma, i w róznych dziurach sygnał łapie, czasem opornie, ale jednak.

Jakby takie wszczepić młodemu, to jest szansa, że go namierzę :lol: :lol:



krzycha16a - 17-02-2009 13:01

za moich też

I było to na tyle rozpowszechnione,ze baliśmy się każdego czarnego auta :D
My (wszystkie dzieci z podwórka) też baliśmy się czarnych aut :wink:
Wszycy żyjemy i "mamy się dobrze" :wink: więc może nie przesadzajmy z tymi kradzieżami dzieci. Rozumiem strach przed utratą dziecka (sama jestem mamą) ale, rozsądek nakazuje mi umiar w panikowaniu :wink:



JoShi - 17-02-2009 13:14

I było to na tyle rozpowszechnione,ze baliśmy się każdego czarnego auta :D Kudre, a My jak z mamą szliśmy na postój taksówek, żeby dojechać do babci, to zawsze ją prosiliśmy, żeby wybrała czarną wołgę.


dziwne. z tego co się orientuję odbiornik musi fizycznie "widzieć" co najmniej trzy satelity, czyli nie może być schowany. Bez przesady. Dobre sobie z tym radzą bez anteny zewnętrznej. Zewnętrzną się wtedy daje, zeby miał więcej satelitów do wyboru i precyzyjniej obliczał położenie.


takie mam
http://d3bbd215gfxk0q.cloudfront.net...pl/947/spv.jpg

I anteny nie ma, i w róznych dziurach sygnał łapie, czasem opornie, ale jednak.

Jakby takie wszczepić młodemu, to jest szansa, że go namierzę :lol: :lol:
Nie namierzysz, bo to odbiornik a musiałby jeszcze nadawać sygnał o własnym położeniu :)



malka - 17-02-2009 13:26
No to mnie JoShi trochę zmartwiłaś, będzie bez wszywania młodemu (w kark) komórki :wink:



piterazim - 17-02-2009 14:34
spoko spoko

rozpowszechni się technologia rifd, czytniki i skanery na każdym rogu i nie będzie zlituj się :), chociaż na taka skalę to jeszcze SF



JoShi - 17-02-2009 14:35

spoko spoko

rozpowszechni się technologia rifd, czytniki i skanery na każdym rogu i nie będzie zlituj się :), chociaż na taka skalę to jeszcze SF
Noo a później każdy będzie kombinował jak sobie to wypruć, żeby się uwolnić od wszechobecnej inwigilacji.



piterazim - 17-02-2009 14:42
hehe prawie jak nasza-klasa :D



galka - 17-02-2009 15:02
[quote="JoShi"]
I było to na tyle rozpowszechnione,ze baliśmy się każdego czarnego auta :D Kudre, a My jak z mamą szliśmy na postój taksówek, żeby dojechać do babci, to zawsze ją prosiliśmy, żeby wybrała czarną wołgę.

Rozumiem,że miło było ze środka obserwować podejrzliwe spojrzenia rzucane na czarną wołgę a może przyczyniłyście się do legendy,że tym autem wożone są porwane dzieci-czegoś bardzo zadowolone :lol:



bobiczek - 17-02-2009 18:38

historia z nerką -eeeeeeeeeee kolejna miejska legenda no nie bagatelizuj!
Ja nie mówię o wyimaginowanym z kolejki u piekarza, tylko o moich niemieckich dobrych znajomych, których syn pojechał z klasą na wycieczkę do parku rozrywki i jedną z uczennic tej klasy to spotkało w realu.
Cała nieduża miejscowość niemiecka huczała póxniej długo , na wywiadówkach się upominało itd...
To nie była plotka tylko autentyczny real-fakt



amalfi - 17-02-2009 18:54
No własnie. A co z porwanymi wiele lat temu dziećmi, o których słuch zaginął? Wystarczy wejść na stronę Itaki, a włos sie jeży.



mbz - 18-02-2009 10:20
Bobiczku, prosze Cie. Przeciez w kilka godzin to mozna zeba wyrwac, a nie nerke wyciac, tym bardziej, ze zaraz po tym wycieciu to powinna w trybie blyskawicznym na OIOM trafic, bo nie jest to prosty zabieg.
Kiedys straszono, ze Zydzi porywaja dzieci na mace, teraz, ze na nerki, bo podobno najczesciej brakuje nerek wlasnie w zimie, bo malo motocyklistow jezdzi. A, i centra handlowe skrzetnie te porwania ukrywaja :lol:
A ze jest to miejska legenda potwierdzaja "liczne" przypadki :wink: : byl taki w Eurodisneylandzie, byly ze dwa w Warszawie w centrach handlowych ( w Auchan w Piasecznie- dziecko potem podobno podrzucono na klatke schodowa pod mieszkanie rodzicow w Ursusie chyba), podobno tez w Poznaniu tez w centrach handlowych. Podobno, podobno, podobno, slyszalam od znajomych, a oni od innych znajomych i tak sie to dalej kreci.
Podobnie zreszta jak jeszcze gorszego typu rozrywka z zamulaniem serwerow mailami z prosba o pomoc w postaci wyslania wiadomosci do ilus tam osob, a AOL i Onet, czy inny portal zaplaca za kazda wiadomosc iles centow na konto chorej osoby ( najczesciej malenstwa chorego na raka mozgu, ktoremu czasem nawet imienia nie zmieniaja).

Jedyna dobra rzecz, jaka z tej legendy o zlodziejach nerek moze wyniknac, to to, ze rodzice beda bardziej dzieci pilnowac.



bobiczek - 18-02-2009 10:44
[quote="galka"]

W kilku ostatnich numerach Angory jest cykl artykułów na temat gangu zajmującego się handlem narządami do przeszczepów nekami,sercami płucami.
też czytałem i to na pewno jest prawda. Na początku nie mogła policja powiązać tych przypadków, teraz już mają pewność, ze względu na ilość i podobieństwo popełnionych przestępstw że to jedna i ta sama grupa.
Ja ciągle upieram że całkowite bagatelizowanie sprawy jest niesłuszne.
Choć zgadzam się że porywanie dzieci z marketu to jednak chyba przypadki marginalne. Tak jak i dziecko wyniesione z porodówki 3 dni temu.



bobiczek - 18-02-2009 10:48

Kiedys straszono, ze Zydzi porywaja dzieci na mace, mnie tam straszyli cyganami, którzy porywali rzekomo dzieci...........
Kiedyś się bałem, dzisiaj żałuję. Żarłbym, tańczył cały dzień, nosił złoty łańcuch i porwał bym sobie bezkarnie jakąś młodą cyganeczkę.
Ech, szkoda jednak że nie szwendałem się z wieczora obok jakiegoś taboru...... :D :D :D



piterazim - 18-02-2009 11:23
nas nauczycielka w podstawówce straszyła Kozibrudką. Do domu wracaliśmy grupami uzbrojeni w ołówki i kredki



bratki - 18-02-2009 12:11

nas nauczycielka w podstawówce straszyła Kozibrudką. Do domu wracaliśmy grupami uzbrojeni w ołówki i kredki :lol: :lol: :lol:



jarkotowa - 20-02-2009 15:02
Koleżanka niedawno urodziła w Stanach dziecko. Opowiadała jak to wygląda za oceanem (pierwsze rodziła w Polsce) i wspomniała, że dzieciak ma na ręku założoną opaskę z czipem a przy wyjściu są zainstalowane bramki. Jak personel nie usunie czipa przy wypisie to dzieciak "piszczy na bramce". Podejrzewam, że opaski nie są z byle czego, aby potencjalny porywacz tak po prostu ich nie zerwał.



mi200 - 16-03-2009 15:38
Tak na marginesie - usługa "wiem gdzie jesteś" - jak sprawdzałem to uzyskałem dane błędne o dwie ulice (poza centrum). A więc to jeszcze nie to :(



retrofood - 16-03-2009 16:48
[quote="bobiczek"]

W kilku ostatnich numerach Angory jest cykl artykułów na temat gangu zajmującego się handlem narządami do przeszczepów nekami,sercami płucami.
też czytałem i to na pewno jest prawda. Na początku nie mogła policja powiązać tych przypadków, teraz już mają pewność, ze względu na ilość i podobieństwo popełnionych przestępstw że to jedna i ta sama grupa.
Ja ciągle upieram że całkowite bagatelizowanie sprawy jest niesłuszne.
Choć zgadzam się że porywanie dzieci z marketu to jednak chyba przypadki marginalne. Tak jak i dziecko wyniesione z porodówki 3 dni temu. już zupełnie do pominięcia jest fakt, że KAŻDY przeszczep w Polsce jest rejestrowany łacznie z odnotowaniem danych personalnych zarówno dawcy jak i biorcy. I istnieje centralna baza danych.



malka - 16-03-2009 17:23
[quote="retrofood"]

W kilku ostatnich numerach Angory jest cykl artykułów na temat gangu zajmującego się handlem narządami do przeszczepów nekami,sercami płucami.
też czytałem i to na pewno jest prawda. Na początku nie mogła policja powiązać tych przypadków, teraz już mają pewność, ze względu na ilość i podobieństwo popełnionych przestępstw że to jedna i ta sama grupa.
Ja ciągle upieram że całkowite bagatelizowanie sprawy jest niesłuszne.
Choć zgadzam się że porywanie dzieci z marketu to jednak chyba przypadki marginalne. Tak jak i dziecko wyniesione z porodówki 3 dni temu. już zupełnie do pominięcia jest fakt, że KAŻDY przeszczep w Polsce jest rejestrowany łacznie z odnotowaniem danych personalnych zarówno dawcy jak i biorcy. I istnieje centralna baza danych.
Retro, ok zgadzam się, ale to dotyczy wyłącznie państwowych placówek służby zdrowia. A tam raczej nikt nie wbiegnie na izbe przyjęć, krzycząc kupiłem nerkę dla mojej siostry.
Prywatne placówki - to zupełnie inna bajka, której wielu nie chce poznać.



galka - 16-03-2009 18:28
[quote="malka"][quote="retrofood"]

W kilku ostatnich numerach Angory jest cykl artykułów na temat gangu zajmującego się handlem narządami do przeszczepów nekami,sercami płucami.
też czytałem i to na pewno jest prawda. Na początku nie mogła policja powiązać tych przypadków, teraz już mają pewność, ze względu na ilość i podobieństwo popełnionych przestępstw że to jedna i ta sama grupa.
Ja ciągle upieram że całkowite bagatelizowanie sprawy jest niesłuszne.
Choć zgadzam się że porywanie dzieci z marketu to jednak chyba przypadki marginalne. Tak jak i dziecko wyniesione z porodówki 3 dni temu. już zupełnie do pominięcia jest fakt, że KAŻDY przeszczep w Polsce jest rejestrowany łacznie z odnotowaniem danych personalnych zarówno dawcy jak i biorcy. I istnieje centralna baza danych. Artykuł powstał w oparciu o zeznania jednego z zatrzymanych i oskarżonych o pobieranie narządów na zamówienie i transport tychże głownie na zachód.Czy to prawda-nie wiem.Głowy nie dam.



ziaba - 16-03-2009 19:20
Miałam się nie odzywać, bo przeżywam to do dziś..
Teraz moja córa ma 17 lat, ale kiedy miała 2..przeżyłam próbę jej uprowadzenia.
Wtedy , naście lat temu nie istniało popularne dziś słowo "pedofil" - funkcjonowało jedynie "zboczeniec" albo krócej " świr".
Uprowadzono by mi ją w sklepie ( sic! ) , wyjęto że tak powiem ..zza pleców.
Straciłam ją z pełnego pola widzenia na góra 20 sekund i gdyby nie jękliwe ekspedientki "oj szkoooda, dziadek wychodzi już małą..." ( jaki dziadek ????? :o :o :o :o ) - uratowało życie dziecku.

Złapałam małą , prowadzoną za rękę - w 'międzydrzwiach" sklepu. Pięknie wymanicurowana męska dłoń, nieskazitelna biel mankietu, spinki , świetny płaszcz koloru granatowego i głos , że pan ów mojej córce ptaszki pokaże...

Facet wyczaił moment, kiedy miał 5 metrów do drzwi. Łaził jak się później okazało cały czas po sklepie za nami - wyglądał jak by był z nami na zakupach, chociaż ja człowieka nie zauważyłam.

Nie wiem w jaki sposób wyrwałam dziecko , prowadził ją za rączkę, tak ciągnęłam, że miałam we łbie tylko..żebym jej ręki z korpusu nie wyrwała.
Żadnych wrzasków, pusto w głowie.Tylko nogi potem bezwładne i zęby dzwoniące o siebie. Nie pamiętam jak wróciłam do domu. Przez kolejne 2-3 lata wrogość do każdego , kto się zbliżał do córki. Odpał w drugą stronę.

To było, jest i będzie. Będą świry , zboczeńcy , popieprzeńcy, handlarze towarem dla dewiantów, dostarczyciele nerek, rogówek itd.

Teraz się o tym mówi..kiedyś spuszczano zasłonę milczenia.

Pilnujcie dzieci. Pilnujcie!!
Dziś, po tylu latach, jeszcze ręce mi się trzęsą jak to piszę. I nie daj Bóg, byście zaznali tego strachu.

ps. nie piszcie..co byście zrobili, złapali, skopali etc.
Wtedy , w takim momencie nic nie istnieje, tylko dziecko.



anetina - 17-03-2009 09:02
przykro mi, że przezyłaś taką sytuację
najważniejsze, że nic się nie stało

ja też staram się pilnowac dziecka
mąż mówi, że jestem przesadna :(, ale ja wolę tak
potrafę nawet dzwoni do męża, gdy jest z dzieckiem i upewniac się, że ciągle jest z dzieckiem

matka to już w ogóle ma przekichane zycie
czy to maluchem, czy to już dorosłym dzieckiem zawsze się będzie przejmować :(

a takie historie - lepiej ciągle opowiadać, by rodzice, opiekunowie byli czujni



Ew-ka - 17-03-2009 09:45
Ziaba - wiem co czulaś :-? i ja przeżyłam podobną historię,choć nie bylo porwania z moja 4-letnią Kasią w Hajduszoboszlo na Węgrzech .Byliśmy na wczasach ,po południu podjechalismy samochodem do centrum i poszlismy na jakis koncert i lody -ludzi hull . W pewnym momencie -szok - :o nie ma Kasi .....zaczelismy biegac to w jedna to w drugą stronę deptaka ,. H. z Dawidem ,ja wybieglam na główna ulice i zaglądałąm do samochodow czy jej tam nie ma .Serce mi chcialo wyskoczyc ,płakałam ....i ta bariera jezykowa :-? Wszystko to trwało moze 5 minut ale dla mnie to byla wiecznosc -najgorsze scenariusze kotłowały sie w mojej głowie ....i nagle jest :D H.niesie ja na rekach . Okazalo sie ,że znalazł ją przy naszym samochodzie na parkingu ...a zapytana dlaczego tam poszła -odpowiedzaila ,ze przecież tatus mówił ,że jak sie zgubimy to spotkamy sie przy samochodzie :o Otóż malutka Kasia poszła za nogami innej pani bo wydawało jej sie ,że to mama ,a jak sie zorientowala ,że to nie ja nie wpadla w panikę -nie płakała tylko poszla na parking i czekala na nas przy samochodzie.Do dzisiaj pamietam te emocje -nie życzę nikomu 8) Pilnujcie dzieciakow :-?



da-NUTKA - 18-03-2009 22:24
Czytałam ten temat od początku i dopiero historia ziaby odblokowała mi pamięć - chyba wyparłam to wspomnienie, albo nie chciałam pamiętam... Nie wiem....
Mieszkaliśmy w akademiku. Przed nim były ławki, trawka - ot taki park dla matek z dziećmi. Kiedyś zostawiłam śpiącą córeczkę w wózku i pobiegłam na górę do pokoju. Wychodzę.... wózka nie ma..... O Boże, cała się trzęsę, jak to piszę.... Pamiętam tylko ogromną panikę.... rozbiegany wzrok.... i tak nic nie widziałam. I pełno znajomych... i nikt nie zwrócił uwagi. Dopiero jakiś kolega powiedział, że moja najlepsza przyjaciółka :evil: z mężem wzięła Kasię. Faktycznie spotkałam ich za budynkiem wydziału - roześmianych, jakby najlepszy żart na świecie zrobili. A dodam, że przyjaciółka była w ciąży. Wycedziłam tylko, że nie życzę im czegoś podobnego w przyszłości...

A koleżance to koledzy z roku zrobili dowcip :evil: - robiła zakupy w warzywniaku - kiosku, wózek z dzieckiem stał za nią. Kiedy zapłaciła i odwróciła się - dziecka nie było. A ci głupcy stali po drugiej stronie ulicy, przy przystanku autobusowym, i też uważali to za doskonały żart.

Dziś to do mnie wszystko wróciło :( - ten strach, panika i bezradność.
Też powtórzę - pilnujcie swoich dzieci.



arose - 19-03-2009 12:46

że moja najlepsza przyjaciółka :evil: z mężem wzięła Kasię. Faktycznie spotkałam ich za budynkiem wydziału - roześmianych, jakby najlepszy żart na świecie zrobili. A dodam, że przyjaciółka była w ciąży. Wycedziłam tylko, że nie życzę im czegoś podobnego w przyszłości... Jak dla mnie sadystka a nie przyjaciółka.



smutna lidka - 06-04-2009 22:14

właśnie dostałam od koleżanki taki link
http://facet.wp.pl/kat,1007819,wid,1...l?ticaid=1783a
szok :-?

dla mnie szokiem jest raczej to, że ciagle widzę w sklepach pozostawione w wózkach samopas niemowlaki

i nie chodzi o 30 sekund
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ricofoto.xlx.pl